Dym nad Unipetrolem

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2015-08-13 22:00

Pożar na kluczowej instalacji czeskiego koncernu odbił się na notowaniach jego właściciela, Orlenu. Trwa szacowanie strat.

Okiem mieszkańców okolic czeskiego Litwinowa, sytuacja była bardzo dynamiczna.

CZESKI DYM:
CZESKI DYM:
Jest za wcześnie, żeby ocenić czy i jak pożar w zakładach Unipetrolu długofalowo wpłynie na wartość i wyniki Orlenu. Wczoraj, na gorąco, inwestorzy reagowali nerwowo.
PAP

— Wcześnie rano usłyszałem dwa razy wielkie bum, a chwilę potem zobaczyłem słup ognia i dymu wysoki na kilka pięter — relacjonował jeden z nich na antenie lokalnej telewizji. Z punktu widzenia inwestorów giełdowych, podmuch eksplozji w zakładach chemicznych należących do Unipetrolu, spółki zależnej Orlenu, też nie rozszedł się po polu. Zauważalnie przygasił rynkową wartość obu podmiotów. Inwestorzy mieli powody do obaw: pożar opanowywało (skutecznie) kilkudziesięciu strażaków, przerwano prace na wszystkich instalacjach i wciąż nie wiadomo, jak długo potrwa przywracanie pełnych mocy produkcyjnych zakładów.

— Dzisiaj w godzinach porannych doszło do awarii na instalacji etylenu w Chempark Záluží w Litwinowie, która spowodowała zapalenie się instalacji. Podjęta została decyzja o prewencyjnej ewakuacji pracowników innych instalacji — usłyszeliśmy od przedstawicieli Orlenu.

Czeskie media mówią o kilkorgu rannych i rozległych stratach spowodowanych przez ogień. Media społecznościowe obiegły zdjęcia i filmy pokazujące potężny ogień i słup dymu na terenie zakładu Unipetrolu. Widzieli je też zapewne inwestorzy, którzy na doniesienia z Czech zareagowali dość nerwowo.

„Akcie klesly o sedm procent” — alarmował jeden z czeskich domów maklerskich, opisując, że kurs Unipetrolu na praskiej giełdzie spadał nawet ponad 7 proc., czyli najwięcej od niemal pół roku, choć pod koniec sesji odrobił część strat.

W czasie ostatniej sesji i tak wyparowało około 0,3 mld mln zł z kapitalizacji Unipetrolu. Orlen też tracił — wartość największej polskiej spółki paliwowej na GPW topniała o ponad 2,5 proc., zatem kapitalizacja koncernu zmniejszyła się nawet o ponad 0,7 mld zł.

— Sytuacja jest opanowana — uspokajał w trakcie dnia Mikulas Duda, przedstawiciel Unipetrolu. Jednak wciąż jest wiele niewiadomych: ani Orlen ani czeska rafineria nie byli w stanie wczoraj podać rozmiarów strat w największym czeskim zakładzie chemicznym. Jednocześnie z tamtejszych mediów spływały kolejne niepokojące informacje: o nowych ogniskach pożaru, ewakuacji tysiąca ludzi, podtrzymania wstrzymania produkcji i ogłoszeniu najwyższego stopnia alarmu.

— To ważna instalacja. Wciąż nie wiemy, jak długo potrwa przerwa remontowa, jaka jest skala uszkodzeń — zaznacza Kamil Kliszcz, dyrektor pionu analiz w DM mBanku.

Cztery lata temu, przy okazji przerw konserwacyjnych, władze Unipetrolu szacowały, że miesięczny przestój zakładów to koszt około 16 mln zł. Inwestorzy w Polsce z pewnością pamiętają też, że pożar w przypadku Orlenu miewał kluczowe znaczenie. Tak jak w rafinerii w litewskich Możejkach w 2006 r. tuż przed przejęciem jej przez Orlen. Tamten wypadek położył się cieniem na całej transakcji, a przecież dwa tygodnie temu okazało się, że także Unipetrol jest pod lupą nowych inwestorów. Czesko-słowackie, prywatne konsorcjum sondowało odkupienie pakietu Orlenu (62,99 proc.). Jednak Orlen do prasowych spekulacji na temat wycen potencjalnych inwestorów podszedł bez większego zainteresowania. Polski koncern ocenia, że wartość — notującego rekordowe wyniki — Unipetrolu dopiero pnie się na szczyt.