Firmy zrzucają się na urzędników z Kancelarii Prezesa RM
Czy urząd premiera musi sięgać do portfela firm? Co z likwidacją parapodatków?
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów (KPRM) co roku dyskretnie ściąga z firm dziesiątki milionów złotych haraczu. W 2008 r. przedsiębiorcy zapłacili jej 89 mln zł. Pośrednikiem w procederze jest podlegający premierowi Monitor Polski B — dziennik urzędowy, w którym obowiązkowo i za niemałe pieniądze spółki muszą spowiadać się ze swoich finansów. Rozżaleni przedsiębiorcy pytają, czy premier Donald Tusk zapomniał, że jego partia przed wyborami obiecywała zniesienie parapodatków.
Smakowity kąsek
Proceder jest prosty i przypomina okres sprzed wynalezienia internetu. Każda spółka akcyjna i spółka z o.o. musi obowiązkowo publikować w papierowym wydaniu Monitora Polskiego B sprawozdania finansowe, za co KPRM każe sobie sporo płacić.
— Zgodnie z rozporządzeniem premiera, za każdą stronę sprawozdania Monitor pobiera 610 zł netto. Zwykle jedno sprawozdanie ma przynajmniej 10 stron, więc łącznie jest to dość duża kwota. Dla nas to ogromne wydatki. Nie rozumiem, dlaczego musimy tyle płacić za sprawozdawczy obowiązek nakładany przez państwo. To chyba nie jest w porządku. Jest to szczególnie uciążliwe w obecnej kryzysowej sytuacji gospodarczej — mówi Tomasz Błaszczyk z firmy Enitra, producenta taśm transportowych z Wałbrzycha.
Dla Kancelarii Premiera kwoty są niebagatelne. Połowę zysku wydawcy Monitora (podległego KPRM Centrum Obsługi) liczonego w dziesiątkach milionów zł, kancelaria przekazuje do budżetu centralnego, a połowę zostawia dla siebie. To ogromny zastrzyk dla urzędu — w 2008 r. jego cały budżet wyniósł 116,7 mln zł.
— To finansowanie biurokracji w czystej formie. Wymuszanie na firmach drukowania papierowych sprawozdań i pobieranie za to tak dużych opłat nie pomaga przedsiębiorczości. Przecież te same dokumenty mogłyby być publikowane w internecie za darmo. A kwota kilku-kilkunastu tysięcy zł to dla wielu firm niemały problem. Dziś szuka się oszczędności, gdzie się tylko da — mówi Adam Ambrozik z Konfederacji Pracodawców Polskich.
Tymczasem urzędnicy bezradnie rozkładają ręce.
— Rzeczywiście, opłaty za publikacje mogą stanowić duży wydatek dla niektórych firm. Dlatego czasem skarżą się i nie są zachwycone. Jednak muszą opłaty uiścić, ponieważ reguluje to rozporządzenie — mówi Dorota Bryzek, kierowniczka Monitora Polskiego B.
Można za darmo
Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby parapodatek zlikwidować. Przykładów bezpłatnej sprawozdawczości jest wiele, chociażby internetowy system komunikatów ze spółek giełdowych Emitent.
— Publikowanie komunikatów nic nie kosztuje. Wystarczy, że spółka ma komputer i łącze internetowe — mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego.
Na tej samej zasadzie działa np. Biuletyn Informacji Publicznej czy Internetowy System Aktów Prawnych.
— Wystarczy trochę chęci i zgoda Kancelarii Premiera na rezygnację z profitów. Rząd żeruje na przedsiębiorcach, chociaż Platforma Obywatelska zawsze podkreślała, jak ważny jest dla niej rozwój biznesu — uważa Tadeusz Cymański, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Jest jednak szansa, że z polskiej biurokracji zniknie ten haracz — zapewnia Mirosław Sekuła, szef sejmowej Komisji Przyjazne Państwo.
— Jeśli tylko wpłynie do nas oficjalną drogą taka propozycja, na pewno znajdzie poparcie komisji — mówi Mirosław Sekuła.
Jego zdaniem, Monitor Polski B powinien zmienić formę z papierowej na elektroniczną.
— To znacznie obniżyłoby koszty dla firm i zwiększyło jawność życia gospodarczego. Powszechnie dostępna informacja łatwiej i szerzej docierałaby do zainteresowanych — twierdzi Mirosław Sekuła.
610
zł netto Tyle kosztuje opublikowanie jednej strony sprawozdania finansowego w Monitorze Polskim B…
10
…przynajmniej tyle stron zwykle mają sprawozdania finansowe…
88,6
mln zł …tyle w 2008 r. zainkasowało od firm Centrum Obsługi Kancelarii Premiera, wydające Monitor Polski B…
50
proc. …a tyle zysku z centrum KPRM przekazała na swoją działalność. Reszta
trafiła do budżetu centralnego.
Nazywajmy rzeczy po imieniu — opłata za publikacje sprawozdań w Monitorze Polskim B to zwykły podatek, czyli przymusowa danina na rzecz biurokracji. Takich absurdów mamy w Polsce bardzo wiele. Na każdym kroku firmy muszą płacić urzędnikom za dokumenty, których sami wymagają. Przecież wszystkie te dokumenty mogą być niemal bezkosztowo publikowane w internecie. To zwykłe haracze, których żadna ekipa rządząca nie potrafi sobie odmówić.
Kwota 89 mln zł rocznie tylko z jednego haraczu uzmysławia, jak ogromne kwoty biurokracja stale, po cichu, każdego dnia ściąga z obywateli. A przecież to właśnie Platforma Obywatelska zapewniała, że wspieranie przedsiębiorczości to klucz do rozwoju kraju i trzeba jak najszybciej likwidować wszelkie parapodatki. Niestety, po raz kolejny okazuje się, że przedwyborcze obietnice to tylko hasła propagandowe. Żeby znieść jakikolwiek parapodatek wystarczy jedna decyzja premiera. Donald Tusk miał na nią dwa lata. Gdyby rzeczywiście chciał pomagać przedsiębiorcom, ten czas by mu wystarczył.
Andrzej Sadowski
wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha