Dystrybutorzy narzekają na niską rentowność
Na polskim rynku króluje tania herbata
NIECHĘĆ DO DOBREGO: Sklepy spożywcze niechętnie biorą droższe, gatunkowe herbaty. Ten towar to głównie domena dobrych restauracji i kawiarni hotelowych — mówi Ewa Polewska, właścicielka hurtowni herbaty TEA-MEX. fot. Grzegorz Zięba
Polski rynek charakteryzuje się bardzo dużym, jak na kraje europejskie, popytem na herbatę. Importerzy i dystrybutorzy narzekają jednak na opłacalność handlu tą używką, ponieważ z około 30 tys. ton sprzedawanych rocznie w naszym kraju większość stanowią gatunki, na których trudno dobrze zarobić.
Większość importerów używek podkreśla, że głównym atutem naszego rynku jest jego chłonność. W Polsce nadal pije się znacznie więcej herbaty niż w innych państwach europejskich. Uważa się ją wciąż za podstawowy, najtańszy napój. Podobnie jest tylko w krajach byłego ZSRR.
Tendencja ta od paru lat nieznacznie, ale trwale się zmienia. Różnorodność rynku sprawia, że herbata przestaje być traktowana jako jedyny tani napój.
— Trudno tutaj o ścisłe statystyki. Do Polski sprowadza się rocznie 30 - 35 tys. ton herbaty. Jeszcze w 1992 r. według danych FAO, eksport do Polski przekraczał 40 tys. ton — twierdzi Vijay Tyagi, dyrektor spółki eksportującej herbatę Julida.
Koneserzy znaków
Na kurczącym się rynku coraz trudniej utrzymać dobrą pozycję eksporterom i handlowcom. Wielu ludzi z branży twierdzi, że reklama zaczyna mieć decydujące znaczenie w tym handlu.
— U nas kupuje się przede wszystkim znak firmy, a nie herbatę — twierdzi Tomasz Biel, właściciel hurtowni spożywczej NAJ.
Sukces handlowy w Polsce, dzięki dobrej reklamie, odniosły dwie marki.
Amatorzy granulek
Na rynku herbaty, mimo pewnych zmian i zawirowań, cały czas króluje produkt tani i nie najwyższej jakości. Sprzedaje się głównie granulaty o niskiej cenie i dużej wydajności.
— Granulaty to około 60 proc. sprzedaży. Na najbiedniejszych rynkach jest znacznie lepiej — uważa Vijay Tyagi.
Polacy wciąż nie są na tyle bogaci, by masowo zaopatrywać się w drogie używki. Mapa sprzedaży pokrywa się z mapą ubóstwa. W biedniejszych regionach, szczególnie na wsiach, nie sprzedaje się ani jednej paczuszki droższego gatunku.
— Najlepsze herbaty rozprowadzamy praktycznie tylko w wielkich miastach. W Warszawie jest tego około 5 proc. Ale już na przykład w Kielcach droższe gatunki to 1 promil sprzedaży — mówi Mariusz Wołongiewicz z firmy Posti.
Duża sprzedaż w tym przypadku nie musi automatycznie oznaczać potężnych zysków. Aby uzyskać jako taki efekt finansowy, trzeba operować olbrzymimi ilościami. Jest to produkt niezmiernie tani. Kilogram marnej herbaty na rynku światowym może kosztować nawet 3 centy. Najlepsze to wydatek 4-5 dolarów za kilogram.
— Koszty związane z eksportem nie są duże. Większość eksporterów, to kraje biedne, stosujące niskie cła. W praktyce koszt podwyższa się o około 20 centów na kilogramie — mówi Vijay Tyagi.
Miłośnicy ekspresowej
Jedynym segmentem tego rynku, który zaczyna konkurować z granulatami jest herbata w saszetkach. Jej sprzedaż bardzo wzrasta.
— Kopertowane herbaty sprzedają się obecnie najlepiej. Jest to nowa specyfika naszego rynku — uważa Ewa Polewska, właścicielka hurtowni TEA-MEX.
— Rośnie rynek herbat ekspresowych. W ostatnich latach jest to wzrost znaczący, kilkuprocentowy w skali całego rynku. Udało nam się w zagospodarować sporą część tego wzrostu. Sprzedaż naszych „torebek” wzrosła ostatnio kilkukrotnie — chwali się Mariusz Wołongiewicz.
Dobra herbata ma nadal marginalny udział w rynku. Jednak zauważa się pewne symptomy zainteresowania szlachetnymi odmianami tej używki.
Wierni przyzwyczajeniom
— Można zauważyć rosnące zainteresowanie lepszymi gatunkami. Świadczy o tym powstawanie specjalistycznych sklepów z herbatą, a także herbaciarni. Są to jednak zjawiska marginalne i nie rokujące szybkiego przewartościowania powszechnych gustów — dodaje Ewa Polewska.
— Na świecie herbata jest uważana za napój bardzo szlachetny. W Polsce nadal uważa się ją za napój podrzędny. Być może to się zmieni, kiedy wzmocni się pozycja klasy średniej. Ona najszybciej zacznie gustować w tym szlachetnym naparze — wyraża nadzieję Vijay Tyagi.
Grzegorz Zięba