Teraz ad rem. Usiłowałem tematem zainteresować media, ale (mimo moich dość licznych kontaktów) zainteresowania nie było. Czyżby dlatego, że media nie chcą zrazić potencjalnych reklamodawców? Stwierdziłem więc, że po to, żebym miał czyste sumienie, opiszę problem na blogu i zareklamuję na Twitterze i LinkedIn. Dla ułatwienia napiszę to w punktach.
- Pomyślałem, że warto by było przerwać jesienno-zimowy spleen wylotem na przykład do Omanu (dość krótki lot, lato zimą zapewnione, doskonałe warunki, cena o około 30% niższa niż w podobnych warunkach w ZEA).
- Spojrzałem na strony Itaki, z której usług często korzystam, i stwierdziłem że począwszy od listopada mogę przebierać w ofertach.
- Ja jednak jestem z tych bardzo ostrożnych, więc napisałem do salonu Itaki w Galerii Mokotów, która najczęściej zajmuje się moimi sprawami, z pytaniem, czy rzeczywiście mogę kupić taki pobyt. Dostałem odpowiedź, że tak.
- Jestem nie tylko z tych ostrożnych, ale i z bardzo ostrożnych ;-), więc napisałem do znajomej, która mieszka w Omanie od kilkunastu lat.
- Odpisała obszernym mejlem, w którym między innymi być taki passus: "W Omanie sytuacja przedstawia się następująco. Lotnisko cały czas od marca nie obsługuje lotów rejsowych, tylko czarterowane loty ewakuacyjne. Nie można tutaj wrócić ponieważ tylko rezydenci mają prawo przylotu do Omanu, ale muszą mieć specjalne pozwolenie z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.".
- Dowiedziałem się też, że prowincja Dhofar, w której leży Salalah, gdzie lata Itaka jest nadal całkowicie zamknięta.
- Teraz już sprawdzam sytuację na stronach omańskich (Oman Observer) – Najwyższy Komitet (SC) postanowił, że od 1.10 lotniska będą otwarte, ale Dhofar nadal jest zamknięty.
- Wkurzyłem się nieco, więc napisałem do salonu mail z prośbą o przekazanie Centrali Itaki, w którym to mailu był taki akapit: „Jeśli to jest prawda, a nie widzę powodu dla którego mieszkanka Omanu miałaby mnie oszukiwać, to Itaka może być posądzona o działanie na granicy oszustwa (to delikatne określenie). Jak bowiem można na Waszej stronie przedstawiać oferty, kiedy Oman jest nadal zamknięty i nie wiadomo , kiedy będzie otwarty? Przecież ja nie musiałem z Panią korespondować - mogłem kupić imprezę on-line.
- Ostrzegłem też, że jeśli nie dostanę odpowiedzi i wytłumaczenia to udam się do mediów.
- Jaka była odpowiedź? Żadna, chociaż… parę dni później dostałem SMS-a, w którym pisano, żeby nie wpłacać pieniędzy na konto salonu w Galerii Mokotów tylko bezpośrednio do centrali. Zdziwiło mnie to, więc napisałem do salonu z pytaniem o to, czy ten sms rzeczywiście jest z Itaki. Dostałem zwrotkę z info, że od 1. września salon jest zamknięty (sic!). Tyle tylko, że ja dokładnie pierwszego września prowadziłem ożywioną korespondencję z salonem, a 3. września wysłałem mail, o którym mowa w pkt. 8. Żadnej zwrotnej info 3.09 o zamknięciu salonu nie było. Mam podejrzenia, co do powodów tak dziwacznej sytuacji, ale z ostrożności procesowej ich tutaj nie przytoczę.
- To nie koniec, bo ja jestem nie tylko ostrożny, ale i uparty ;-). Udałem się na strony Rainbow Tours (RT). Tam na stronach dostępnych z komputera oferty na Oman nie było, ale w wersji mobilnej jak najbardziej była.
- Założyłem jednak, że RT nie oferuje Omanu, więc spojrzałem na Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) – ofert jak najbardziej były. Też mogłem sobie kupić on-line.
- Ale oczywiście znowu zapytałem w salonie. Potwierdzono, że mogę kupić taką imprezę, a ja sprawdziłem, że do Dubaju się lata. Spytałem o cenę i o to, jakie warunki trzeba spełnić na miejscu i przed wylotem.
- Dostałem dość śmieszną odpowiedź, w której stało m.in.: „W załączniku oferta wyjazdu, a poniżej aktualne informacje dot. wjazdu do ZEA. Przy takich wytycznych nasze biuro prawie na pewno nie zdecyduje się na organizacje wyjazdów do Emiratów.”. Inaczej mówiąc – może pan kupić, ale pewnie wylotu nie będzie.
- Potem RT jeszcze poinformował, że mogę kupić też Oman, ale bez gwarancji wylotu.
- Po wpłacie biuro już nic nie ryzykuje. Jeśli impreza dojdzie do skutku to doskonale, a jeśli nie to kiedyś zwrócą pieniądze (do 180 dni).
- Zapytałem nawet w RT, czy nie można dopisać w umowie, że zwrócą pieniądze na przykład w ciągu 30 dni. Odpowiedź brzmiała: „…takiego zapisu nie ma w umowie.”.
- Można też rozważyć, w tym bardzo trudnym dla wszystkich okresie, zapisy bez wpłacania zaliczki z koniecznością zapłaty wtedy, kiedy wylot będzie już gwarantowany.
