EFH gromadzi gotówkę na inwestycje

KSA
opublikowano: 2009-03-10 00:00

Spółka chce samodzielnie wybudować apartamenty wakacyjne w Mikołajkach. Liczy na zysk, który zainwestuje w nowy hotel.

Spółka chce samodzielnie wybudować apartamenty wakacyjne w Mikołajkach. Liczy na zysk, który zainwestuje w nowy hotel.

Europejski Fundusz Hipoteczny (EFH) sprzedał niedawno ośrodek konferencyjny Centrum Falenty pod Warszawą.

— To była inwestycja krótkoterminowa. Kupiliśmy Centrum Falenty za 13,5 mln zł, sprzedaliśmy za 16 mln zł — informuje Marcin Podobas, wiceprezes EFH.

Spółka szuka też kupca na Sasankę — dom wczasowy w Ustroniu, który nie pasuje do jej portfolio. Spodziewa się, że sprzeda go za ponad 3 mln zł. Negocjacje są na finiszu — należy się spodziewać podpisania umowy przedwstępnej. Po co EFH gotówka? Finansowanie budowy hotelu w Mikołajkach ma zapewnione, a budowę hotelu w Malborku wstrzymują na razie prace archeologiczne.

— Gromadzimy pieniądze na budowę bez udziału inwestora zewnętrznego apartamentów wakacyjnych w sąsiedztwie Sheratona w Mikołajkach — mówi Marcin Podobas.

W sumie do zbudowania w pięciu etapach jest 50 tys. mkw. powierzchni użytkowo-mieszkalnej. EFH szacuje łączne koszty 1 mkw. na około 5,5 tys. zł. Chciałby ruszyć jeszcze w tym roku, bo ceny wykonawstwa i materiałów są teraz atrakcyjne.

— Apartamenty zamierzamy sprzedawać po około 9,5 tys. zł za mkw., więc po ukończeniu całości i odliczeniu kosztów działki spodziewamy się około 120 mln zł zysku z tego projektu. Pieniądze chcielibyśmy przeznaczyć na kolejny hotel pokroju tego, który powstanie w Mikołajkach — mówi Marcin Podobas.

Pozyskanie międzynarodowej sieci jako operatora jest plusem dla właściciela — na taką współpracę przychylniej patrzą banki, a obiekt pod znanym logo skorzysta m.in. na obecności w systemie rezerwacji. Marcin Podobas dodaje, że duże i luksusowe sieci hotelowe coraz przychylniej patrzą na Polskę w związku z dużą konkurencją i kryzysem na Zachodzie.

— W całej Polsce jest mniej hoteli, niż w Londynie. To pewne, że nasz rynek hotelowy czeka wzrost. Możemy się ewentualnie spierać o jego tempo — podkreśla wiceprezes EFH.

Zauważa też, że — paradoksalnie — kryzys pomaga polskiej branży hotelarskiej.

— Mamy dużo rezerwacji na sezon wakacyjny, bo wielu Polaków decyduje się zostać w tym roku w kraju. Z kolei goście z zagranicy chętnie wybierają Polskę ze względu na atrakcyjne ceny — mówi Marcin Podobas.

Dodaje, że ten rok powinien być dla spółki dobry, bo także liczba rezerwacji biznesowych wbrew kryzysowi utrzymuje się na dobrym poziomie.

— Część klientów polskich zastępują firmy międzynarodowe, które mają budżety liczone w euro. Poza tym modyfikujemy ofertę, staramy się przy nieco niższą cenę za pokój nadrobić wpływami z FB (jedzenia i napojów — red.) — dodaje Marcin Podobas.