Prawodawstwo unijne i krajowe dokręca elektromobilną śrubę — Rada Unii Europejskiej przegłosowała właśnie rozporządzenie zakazujące rejestracji nowych samochodów spalinowych po 2035 r. Już teraz zgodnie z krajowymi przepisami na nowo budowanych osiedlach deweloperzy na etapie projektu muszą zagwarantować pakiet przyłączeniowy energii elektrycznej, zapewniający ładowanie mocą po 3,7 kW dla połowy miejsc parkingowych. Przepisy dotyczą budynków wielorodzinnych powstających w gminach powyżej 100 tys. mieszkańców, które uzyskały pozwolenie na budowę po 28 maja 2021 r. Auta elektryczne kupują jednak także lokatorzy starszych budynków - i też chcą mieć możliwość podłączenia ich do gniazdka.

Według Mariusza Łubińskiego, prezesa firmy Admus, która zarządza lokalami ponad 100 dużych wspólnot mieszkaniowych w Warszawie i okolicach, w starszych osiedlach przydzielona przez operatorów moc absolutnie nie pozwoli na ładowanie aut w połowie miejsc postojowych.
— Gdyby samochody elektryczne miały bardziej się upowszechnić, to w największych wspólnotach, liczących 500-700 mieszkań, moc przyłączeniowa prądu wystarczy na kilka czy kilkanaście ładowarek — twierdzi Mariusz Łubiński.
Obecnie we wspólnotach zarządzanych przez Admusa są pojedyncze przypadki, gdy lokator decyduje się na instalację ładowarki w garażu podziemnym. Użytkowników takich aut na razie w kraju jest mało, jednak szybko ich przybywa, więc zarządca martwi się na zapas.
Pod koniec lutego w Polsce było zarejestrowanych ponad 70 tys. osobowych i użytkowych samochodów z napędem elektrycznym. Przez pierwsze dwa miesiące tego roku ich liczba zwiększyła się o ponad 5 tys., co oznacza wzrost r/r o 56 proc. Ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych natomiast funkcjonowało 2680 (5266 punktów) — wynika z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego i Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych.
Według Polskiego Związku Firm Deweloperskich zapewnienie mocy do ładowarek dla połowy mieszkań dostarczanych przed kryzysem przez deweloperów odpowiada jednej czwartej energii zużywanej w Warszawie. Stworzenie odpowiedniej infrastruktury energetycznej i zapewnienie takiej mocy to na razie pieśń przyszłości.
Deweloperzy mają chętnych na prąd
W przypadku nowo budowanych osiedli deweloperzy zapewniają możliwość przyłączenia odpowiedniej mocy.
— Jeszcze przed wejściem w życie regulacji mieliśmy inwestycje, w których dostawcy energii gwarantowali moc na 20 punktów ładowania. Teraz w nowych inwestycjach jest to połowa miejsc postojowych o przewidzianej mocy elektrycznej 3,7 kW, do których w każdej chwili można doprowadzić kable i zamontować urządzenia. Niezależnie od tego przy oddaniu budynku do użytkowania 1-5 stanowisk, w zależności od wielkości inwestycji, posiada już albo ładowarkę, albo doprowadzone kable zasilające. Wśród klientów kupujących nowe mieszkania około 5 proc. chce mieć przydzielone miejsce z możliwością ładowania elektryka — mówi Sebastian Bieńkowski, dyrektor ds. projektów w Eiffage Immobilier Polska.
Dla lokatorów to dodatkowy koszt. Według Mariusza Łubińskiego indywidualny zakup i montaż licznika kosztuje od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, a ładowarka od 1,5 tys. zł do kilku tysięcy. Liczniki są potrzebne, by określić wielkość kwoty, jaką mają zwrócić wspólnocie korzystający z ładowarek, ponieważ energia pochodzi z zasilania części wspólnych.
O ile na starszych osiedlach przeważnie trudno wygospodarować miejsce na ładowarki dostępne dla wszystkich chętnych, o tyle w nowych są to popularne rozwiązania.
— Co najmniej po jednej ogólnodostępnej ładowarce lub instalacji do podłączenia umieszczamy też na zewnątrz i wewnątrz budynku mieszkalnego w zależności od programu inwestycyjnego — mówi Sebastian Bieńkowski.
Mieszkańcy PRS obywają się bez aut
Wśród klientów sektora najmu instytucjonalnego (PRS — private rented sector) zainteresowanie korzystaniem z ładowarek nie jest duże.
— Na zarządzanych przez nas osiedlach oferujemy własne punkty ładowania, które potencjalnie mogłyby obsłużyć pojazdy należące do 10 proc. naszych najemców. Obecnie regularnie korzysta z nich tylko dwóch mieszkańców na ponad tysiąc obsługiwanych przez nas lokali — mówi Przemysław Dobieszyński, residential operations manager w MVGM Polska.
Dostępne na osiedlach PRS punkty ładowania są częścią infrastruktury wewnętrznej. Mają liczniki zużycia prądu i na ich podstawie korzystający rozliczają się z właścicielem nieruchomości. Dla komercyjnych operatorów ogólnodostępnych ładowarek instalowanie ich na zamkniętych osiedlach nie jest rentowne.
Według Przemysława Dobieszyńskiego najemcy PRS w porównaniu z ogółem mieszkańców metropolii rzadziej korzystają nie tylko z elektryków, ale w ogóle z aut. Mimo to w odpowiedzi na globalne trendy właściciele osiedli na wynajem często już na etapie budowy zamawiają u deweloperów stacje do ładowania.
— Inwestorzy instytucjonalni i fundusze, z którymi współpracujemy, oczekują zainstalowania szybszych ładowarek o mocy 11 i 22 kW oraz zwykłych po 3,7 kW — mówi Sebastian Bieńkowski.
Ryzyko pożaru budzi niepokój
Zdaniem Przemysława Dobieszyńskiego w przypadku samochodów elektrycznych głównym wyzwaniem obecnie nie jest zapewnienie odpowiedniej mocy przez dostawców energii, lecz ryzyko wybuchu baterii i bardzo trudnego do opanowania pożaru.
— Ze względów bezpieczeństwa chętniej widziałbym takie pojazdy na parkingach zewnętrznych, a nie w garażach. Rynek, polityka dekarbonizacji i idące za nią regulacje prawne powodują, że samochodów elektrycznych i związanych z nimi wyzwań będzie jednak przybywało — mówi Przemysław Dobieszyński.
Jak groźny może być pożar w garażu podziemnym, przekonali się w październiku 2020 r. mieszkańcy bloku przy ul. Górczewskiej 181 w Warszawie, gdzie spłonęło 50 aut, a popękane stropy i zniszczone instalacje wyłączyły na rok cały budynek z użytku. Dochodzenie wykluczyło co prawda awarię pojazdu elektrycznego jako przyczynę pożaru, ale ryzyko takie istnieje. W 2022 r. w Polsce zapaliło się 10 samochodów na prąd — to ułamek promila w stosunku do liczby pojazdów.
— W nowych budynkach instaluje się tryskacze i grodzie, aby zapobiec pożarom w garażach podziemnych. W starych dostosowuje się instalacje do nowych przepisów przeciwpożarowych nie od razu, ale podczas najbliższego remontu. W przypadku pożaru auta elektrycznego zwykłe tryskacze jednak nie pomogą — mówi Mariusz Łubiński.