Polscy przedsiębiorcy coraz częściej uświadamiają sobie, że globalizacja jest faktem i aby się rozwijać, trzeba wychodzić poza granice. Problem w tym, że tam nikt nie czeka na nasze firmy z otwartymi ramionami. Trzeba konkurować z wielkimi graczami, w porównaniu z którymi nawet duże polskie firmy zwykle są najwyżej średniakami.

— Ten pociąg już jedzie i musimy do niego wsiąść w biegu. Polacy mają doświadczenie w takim wsiadaniu — uważa Katarzyna Dubno, dyrektor relacji zewnętrznych w Adamedzie.
Szanse na wskoczenie do pociągu są jednak większe, gdy ktoś wskakującego podsadza, a ktoś inny wciąga do wagonu. Zdaniem przedstawicielki grupy farmaceutycznej takie wspomaganie istnieje.
— Ci podsadzający to silna rodzima gospodarka i mocna pozycja firmy na krajowym rynku, ci wciągający to z kolei dyplomacja ekonomiczna — stwierdziła Katarzyna Dubno.
Adamed już doświadczył takiej pomocy. Obecnie ma dziewięć zagranicznych przedstawicielstw, nie tylko europejskich. W 2017 r. przejął firmę w Wietnamie, w tym roku we Włoszech i już przygotowuje się do kolejnej akwizycji, tym razem na rynku hiszpańskim. Wyjście poza Polskę to często nie tyle możliwość, ile wręcz konieczność.
— Dla naszej branży rynek krajowy jest po prostu za mały, aby uzyskać efekt skali. To jest możliwe, jeśli się jest graczem co najmniej europejskim, a jeszcze lepiej światowym — wyjaśnił Ryszard Florek, założyciel i prezes Fakro.
Nowosądecka firma to obecnie drugi gracz na globalnym rynku okien dachowych, po duńskim Veluksie. Zatrudnia ponad 4 tys. osób i ma własne spółki dystrybucyjne oraz partnerów w wielu krajach świata.
— Wyjście za granicę było dla nas także ucieczką przed dumpingowymi cenami naszego konkurenta — zaznaczył Ryszard Florek.
Początkowo, jeszcze w latach 90. zeszłego wieku, polski producent łatwo zdobywał za granicą lokalnych partnerów i biznes się rozwijał. Jednak potem — jak relacjonuje prezes — najważniejszy konkurent postawił tamę tej kooperacji i Fakro musiało zakładać własne przedstawicielstwa.
— W naszym przypadku najpoważniejszą barierą wyjścia za granicę okazała się właśnie działalność konkurenta — podsumował Ryszard Florek.
Na podstawie własnego doświadczenia szef Fakro radzi innym rodzimym eksporterom, by brali pod uwagę fakt, że ich zagraniczni konkurenci mogą być nawet kilkaset razy silniejsi kapitałowo.
— Do Rosji weszliśmy około 20 lat temu. Nasz konkurent nawet wcześniej, ale dotychczas nie osiągnął tam zysku. Jak mocny jest kapitałowo, że może sobie na to pozwolić — argumentował Ryszard Florek.
Trudności nie zniechęcają jednak polskich przedsiębiorców.
— Coraz więcej firm myśli o ekspansji. Zagraniczne akwizycje, jak wskazują wyniki najnowszych badań, rozważa nawet połowa przedsiębiorstw — zauważył Jacek Poświata, dyrektor zarządzający w firmie doradczej Bain & Company.
Jego zdaniem szanse na sukces rosną, gdy ekspansja dotyczy podstawowego biznesu firmy, czyli dziedziny, w której jest naprawdę dobra, jest poprzedzona dogłębną analizą i skierowana na duży, ale wciąż rosnący rynek, a firma zakłada, że będzie ten proces powtarzać na kolejnych rynkach.
— Dlatego łatwiej może być w czasie kryzysu — uważa Jacek Poświata.
Jeszcze jedną receptę miał Piotr Stolarczyk, szef departamentu bankowości międzynarodowej i finansowania eksportu w Banku Pekao.
— Nawet jeśli recesja nie dotknie Polski, to dotknie polskich eksporterów, z których większość jest obecna na rynkach UE — stwierdził Piotr Stolarczyk i poradził,
by wychodząc za granicę, nie myśleć tylko o unijnych rynkach. Adrian Malinowski, odpowiedzialny za handel i współpracę międzynarodową w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii, zapewnił natomiast, że organy państwowe starają się słuchać przedsiębiorców i likwidować bariery stojące na przeszkodzie zagranicznej ekspansji.
— Doświadczyliśmy takiego wsparcia dwa razy, w Wietnamie i Czechach — potwierdziła Katarzyna Dubno, zastrzegając, że chociaż Polska ma za granicą świetnych ambasadorów, to branża farmaceutyczna nie ma swojego ambasadora w Polsce, co jest powodem wielu kłopotów.
Krytyczny wobec rodzimych urzędników był też Ryszard Florek.
— Gdy rozmawialiśmy z prezesem UOKiK o problemach na polskim rynku okien dachowych, usłyszeliśmy od niego radę „zmieńcie branżę”. Ostatnio byliśmy zmuszeni do zapłacenia podwójnego podatku dochodowego — wspomniał szef Fakro.