Płacz po Rosji nie trwał długo. Gdy dla polskiego eksportu zatrzasnęły się wrota na Wschodzie, firmy zapukały do wielu innych drzwi. Na razie najszerzej otwierają je Hiszpanie.

— Półwysep Iberyjski będzie w najbliższych miesiącach jednym z popularniejszych rynków zbytu dla towarów z Polski. Stwierdzam to nie tylko na podstawie dotychczasowych wolumenów, ale też pytań naszych klientów. Wydaje się, że Hiszpania powoli zmierza w kierunku pierwszej piątki odbiorców polskich towarów — ocenia Robert Antczak, odpowiedzialny za rozwój biznesu międzynarodowego w Banku Zachodnim WBK.
Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że szczytem możliwości jest wejście Hiszpanów do pierwszej dziesiątki. Od lat byli blisko, ale przebojem wdarli się dopiero w tym roku. Ze wzrostem od stycznia do kwietnia o ponad 22 proc. usadowili się na 7. miejscu wśród odbiorców naszego eksportu. Apetyty są jednak znacznie większe.
Wzrost napędza handel
Gospodarka hiszpańska kryzys żegna z przytupem. Po kilku latach recesji w ubiegłym roku na Półwyspie Iberyjskim pojawił się wzrost — na razie umiarkowany, bo zaledwie o 1,4 proc., ale zdaniem ekspertów z Komisji Europejskiej, już w tym roku tempo będzie dwa razy szybsze.
— Przewidywałem wyraźną poprawę sytuacji gospodarczej na Półwyspie Iberyjskim, ale dane są nawet lepsze od prognoz. Hiszpanie wprowadzili wiele reform strukturalnych, dotyczących m.in. rynku pracy, i wygląda na to, że mają one silne, pozytywne przełożenie na tempo wzrostu — podkreśla Marcin Luziński, ekonomista BZ WBK. W takich okolicznościach warunki do interesów dla polskich firm rysują się w jasnych barwach, a strumień polskiego eksportu powinien popłynąć wartko.
— Dwucyfrowe stopy wzrostu będziemy mogli zobaczyć także w kolejnych kwartałach. Na razie najbardziej korzystają na tym eksporterzy mięsa, wyrobów tytoniowych, chemicznych, metalurgicznych i sektora auto-moto — uważa Marcin Luziński.
Wszędzie nas pełno
Chociaż eksport pod słońcem Hiszpanii czuje się szczególnie komfortowo, to na innych rynkach firmy też odnoszą sukcesy. Coraz lepiej wypadamy w Holandii. Szczególnie cenią tam naszą elektronikę i RTV oraz produkty mineralne — głównie oleje. Mocni jesteśmy także w eksporcie mebli i elementów wyposażenia wnętrz oraz mięsa. Jeszcze rok temu między styczniem a kwietniem ten rynek miał 4,1 proc. udziału w eksporcie znad Wisły, a w tym roku ma już 4,6 proc.
— W przypadku głównych partnerów handlowych nawet umiarkowane przyrosty procentowe udziału w naszym eksporcie przekładają się na bardzo duże kwoty bezwzględne — zwraca uwagę Piotr Dylak, dyrektor ds. finansowania handlu BZ WBK. Raz zdobytych okopów też nie oddajemy — sprzedaż na nasze największe rynki zbytu też rośnie — do Niemiec o 9 proc. (wzrost w okresie styczeń-kwiecień r/r), do Wielkiej Brytanii o 10,5 proc., a do Czech o 13,1 proc.
— W ciągu zaledwie czterech miesięcy tego roku na rynek niemiecki polskie firmy wyeksportowały towary warte o ponad 6,8 mld zł więcej niż w tym okresie rok temu — mówi Piotr Dylak. Krajowy biznes patrzy już jednak dalej. Jak podkreślają eksperci, coraz więcej eksporterów bierze na celownik Bliski i Daleki Wschód, Afrykę i Amerykę Południową. © Ⓟ