EL RYBNIK: PAT W PRYWATYZACJI

Agnieszka Berger
opublikowano: 2000-09-27 00:00

EL RYBNIK: PAT W PRYWATYZACJI

Szef MSP jeszcze nie zadeklarował, co chce zrobić z GZE

OBIECAŁ: Jan Buczkowski, wiceminister skarbu, kilkakrotnie wyznaczał już ostateczne terminy zakończenia prywatyzacji Rybnika i GZE. fot. Grzegorz Kawecki

Mimo optymistycznych zapowiedzi MSP, Elektrownia Rybnik nadal czeka na nowego właściciela. Inwestorzy zwlekają z podjęciem ostatecznej decyzji o zakupie spółki. W miejscu stanęła też prywatyzacja Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego.

Jan Buczkowski, wiceminister skarbu odpowiedzialny za prywatyzację energetyki, jeszcze niedawno zapowiadał, że sprzedaż EL Rybnik zostanie sfinalizowana do końca września. To nie pierwszy wyznaczony przez MSP termin zamknięcia transakcji. Było ich już kilka. Resort skarbu chciał w ten sposób zdyscyplinować inwestorów i skłonić ich do szybszego podjęcia ostatecznej decyzji.

W tył zwrot

Groźna mina MSP nie zrobiła jednak najwyraźniej wrażenia na zainteresowanym śląską elektrownią konsorcjum NRG, Marubeni i GE Capital. W dodatku przed miesiącem GE Capital, które miało być inwestorem finansowym w elektrowni, wycofało się z przedsięwzięcia. Amerykanie mieli prawdopodobnie zbyt wysokie oczekiwania co do stopy zwrotu z inwestycji. Pozostali potencjalni nabywcy Rybnika, przede wszystkim zaś branżowe NRG, mają podobno inne podejście do transakcji — są gotowi poczekać na zwrot nakładów znacznie dłużej. Na razie jednak konsekwentnie odmawiają podpisania umowy prywatyzacyjnej przed zawarciem kontraktów na dostawę węgla dla elektrowni. Minimum średnioterminowe umowy z dostawcami paliwa i odbiorcami energii to warunek uzyskania kredytów na zakup akcji spółki. W efekcie prywatyzacja spółki opóźniła się już o kilka miesięcy.

Co będzie z droższymi

— Jeśli takie problemy pojawiają się przy sprzedaży elektrowni, która produkuje prąd z węgla kamiennego najtaniej w kraju, można się spodziewać znacznie większych trudności ze sprzedażą innych dużych spółek wytwórczych — uważa jeden z analityków branży.

To zaś oznacza, że MSP powinno jak najszybciej rozpocząć ich prywatyzację — zwłaszcza jeśli — zgodnie z sugestiami Janusza Steinhoffa, wicepremiera i ministra gospodarki — sprzedaż elektrowni ma poprzedzać prywatyzację spółek dystrybucyjnych.

Andrzej Chronowski, szef resortu skarbu, nie ustosunkował się jeszcze oficjalnie do propozycji szefa MG, dotyczącej opóźnienia sprzedaży dystrybutorów energii. Następca Emila Wąsacza deklarował wprawdzie głośno zamiar kontynuowania programów realizowanych przez poprzednika, jednak w branży energetycznej mówi się, że MSP zamierza wstrzymać najbardziej zaawansowany proces — prywatyzację GZE.

Trójka rywalizujących o śląską spółkę inwestorów — szwedzki Vattenfall, niemiecki RWE Energie i amerykański PSEG Global — już od kilku tygodni czeka na decyzję szefa resortu. Prywatyzacja GZE jest pilna, bowiem największy krajowy dystrybutor — wskutek niewypłacalności największych klientów — jest w tarapatach finansowych.

Niebezpieczni inwestorzy

Za opóźnieniem prywatyzacji GZE lobbują nie tylko obawiający się wyeliminowania z rynku producenci energii, ale też — jak się mówi nieoficjalnie — najwięksi dłużnicy spółki — kopalnie, huty, PKP.

— Przeciwnicy sprzedaży GZE podkreślają, że inwestor, który wejdzie do spółki, zyska kontrolę nad zadłużonymi u dystrybutora strategicznymi krajowymi przedsiębiorstwami. W każdej chwili będzie mógł zagrozić wnioskiem o upadłość, wymagając natychmiastowej spłaty zaległości. Zapominają jednak, że kontynuowanie dotychczasowej polityki oznacza ratowanie jednej spółki kosztem innej — komentuje branżowy ekspert.

Potencjalni nabywcy GZE zgodnym chórem deklarują, że nie tylko nie zamierzają doprowadzać dłużników spółki do upadłości, ale wręcz chcą im pomóc w przeprowadzeniu restrukturyzacji.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface