WARSZAWA (Reuters) - Poniedziałkowa sesja przyniosła gwałtowny wzrost ceny akcji Elektrimu. Zadłużona spółka zyskała ponad 10 procent w reakcji na informację, że obligatariusze, którym zalega z płatnością niemal pół miliarda euro zaproponowali jej odkupienie kluczowych aktywów, dając firmie potężny zastrzyk gotówki.
Elektrim ma kłopoty ze znalezieniem chętnego na 49-procentowy pakiet akcji Elektrimu Telekomunikacja, spółki kontrolującej Polską Telefonię Cyfrową. Niedawno skończyła się wyłączność negocjacyjna w tej sprawie dla konsorcjum BRE Banku i holenderskiej grupy inwestycyjnej Eastbridge.
Elektrim, który oświadczył, że nie podpisze wynegocjowanego już porozumienia restrukturyzacyjnego zakładającego spłatę całości zobowiązań na raty, znalazł się w w obliczu poważnych problemów.
Zaproponował wprawdzie obligatariuszom nowe, gorsze warunki płatności, ale ci obstawali przy swoim. Firmie zajrzało w oczy widmo zgłoszenia wniosku o upadłość.
Teraz jednak obligatariusze ponowili swą propozycję odkupienia ET i choć zaoferowali 350 milionów euro, o 100 milionów mniej niż poprzednio, Elektrim skwapliwie skorzystał z okazji i oświadczył, że natychmiast podejmie negocjacje.
Kurs spółki wzrósł zaś o 10,5 procent do 1,26 złotego po tym jak w zeszłym tygodniu stracił około 60 procent.
"Elektrim jest papierem spekulacyjnym i reaguje pod dyktando kolejnych wiadomości od obligatariuszy i zarządu. Teraz wzrósł ponieważ istnieje przesłanka, że widmo upadłości się oddali" - powiedziała Magdalena Łapsa, analityk z SG Securities.
"Cóż z tego jednak, że zarząd dogada się z obligatariuszami skoro po spłacie długów Elektrimowi nie zostanie nic" - dodała.
Jej zdaniem Elektrim będzie zapewne zmuszony również sprzedać swe 38 procent udziałów w energetycznym PAK-u, choć może to być prawnie trudne do przeprowadzenia z powodu zapisów w umowie prywatyzacyjnej. PAK trzeba będzie sprzedać, ponieważ ewentualna płatność za ET zostanie pomniejszona o 24-procentowy podatek.
Elektrim powinien mieć jeszcze w kasie ponad 100 milionów euro uzyskane w zeszłym roku od Vivendi, partnera spółki w Elektrimie Telekomunikacja. Reszty środków musi jednak poszukać i to raczej nie w BRE Banku, który wprawdzie jest jego akcjonariuszem, posiadającym jako grupa 23 procent akcji, ale nie zamierza finansować problemów spółki.
BRE - sądzą analitycy - nie jest zaangażowany w kredytowanie Elektrimu. Jego wynikom szkodzić może jednak dramatyczny spadek kursu telekomunikacyjno-energetycznego holdingu, którego akcje kupował po cenie przekraczającej średnio osiem złotych.
BRE Bank nie zareagował więc na informację o postępie w negocjacjach Elektrimu z obligatariuszami - do godziny 11.15 jego kurs spadł o 1,3 procent do 78,7 złotego, podczas gdy WIG20 w tym samym czasie stracił 0,4 procent.
((Marcin Gocłowski, Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))