Reakcja rynków na wieść o porozumieniu państw Unii Europejskiej w sprawie wprowadzenia stopniowego embarga na ropę z Iranu mogła być tylko jedna. Surowiec zaczął drożeć. Wzrost był jednak na tyle minimalny, że eksperci uspokajają kierowców.
— Pierwsza reakcja giełd naftowych, a właściwie jej brak, wskazuje na to, że taki ruch ze strony Unii Europejskiej był już wliczony w cenę surowca. Decyzja nie jest zaskoczeniem, a zastosowanie okresu przejściowego, w trakcie którego obowiązujące kontrakty będą realizowane, powoduje, że bezpośredni wpływ na cenę jest ograniczony. Unijne embargo raczej nie wstrząśnie naszym rynkiem. Nie jesteśmy odbiorcą irańskiej ropy i jeśli nie dojdzie do blokady cieśniny Ormuz i gwałtownego wzrostu notowań ropy, to wpływ sankcji na ceny w Polsce będzie znikomy — mówi Grzegorz Maziak, kierownik zespołu analiz i redakcji firmy Information Market.
Z kolei Rafał Zywert, analityk z BM Reflex, dodaje, że pozytywne z punktu widzenia polskich kierowców jest umacnianie się złotego do dolara, a na rynku hurtowym od kilkunastu dni spadają ceny. — Tak więc na razie możemy spać spokojnie i dalszych podwyżek cen na stacjach nie będziemy obserwować — twierdzi Rafał Zywert. Nie znaczy to jednak, że tak może być „na zawsze”.
Zdaniem eksperta Information Market, pytaniem otwartym pozostaje to, jak na embargo zareagują władze w Teheranie, które groziły wcześniej, że nałożenie kolejnych sankcji na Iran może skutkować blokadą cieśniny Ormuz.
— W dłuższej perspektywie rezygnacja Unii Europejskiej z irańskiej ropy będzie czynnikiem wywierającym presję na wysokie ceny surowca, szczególnie jeśli na podobny krok zdecydują się inne kraje, np. Japonia czy Korea Płd.
— mówi Grzegorz Maziak. Rafał Zywert dodaje, że kwestia kontrowersyjnego programu nuklearnego Iranu w najbliższych miesiącach pozostanie czynnikiem ryzyka dla wzrostu cen ropy i być może cen paliw na krajowym rynku.