W niepokojącym tempie narasta dziura w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Jeśli w najbliższych latach wzrost gospodarczy w Polsce nie powróci w okolice 4 proc. — a nic na to obecnie nie wskazuje — w ciągu czterech lat deficyt w systemie osiągnie ogromną, rekordową kwotę 80 mld zł (wobec około 55 mld odnotowanych w 2012 r.). Jeśli doliczyć do tego deficyt w KRUS, subwencje z budżetu do ubezpieczeń społecznych przekroczą 100 mld zł. To więcej, niż wynosić będą łączne dochody z PIT i CIT.

Nie taki czarny scenariusz
Do takich alarmujących wniosków można dojść na podstawie wyliczeń samego ZUS, ale z lipca 2012 r. Urząd przeanalizował wówczas, jak zachowywałby się deficyt w FUS w scenariuszu pesymistycznym dla polskiej gospodarki. Do tego „stres-testu” przyjął założenie, że w 2013 r. wzrost gospodarczy w Polsce wyniesie 2 proc., w przyszłym przyspieszy do 2,6 proc., a w czterech kolejnych utrzyma się w okolicy 3 proc.
Dziś już wiadomo, że bynajmniej nie jest to scenariusz pesymistyczny. Większość prognoz mówi obecnie, że w bieżącym roku dynamika PKB wyniesie około 1-1,5 proc. Prognozy na kolejne lata są zbliżone do liczb, które podaje ZUS.
— Dziś określilibyśmy ten scenariusz jako realistyczny, a nie pesymistyczny. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższych latach wzrost gospodarczy w Polsce wrócił w okolice 4 proc. Wyliczenia prezentowane przez ZUS można więc uznać za wiarygodne i prawdopodobne — przekonuje Robert Brzoza, główny strateg Unicredit CAIB.
W tym scenariuszu ZUS prognozuje, że w przyszłym roku w FUS zabraknie 67,4 mld zł. Z każdym kolejnym rokiem ta kwota będzie się powiększać o kilka miliardów, a w 2018 r. osiągnie poziom 82,6 mld zł. To absolutny rekord. Nawet w 2010 r. — w czasie największej dotychczas zapaści w FUS — deficyt wyniósł 71,5 mld zł (jego skala skłoniła wówczas rząd do przejęcia dwóch trzecich strumienia płynącego do OFE, podwyżki VAT i kilku innych drastycznych działań).
Dziura w sam raz na OFE
Taki przyrost deficytu rodzi silną presję na budżet państwa. Niedobory w FUS rząd musi pokryć wpływami z podatków i parapodatków.
— W lipcu 2012 r. ZUS oprócz scenariusza pesymistycznego przedstawił też wariant, który wówczas nazwał realistycznym [z obecnej perspektywy nie do osiągnięcia — red.]. Deficyt w FUS rośnie w tym przypadku znacznie wolniej. Różnica między obiema ścieżkami wynosi kilkanaście miliardów złotych rocznie. Właśnie tego rzędu kwot będzie brakowało w budżecie państwa w najbliższych latach. To wydatek, który ujawnił się dopiero ostatnio, wcześniej rząd nie brał go pod uwagę — mówi Robert Brzoza.
Właśnie dlatego, zdaniem analityków Unicredit CAIB, w ostatnich miesiącach rząd przywrócił dyskusję o OFE i bez ogródek mówi o planach demontażu drugiego filara emerytalnego. Jacek Rostowski, wicepremier i minister finansów, mówił niedawno, że „OFE to pułapka, z której trzeba Polskę wydostać”.
— W ostatnich miesiącach prognozy wzrostu gospodarczego na najbliższe lata mocno się pogorszyły. Rząd uzmysłowił sobie, że deficyt w FUS będzie rósł, przez co w budżecie robi się nieplanowana wyrwa na kilka-kilkanaście miliardów złotych. Nie chcąc przed wyborami wprowadzać niepopularnych cięć wydatków czy podwyżek podatków, resort finansów szuka innych sposobów zasypania tej dziury i postanowił ponownie sięgnąć po pieniądze z OFE — mówi Robert Brzoza.
Nadzieja w obligacjach
Jego zdaniem, w najlepszym razie rząd w czerwcu zdecyduje o przekazaniu z OFE do ZUS aktywów osób, którym do emerytury brakuje 10 lat. — Niewykluczone jednak, że zmiany będą szły dalej i dodatkowo np. składka do OFE zostanie po raz kolejny ścięta, może nawet do zera — uważa Robert Brzoza. Wszystko zależy od tego, jakie rząd ma podejście do obecnego rajdu na polskich obligacjach, który obniża wydatki budżetowe na obsługę długu. Jeśli obniżenie się rentowności uzna za trwałe, to zmiany w OFE mogą być mniej radykalne.
— Jeśli rentowności polskich obligacji pozostaną w najbliższych latach na niskich poziomach, w budżecie pojawi się kilka miliardów złotych oszczędności. To częściowo zasypałoby niedobór w FUS i zmiany w OFE mogłyby przebiegać łagodniej — uważa Robert Brzoza. ZUS nie komentuje. Przypomina jedynie, że w lipcu opublikowana zostanie nowa prognoza dla FUS.
OKIEM EKSPERTA
Deficyt w FUS to poważne zagrożenie
STANISŁAW GOMUŁKA
główny ekonomista Business Centre Club
Scenariusz podawany przez ZUS jako pesymistyczny można dziś określić jako realistyczny, a może nawet lekko optymistyczny. Przyjęte w nim założenia makroekonomiczne — zwłaszcza dotyczące PKB, bezrobocia i wynagrodzeń — wyglądają dziś dość racjonalnie. Należy więc przyjąć do wiadomości fakt, że deficyt w FUS w 2017 r. rzeczywiście osiągnie poziom około 80 mld zł, jak pokazuje to prognoza ZUS. To poważne zagrożenie dla polskich finansów publicznych. Rząd będzie musiał coraz więcej dopłacać do FUS z budżetu, co będzie rodziło silną presję na wzrost deficytu budżetowego. Żeby do tego nie dopuścić, Ministerstwo Finansów prawdopodobnie sięgnie po część aktywów OFE, np. ograniczając obywatelom czas przebywania w systemie o 10 czy 20 lat. To na krótką metę zmniejszy obciążenia budżetowe i rozwiąże problem. W długiej perspektywie nic jednak się nie zmieni — w finansach publicznych nadal będzie narastała dziura.
OKIEM EKSPERTA
Rząd musi szybko reagować
RAFAŁ ANTCZAK
wiceprezes Deloitte
Niestety, w ostatnich kwartałach rozwój sytuacji w polskiej gospodarce przebiega gorzej, niż ZUS pokazał to w pesymistycznym scenariuszu. Zakład powinien więc obecnie zmodyfikować prognozy — zarówno wariant optymistyczny, jak i pesymistyczny — i przyjąć założenie trwałego spowolnienia gospodarczego, czyli takiego, którego obecnie doświadczamy. Wtedy politycy i wyborcy wiedzieliby, na przykład, jak może wzrosnąć deficyt w FUS w najbliższych latach. Obecnie wiemy tylko tyle, że jeśli rząd nie podejmie żadnych zdecydowanych działań, deficyt w FUS wyniesie za kilka lat jeszcze więcej niż 80 mld zł. Mam nadzieję, że nie będzie to „drugi rozbiór OFE”, lecz posunięcia przynoszące realne, a nie wirtualne oszczędności budżetowe, np. likwidacja przywilejów emerytalnych wybranych grup społecznych. W końcu wszyscy mamy równe prawa i żyjemy w tym samym państwie.