Enea już widzi odbicie

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2013-08-28 00:00

Enea myśli o kolejnych inwestycjach w wytwarzanie i czeka na odbicie cen energii w 2015 r.

— Dobre czasy są za nami, zatem przed nami — przegląd wydatków. Ale w 2015 r. będzie odbicie — uważa Krzysztof Zamasz, prezes Enei.

Krzysztof Zamasz [FOT. WM]
Krzysztof Zamasz [FOT. WM]
None
None

Tak komentował ogłaszane wczoraj wyniki finansowe Enei osiągnięte w II kw. Niższe od oczekiwań rynkowych. Zysk netto, przypadający na akcjonariuszy jednostki dominującej, wyniósł 143,9 mln zł, podczas gdy konsensus PAP zakładał 168,3 mln zł. Zysk operacyjny sięgnął 178,5 mln zł, wobec oczekiwań analityków na poziomie 189 mln zł. Przychody były na poziomie 2,215 mld zł, wobec 2,227 mld zł konsensu. Winne: spadek cen energii, który wyhamował dopiero w maju, rosnąca produkcja ze źródeł wiatrowych, a także niskie ceny uprawnień do emisji CO 2. Przyszły rok może być nawet trudniejszy, jeśli chodzi o ceny energii. Wystarczy spojrzeć na kontrakty — Enea ma już zabezpieczoną sprzedaż nieco ponad połowy energii, którą wytworzy w 2014 r., w cenie 155-165 zł/MWh. To mniej niż ceny, które uzyskała na 2013 r., czyli 180-1920 zł/MWh.

— Pierwsze kontrakty na 2015 r. wskazują natomiast na wzrost cen, do 160-170 zł/MWh. To efekt zapowiadanego wycofania z rynku nadpodaży praw do emisji CO 2 — wyjaśnia Krzysztof Zamasz.

Tymczasem prezes, urzędujący w Enei od początku roku, finiszuje z pracami nad strategią. Nie kryje, że rozważa zaangażowanie się w kolejne inwestycje w wytwarzanie.

— Z analiz wynika, że do zagospodarowania może być jeszcze luka produkcyjna na 2 tys. MW [przy założeniu, że powstaną projekty w Opolu, Jaworznie i, to już inwestycja Enei, w Kozienicach — red.]. To kusi, dlatego myślimy albo o kolejnych inwestycjach w Kozienicach, albo przejmowaniu farm wiatrowych — zapowiada prezes.