Enter Air bada atmosferę

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2015-11-22 22:00

Największa w Polsce linia czarterowa znów spotyka się z giełdowymi ekspertami. Jeśli powiedzą, że czas jest dobry, będzie debiut.

Enter Air, polski przewoźnik czarterowy, który w lipcu zapowiedział wejście na giełdę, ale przesunął je ze względu na kryzys finansowy w Grecji i zawirowania w Chinach, znów bada nastroje inwestorów.

— Za nami bardzo dobry sezon wakacyjny i operacyjnie jesteśmy przygotowani do wejścia na giełdę. Czekamy na odpowiedni moment.

Sprawdzamy rynek. Jeśli okaże się, że moment na debiut jest dobry, po zatwierdzeniu prospektu przeprowadzimy ofertę — mówi Grzegorz Polaniecki, członek zarządu i dyrektor generalny Enter Air. Ostatnie wydarzenia w Paryżu nie odbiły się na polskim rynku. Spółka uaktualnia dane finansowe, są szanse na pojawienie się jej na giełdzie jeszcze w tym roku. Nie spieszy się jednak z emisją 7 mln akcji, z której zamierza zebrać 110 mln zł. Pieniądze zamierza wydać na przedpłaty za sześć boeingów, które odnowią flotę złożoną z 17 boeingów 737. Przewoźnik i tak realizuje plany. Pierwsza maszyna dotrze do Enter Air pod koniec 2017 r., a kolejne w latach 2018-21. Spółka miała pecha z terminem zapisów na akcje. Na początku lipca wybuchł kryzys w Grecji, a tydzień później nastąpiły zawirowania w Chinach. Nastroje inwestorów giełdowych były złe. We wrześniu spółka podała, że przesuwa debiut na lepsze czasy.

32 proc. Taki był udział Enter Air w polskim rynku czarterowym w 2014 r.