EU nie grozi spowolnienie

Magda Kozmana
opublikowano: 2001-03-13 00:00

EU nie grozi spowolnienie

Gospodarka USA powinna się odbić w drugim półroczu

Ministrowie finansów Unii Europejskiej spodziewają się 3-proc. wzrostu gospodarczego w Eurolandzie. Z ich opinią nie zgadzają się ekonomiści Federacji Niemieckich Banków i twierdzą, że Niemcy mogą w tym roku zostać maruderem opóźniającym wzrost całej Unii.

Wczoraj w Brukseli na szczycie Eurogroup ministrowie finansów UE niemal zignorowali spowolnienie gospodarek amerykańskiej, japońskiej czy niemieckiej. Ich zdaniem, nie zagrozi ono dynamice rozwoju Eurolandu.

— Jesteśmy bardziej zaniepokojeni sytuacją finansową Japonii niż spowolnieniem w Stanach Zjednoczonych. Ale nie oznacza to zaniepokojenia o rozwój strefy EMU. Utrzymujemy prognozę wzrostu PKB w okolicach 3 proc. — mówił wczoraj Didier Reyders, belgijski minister finansów, obecny przewodniczący Eurogroup.

Idzie ocieplenie

Te optymistyczne wypowiedzi zdają się potwierdzać szefowie banków centralnych — wczoraj na posiedzeniu Banku Rozliczeń Międzynarodowych w Brukseli uznali, że wzrost w Eurolandzie może wynieść w tym roku około 3 proc. w porównaniu z 3,4 proc. w 2000 roku. Przewidują także, że gospodarka amerykańska przyspieszy w drugim półroczu, o czym świadczą ostatnie dane m.in. dotyczące inflacji i wzrostu zatrudnienia. W lutym amerykańskie przedsiębiorstwa, przede wszystkim z sektora budowlanego, handlu, finansowego i transportu, zatrudniły 135 tys. pracowników — dwukrotnie więcej niż spodziewali się analitycy.

— Nie należy jednak ogłaszać zwycięstwa, zwłaszcza przy słabych nastrojach konsumentów i niepewnej sytuacji na amerykańskich giełdach — ostrzegł Eddie George, prezes banku centralnego Anglii.

Czarne chmury

Ekonomiści Federacji Niemieckich Banków (BdB) o wiele ostrożniej patrzą na przyszłość. Sytuacja w Niemczech — naszego największego partnera handlowego — nie wydaje się zmierzać w dobrym kierunku. BdB skorygował wczoraj prognozę wzrostu PKB Niemiec z 2,5-2,7 proc. do 2,2 proc. W Eurolandzie — ich zdaniem — PKB nie wzrośnie więcej w tym roku niż 2,6 proc.

— Jesteśmy rozczarowani, że Niemcy w tempie rozwoju nie dotrzymują kroku Francji i Włochom. To powinno dać sygnał do stworzenia lepszych warunków inwestycyjnych — stwierdził Martin Huefner, główny ekonomista HypoVereinsbank.

Najgorsza sytuacja panuje w niemieckim sektorze budowlanym, gdzie inwestycje w ubiegłym roku spadły o 2,5 proc. W tym roku będą o 1 proc. mniejsze — przewidują analitycy.