Europa dwóch inflacji

Marcel LesikMarcel Lesik
opublikowano: 2019-08-19 22:00

Najnowsze dane Eurostatu pokazują zasadnicze różnice w położeniu gospodarek wschodniej i zachodniej części wspólnoty.

Unijny urząd statystyczny Eurostat podał informację o lipcowej inflacji w krajach posługujących się wspólną europejską walutą. W strefie euro ceny urosły w poprzednim miesiącu o 1 proc. rok do roku, co oznacza spadek o 0,3 pkt proc. względem czerwca. Głównym motorem inflacji w strefie euro są drożejące usługi — w lipcu odpowiadały za ponad połowę wzrostu wskaźnika.

W całej UE inflacja wyniosła 1,4 proc., co także jest wynikiem niższym niż miesiąc wcześniej, kiedy wyniosła 1,6 proc. Spośród wszystkich państw członkowskich w 15 inflacja spadała, w dwóch pozostała na czerwcowym poziomie, zaś w 11 wzrosła. Najwyższa utrzymuje się w Rumunii, gdzie sięga 4,1 proc. Deflacja występuje tylko w jednym państwie — w Portugalii, gdzie ceny badanych dóbr i usług spadły o 0,7 proc. r/r. Inflacja staje się kolejnym czynnikiem jak na dłoni pokazującym różnice w gospodarczej sytuacji Wschodu i Zachodu Europy. Spośród 10 krajów o najszybciej rosnącym poziomie cen jedynie dwa — Holandia i Zjednoczone Królestwo — przystąpiły do Unii Europejskiej przed 2004 r. Pozostałe państwa — Rumunia, Węgry, Słowacja, Łotwa, Czechy, Bułgaria, Polska i Litwa — są także liderami w statystykach wzrostu gospodarczego. Zachód Europy zmaga się natomiast ze skutkami globalnych niepewności gospodarczych, przede wszystkim związanych ze sporem na linii Stany Zjednoczone — Chiny. Choć coraz wyraźniej widać, że „zaraża” swoimi problemami Wschód, do tej pory Polska i jej sąsiedzi korzystali na problemach strefy euro. Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, wskazuje na dwa oblicza inflacji w Europie.

— Dane pokazują, że gospodarka europejska jest w przeciwfazie do gospodarki Polski i krajów regionu. W strefie euro widać, że inflacja bazowa spada, co jest zasługą deflacji cen usług, szczególnie w krajach południowych, np. w Portugalii, gdzie nawet usługi turystyczne pociągnęły inflację w dół. W przypadku Polski mamy dokładnie odwrotną sytuację — inflacja cen usług jest wysoka, wynosi prawie 3 proc. i to ona — poza czynnikami regulacyjnymi związanymi z cenami energii i wywózki śmieci — będzie czynnikiem podwyższającym inflację w następnych miesiącach. Według naszych obliczeń inflacja sięgnie 3,5 proc. W Eurolandzie ścieżka jest o wiele łagodniejsza i w zasadzie mamy do czynienia z gasnącą inflacją bazową. To mocny argument, by ECB zaczął aktywnie działać, najlepiej z siłą większą, niż oczekują rynki — puentuje ekonomista. Rosie Colthorpe, ekonomistka Oxford Economics, podkreśla, że inflacja w strefie euro już zbyt długo pozostaje poniżej oczekiwań Europejskiego Banku Centralnego.

„Inflacja utknęła znacznie poniżej celu EBC, co utwierdza konsens analityków w zakresie spodziewanego we wrześniu pakietu stymulującego” — twierdzi ekspertka brytyjskiego think tanku.

Warto podkreślić, że Eurostat posługuje się wskaźnikiem HICP (zharmonizowane wskaźniki cen konsumpcyjnych), którego metodologia nieco różni się od CPI obliczanego przez GUS. To dlatego lipcowa wartość inflacji w Polsce to, według Eurostatu, 2,5 proc., podczas gdy GUS raportował o wzroście cen na poziomie 2,9 proc. Główne różnice pomiędzy wskaźnikami wynikają z różnego podejścia do systemu wag. W przypadku CPI wagi pochodzą z corocznego badania budżetów gospodarstw domowych zamieszkujących Polskę. HICP wykorzystuje system wag opracowany na podstawie spożycia indywidualnego w sektorze gospodarstw domowych (HFMCE). System wag stworzony jest na podstawie danych o spożyciu indywidualnym gospodarstw domowych ze statystyki rachunków narodowych sprzed dwóch lat. W odróżnieniu od CPI do HICP nie wlicza się gier hazardowych, honorariów pośredników w handlu nieruchomościami oraz odsetek od kredytów.

1 proc. Tyle wyniosła w lipcu inflacja HICP w strefie euro...

2,5 proc. ...a tyle w Polsce.