Rzutem na taśmę skończyła się saga wrocławskiego FagorMastercooka. Zakład upadł pod koniec 2013 r., przez cały 2014 r. czekał na inwestora, a gdy ten pojawił się w grudniu, jego syndyk Teresa Kalisz uznała ofertę za zbyt słabą i przez cztery miesiące unikała podpisania umowy. Tymczasem BSH zapowiedział, że oferta wygasa 18 kwietnia. — Umowa została podpisana w godzinach porannych — poinformowała 17 kwietnia Anna Łukaszun, która zastąpiła poprzednią syndyk.
— Cieszymy się bardzo, że nastąpił przełom i mamy nadzieję, że transakcja szybko się zakończy. To szansa nie tylko na zwiększenie skali działalności w Polsce, ale także dalszy rozwój całej grupy BSH, która do 2025 r. planuje podwojenie globalnych obrotów — komentuje Konrad Pokutycki, prezes BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego. BSH zapłaci 95 mln zł — początkowo firma obiecała 90 mln zł, ale w ostatnich dniach podniosła kwotę o 5 mln zł z przeznaczeniem na odprawy dla pracowników. Zgodnie z prawem upadłościowym, na odprawy można przeznaczyć 10 proc. kwoty transakcji. 9 mln zł jednak by nie wystarczyło, będzie 14 mln zł.
Będą inwestować
— Podstawową kwestią będzie teraz wypełnienie warunków antymonopolowych i przygotowaniesię do przejęcia zakładu, które nastąpi pod koniec lata lub na początku jesieni — ocenia Marcin Dudarski z kancelarii JP Weber, który zajmował się transakcją. BSH zamierza zainwestować „kilkaset milionów złotych”.
Dotychczas była mowa o 120 mln zł. Zatrudnienie wyniesie 500 osób, a nie 300, jak firma zadeklarowała w zezwoleniu na działalność w Wałbrzyskiej SSE. Produkcja w zakładzie ruszy dopiero w 2017 r., bo BSH zapowiada półtoraroczną przerwę na modernizację.
Sukces i porażka
— Z jednej strony umowa z BSH to sukces, z drugiej — porażka. Wszyscy pracownicy, 753 osoby, tracą pracę. Mielibyśmy sukces, gdyby syndyk Teresa Kalisz podpisała umowę z BSH w marcu 2014 r., kiedy firma złożyła pierwszą ofertę — wszyscy mieliby pracę. Dziś francuskie i hiszpańskie fabryki Fagora pracują, a my nie. Pozytywne jest to, że nadal będzie produkcja AGD i część pracowników będzie mogła tu wrócić — mówi Lech Bąk, szef Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność.
O pracowników obiecuje zadbać Agencja Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej.
— Dostałem od prezydenta Rafała Dutkiewicza zadanie, by wyegzekwować zobowiązania BSH dotyczące uruchomienia produkcji w jak najkrótszym okresie. Około 300 osób już znalazło pracę, część w zakładach Whirlpoola. Dla tych, którzy będą się borykać z problemami, jest specjalny program. BSH zobowiązał się także do ochrony poddostawców fabryki — na razie będą zaopatrywać fabryki w Łodzi — mówi Dariusz Ostrowski, prezes agencji.
Kręta historia
W grudniu BSH jako jedyny złożył ofertę. Syndyk Teresa Kalisz nie chciała jej przyjąć, bo uznała ją za mało atrakcyjną. Popierała założoną w lipcu 2014 r. spółkę MasterCook, która nie wpłaciła wadium i nie przystąpiła do przetargu. Sędzia komisarz przedstawił jednak ofertę BSH radzie wierzycieli, która ją zaakceptowała. Trwały przepychanki. Syndyk czterokrotnie odmówiła podpisania umowy. W lutym kilku wierzycieli złożyło wniosek o wyłączenie z procesu sędziego komisarza, a potem o wyłączenie wszystkich sędziów z Dolnego Śląska, co zablokowało transakcję. W połowie marca Sąd Najwyższy oddalił wniosek. W ubiegłym tygodniu na scenę wkroczył Haier, drugi na świecie producent AGD. Obiecywał za FagorMastercooka 30 mln EUR i zatrudnienie 300-500 osób jeszcze w tym roku. Propozycja przyszła kilka miesięcy za późno. Według Euromonitor International, BSH jest dziś piątym na świecie producentem AGD — ma 5,8 proc. rynku, w Europie Zachodniej to numer 1 — 19,5 proc., a w Polsce jest trzeci — 15,1 proc., po Whirlpoolu, który przejął Indesit, i Amice. © Ⓟ