Fajerwerki na przekór pandemii

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2021-01-06 20:00

Polacy uznali, że po ciężkim roku potrzebują wystrzałowego sylwestra. Branża pirotechniczna, wbrew wcześniejszym obawom, zaciera ręce.

Fajerwerkowe żniwa, czyli ostatnich kilka dni roku, były tym razem nadspodziewanie udane, choć do ostatnich chwil nie było wiadomo, czy coś nie pokrzyżuje planów sektora. Przedsiębiorcy obawiali się niespodziewanego ogłoszenia lockdownu, wprowadzenia zakazu sprzedaży fajerwerków, czy skutków niejasnych i podważanych publicznie przepisów o godzinie policyjnych.

- Do końca nikt nie wiedział, jak będzie wyglądał ten sezon. Na szczęście okazał się dobry. Dla nas jeden z najlepszych – mówi Bartosz Ambrożkiewicz z firmy Arka Fajerwerki, dużego dystrybutora z Poznania.

Dodaje, że część hurtowych odbiorców jego firmy – właśnie w obawie przed nieoczekiwanymi przeszkodami - w ogóle zrezygnowała z handlu, wielu innych zmniejszyło skalę zakupów.

- Dlatego potem musieli dokonywać kolejnych zamówień i do ostatniego momentu dobierali towar – wyjaśnia Bartosz Ambrożkiewicz.

Także inne firmy, które specjalizują się w handlu materiałami pirotechnicznymi, mają powody do zadowolenia.

- Zgrzeszyłbym, gdybym narzekał, choć na to, aby ostatecznie podsumować 2020 r., potrzebuję jeszcze kilku dni – deklaruje Krzysztof Kolasiński, szef firmy Pol-Expance spod Szczecina.

To kolejny znaczny gracz w branży pirotechnicznej, który oprócz handlu hurtowego, zajmuje się również organizacją pokazów. O ile zazwyczaj ma ich od kilkudziesięciu, do nawet ponad setki, to w 2020 r. skończyło się na zaledwie kilku imprezach. Z tym większym niepokojem Krzysztof Kolasiński oczekiwał sprzedaży pod koniec roku.

- Wielu naszych klientów chwali ten sezon. Część sklepów sprzedała cały lub prawie cały towar, ale wiem, że są i takie, którym została znaczna jego część. Generalnie tak nerwowej atmosfery jeszcze nigdy nie przeżyłem, a działam w branży od prawie 25 lat – mówi szef Pol-Expance’u.

W jego opinii część Polaków kupowała fajerwerki trochę na przekór, na zasadzie „nie mogą nam przecież wszystkiego zakazać”. Pirotechnika była na sylwestra 2020 r. jedną z ostatnich dostępnych atrakcji. Tę opinię podziela Ireneusz Patynowski, prezes firmy Piromax Distribution.

- Szampan, fajerwerki w rodzinnej atmosferze pozwoliły nam zachować sylwestrową tradycję. I to Polacy docenili, chętnie kupując zestawy pirotechniczne – mówi menedżer.

I on obawiał się, że w ostatnim momencie coś może sparaliżować sektor pirotechniczny. Tak przecież było już wcześniej z kilkoma branżami w Polsce. A sygnały napływające od sprzedawców fajerwerków z innych krajów Unii Europejskiej czyniły czarny scenariusz jeszcze bardziej prawdopodobnym.

Sylwester jednak wystrzałowy
Sylwester jednak wystrzałowy
Ireneusz Patynowski, prezes firmy Piromax Distribution, podobnie jak jego koledzy z branży, do ostatnich dni przed sylwestrem miał obawy, czy tego sezonu nie trzeba będzie spisać na straty. Polacy jednak chcieli hucznie zamknąć 2020 r.
Marek Wiśniewski

- Bardzo się cieszę, że w przeciwieństwie do kolegów z Niemiec, Belgii, czy Holandii nie mieliśmy w kraju lockdownu i zakazu sprzedaży fajerwerków. Po prostu mogliśmy prowadzić biznes. Mieliśmy więcej szczęścia, niż sprzedawcy chryzantem i zniczy dwa miesiące wcześniej – mówi szef Piromax Distribution.

Wspomniana już poznańska firma Arka Fajerwerki handluje pirotechniką przede wszystkim w sieci. A jej klienci indywidualni, aby otrzymać fajerwerki przed sylwestrem, zamawiają je nawet z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Jak wyjaśnia szef firmy, największy ruch online ma ona zazwyczaj w grudniu, jednak w tym sezonie wyraźny pik rozpoczął się wcześniej niż zwykle, już w listopadzie. Był też znacznie dłuższy niż zwykle, trwał aż do zamknięcia przyjmowania zamówień z gwarancją dostawy przed sylwestrem, czyli do 28 grudnia. To przyniosło efekt w postaci obrotów.

- Łącznie sprzedaż przez internet wzrosła nam w 2020 r. o prawie 40 proc. – podsumowuje szef Arki.

Nie cała branża będzie się mogła pochwalić podobnym wzrostem.

- Nasz sektor przeczuwając drugą falę pandemii ograniczył nieco zakupy hurtowe, ale najwyraźniej dobrze trafiliśmy, bo zapasy fajerwerków się wyprzedały. Łączny obrót będzie więc mniejszy, niż choćby w 2019 r., ale i tak miniony rok trzeba uznać za udany – podsumowuje Ireneusz Patynowski.