Sytuacja na rynku jest trudna i to się szybko nie zmieni. Giełdowy producent armatury sanitarnej Ferro, który wczoraj publikował wyniki pierwszego półrocza 2012 r., widzi przyszłość w ciemnych barwach.
— Nie zakładamy istotnej poprawy koniunktury przed 2014 r. i z takim założeniem pracujemy nad poprawą marż — twierdzi Aneta Raczek, prezes Ferro.
Po pierwszym półroczu spółka miała 140,3 mln zł skonsolidowanych przychodów (plus 26,6 proc. r/r) i 15,2 mln zł EBITDA (plus 3,9 proc.). Jednak w stosunku do wyników proforma za pierwsze półrocze 2011 r. (przy założeniu konsolidacji rezultatów czeskiego Novaservis od stycznia 2011 r.) przychody spadły o około 1 proc., a EBITDA o 33 proc. Prezes Ferro przyznała, że sytuacja na rynku jest bardzo trudna, szczególnie w Polsce i Rumunii.
— Relatywnie wysoki kurs dolara w połączeniu ze słabnącym popytem powodują istotne spadki marż, których efekty synergii wynikające z połączenia z Novaservis nie były w stanie zrekompensować — dodaje Aneta Raczek. Konkurencyjna giełdowa Armatura Kraków, która w czwartek poda wyniki półrocza, raczej nie widzi szans na poprawę koniunktury.
— Nie patrzymy na rynek w sposób aż tak pesymistyczny, ale faktycznie w najbliższych miesiącach nie spodziewamy się istotnego ożywienia. W naszej nowej średnioterminowej strategii rozwoju do 2015 r. przyjęliśmy ostrożne założenia. Nie spodziewamy się istotnych bodźców, które w najbliższej perspektywie mogłyby spowodować ożywienie. Nadal jest problem z uzyskaniem kredytów inwestycyjnych, a siła nabywcza klientów w dalszym ciągu spada. To będzie odczuwalne przede wszystkim w segmencie nowych inwestycji — mówi Konrad Hernik, prezes Armatury Kraków. Jego zdaniem, stabilny będzie rynek odtworzeniowy, czyli remontowy.
— Liczę, że będą się sprzedawać trwałe produkty, bo w ostatnich latach klienci kupowali dużo tanich baterii, które były krótko użytkowane — dodaje prezes Armatury Kraków.