Jest dowód na to, że indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), które miały zachęcić Polaków do dodatkowego oszczędzania na emeryturę, są niewypałem. Z opublikowanych dziś przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF) danych wynika, że w pierwszym roku funkcjonowania tego produktu ma on znikome zainteresowanie. Aktywnych kont, czyli takich, na które wpłynęły jakiekolwiek, wpłaty jest nieco ponad 32 tys. Leży na nich 26 mln zł. Średnia wysokość wpłaty to około 800 zł.
To pokazuje, że Polacy pokazali żółtą kartkę IKZE wprowadzonym na rynek w styczniu 2012 r. W całym ubiegłym roku założyli ponad pół miliona kont. Zdecydowana większość z nich pozostaje nieaktywna, choć rynek finansowy liczył, że w ostatnich miesiącach 2012 r. zaczną wpływać na nie pieniądze. Przeliczył się jednak.
Najwięcej klientów, którzy zdecydowali się na założenie IKZE, zdobyła branża ubezpieczeniowa. Pozyskała blisko 360 tys. kont, z czego 20 tys. jest aktywnych (zgromadzono na nich 12,5 mln zł). Duża w tym zasługa PZU, które na początku 2012 r. płaciło prowizję sieci sprzedaży już za sam fakt założenia konta. Szybko jednak wycofało się z tej praktyki, przewidując, że zakładane konta są martwe. Towarzystwa emerytalne mają 129 tys. kont, z czego aktywnych jest 7 tys. (jest na nich 5 mln zł).
Resztę rynku podzieliły między siebie domy maklerskie, banki i TFI.
Głównym powodem małej popularności IKZE jest niechęć Polaków do dodatkowego odkładania na emeryturę bez zachęt. Co prawda konta zawierają zachętę podatkową, ale jest ona źle skonstruowana. Zwolnione z podatku są wpłaty, ale opodatkowane są wypłaty. O zmianę tych przepisów walczy od kilku miesięcy resort pracy oraz Komitet Społeczny Razem, który chce przez Sejm przeprowadzić projekt ustawy zmieniającej funkcjonowanie IKZE.
- Jeśli będzie odpowiedni klimat polityczny, to nasz projekt można przeprowadzić przez Sejm nawet w ciągu miesiąca. Wówczas zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2014 r. – mówił „PB” na początku lutego Adam Sankowski, pełnomocnik komitetu.
Opublikowane przez KNF dane mogą zmienić klimat polityczny wokół zmian w IKZE. Sprzeciwia im się do kilku miesięcy resort finansów. W ubiegłym roku odrzucił propozycję zmian, którą opracował resort pracy. Dwa tygodnie temu resort ponownie wystąpił do Ministerstwa Finansów o zgodę na nowelizację.
„Nie należy oczekiwać, by drugiej połowie 2012 r. nastąpił znaczący wzrost liczby IKZE, który wpłynąłby na odmienną ocenę zainteresowania oszczędzaniem w IKZE. Dlatego by urealnić zachętę podatkową ponownie postuluje zastosowanie zwolnienia podatkowego na końcu oszczędzania. Jeżeli nie od całości, to chociaż od części należnego podatku; ewentualnie wprowadzenie ryczałtowej, niewysokiej, np. 5 albo 10 proc., stawki podatku przy wypłacie” – napisał w liście do resortu finansów Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy.
Odpowiedź Ministerstwa Finansów nie jest znana. Resort nie odpowiedział także na nasze pytania.