43995 kilogramów — tyle jabłek od 1 sierpnia do 31 października kupiło Fakro, największy polski producent okien, zapewniając sobie zwycięstwo w rankingu firmowych jabłkożerców zorganizowanym przez „Puls Biznesu”. Konkurs był kontynuacją naszej akcji „Postaw się Putinowi — jedz jabłka, pij cydr” obecnej w sieci pod hasłem #jedzjabłka.
— Już przy wejściu do firmy na pracowników i gości czekają kosze z jabłkami, którymi mogą częstować się cały dzień. Ta akcja to świetna okazja do wsparcia idei polskiej wspólnoty ekonomicznej — udowodnienia, że kraj jest jednym organizmem gospodarczym i każdy, bez względu na to, jaki zawód wykonuje, jest częścią tego systemu i może go współtworzyć. Pokazuje siłę współdziałania i dowodzi, że każdy z nas ma wpływ na poziom życia w Polsce. Sadownicy przekonali się, że w sytuacjach kryzysowych mogą liczyć na członków wspólnoty — mówi Ryszard Florek, prezes i właściciel Fakro.
Na ideę wspólnoty nacisk kładzie również Jan Malkiewicz, menedżer odpowiedzialny za marketing w Ericpolu, numerze pięć w rankingu.
— Polacy działają akcyjnie, a teraz jest dobra okazja do przypomnienia sobie, że jesteśmy demokratyczną, obywatelską wspólnotą, która potrafi się wspierać przez dłuższy czas. Dlatego jedzmy jabłka w każdej postaci — pomożemy sadownikom i samym sobie, bo jabłko to nadzwyczajny owoc — mówi Jan Malkiewicz.
Ranking firmowych jabłkożerców to kontynuacja akcji „Postaw się Putinowi — jedz jabłka, pij cydr”, którą 30 lipca zainicjował „Puls Biznesu” w odpowiedzi na rosyjski zakazu importu polskich owoców, w tym jabłek. Zaproponowaliśmy Polakom, żeby jedli ich więcej i wrzucali do sieci zdjęcia z jabłkami oznaczone hashtagiem #jedzjabłka. Akcja spotkała się z gigantycznym odzewem — w sieci pojawiły się tysiące wpisów (wciąż ich przybywa), problemem sadowników zainteresowały się media polskie i zagraniczne, a wiele firm postanowiło ich wspomóc.
Jabłka biało-czerwone
Firmy postrzegają kupowanie jabłek jako przejaw gospodarczego patriotyzmu. — Powinniśmy być gospodarczymi patriotami i lokować budżety w polskich firmach. Dziś wsparcia potrzebują sadownicy, jutro może będzie go potrzebowała inna branża. Akcja jest apelem do polskich przedsiębiorców, aby wzajemnie się wspierali, a wydanie każdego złotego poprzedzał namysł, jaki dodatkowy pozytywny efekt — w szerszym ujęciu — można dzięki temu uzyskać. Jesteśmy gotowi tak działać i wierzymy, że taki powszechny ruch jest możliwy — mówi Krzysztof Michalski, prezes PGD Polska, dystrybutora produktów drogeryjnych.
— Altom to w 100 proc. polski kapitał, więc dobrze znamy i rozumiemy zasady działania na rodzimym i obcych rynkach. Wiemy, z jakim ryzykiem i odpowiedzialnością jest ona związana, dlatego wykorzystujemy każdą sposobność, żeby wspierać krajowy przemysł i przedsiębiorców. Włączenie się do akcji, o której przeczytaliśmy na łamach „PB”, było dla nas naturalne, a załoga przyjęła pomysł entuzjastycznie — mówi Waldemar Żurowski, prezes Altomu. Dla niektórych przedsiębiorców akcja była okazją, by pomóc sąsiadom.
— Chcieliśmy wyrazić solidarność i udzielić wsparcia w sytuacji kryzysowej lokalnym sadownikom, których w Świętokrzyskiem nie brakuje. Akcja pokazała, że pomagać można na wiele sposobów i naprawdę warto to robić. Jabłka rozdaliśmy klientom,którzy 25 października dokonywali zakupów w naszych sklepach firmowych, i pracownikom — mówi Roman Smolarski, prezes piekarni Pod Telegrafem Kielce.
Lepsze niż ciastka
Uczestnicy rankingu podkreślają, że akcja pomaga nie tylko sadownikom.
— W założeniu miał to być tylko skromny ukłon w kierunku sadowników, dający nam satysfakcję ze zrobienia czegoś dobrego. Zrozumieliśmy jednak, że pomagamy nie tylko innym, ale także sobie — bo lepiej jeść jabłka niż ciastka — mówi Łukasz Bernada, prezes Trend Glass.
— Rosyjskie embargo ma negatywny wpływ na polskie sadownictwo i gospodarkę, ale wymusiło też poszukiwanie innych rynków zbytu, ucząc, że gospodarki państwa, tak jak biznesu, nie można opierać na jednym filarze. Dzięki temu świat pozna polskie jabłka, a więc także nasz kraj — mówi Waldemar Żurowski. Nim na fotel lidera wskoczyło Fakro, długo był nim Inter Cars.
— Zaczęło się niepozornie — poczęstowaliśmy jabłkami pracowników Centrum Logistycznego w Czosnowie. Skrzynki pełne kolorowych i pachnących jabłek zostały przyjęte entuzjastycznie i błyskawicznie opustoszały. Przyjemnie było patrzeć, jak wszyscy — uśmiechnięci — zajadali się jabłkami, postanowiliśmy więc rozszerzyć akcję na całą społeczność Inter Cars. Jest ona niemała — wysłaliśmy skrzynki jabłek do blisko 160 filii w całym kraju — mówi Robert Kierzek, prezes Inter Cars. Dostawcą był sadownik z Pomiechówka koło Warszawy.
— Jabłka zrobiły furorę nie tylko wśród pracowników, ale także klientów, którzy odwiedzali filie. Nie zabrakło ich także na organizowanych przez nas targach. Ogłosiliśmy również konkurs dla firmowych jabłkożerców na najśmieszniejsze zdjęcie z jabłkami. To był strzał w dziesiątkę, zostaliśmy zasypani fotografiami — mówi Robert Kierzek. Jeszcze inny pomysł na wykorzystanie jabłek miało PGD Polska.
— Dokładaliśmy jabłka do produktów. Za pośrednictwem ponad tysiąca sklepów, które zaangażowały się w naszą akcję „jestem na TAK dla polskich jabłek”, każdy konsument, który kupił nowy proszek do prania pod marką „TAK!”, dostawał jabłko — mówi Krzysztof Michalski, prezes PGD Polska.
— Embargo, nałożone na polskich sadowników, było u nas żywo dyskutowane. Podczas jednej z takich kuchennych rozmów doszedłem do wniosku, że skoro co jakiś czas kupujemy owoce, to czemu nie mielibyśmy częstować pracowników jabłkami na co dzień. Na początku kupiliśmy 150 kilogramów, by sprawdzić, czy pomysł się przyjmie. Jabłka zniknęły dosłownie w ciągu paru minut. Podeszliśmy więc do tej akcji w sposób bardziej zorganizowany. Znaleźliśmy dostawcę i uzgodniliśmy, że co poniedziałek będzie dostarczał około 400 kg jabłek różnych odmian, których proporcje określaliśmy na podstawie upodobań naszych pracowników. Postawiliśmy warunek: wszystkie jabłka mają być krajowe — mówi Jarek Dąbrowski, regionalny dyrektor ds. technologii na Środkowy Wschód i Europę Środkową i Wchodnią w Gtechu.
Przykład z dołu
Nie w każdej firmie idea rodziła się na szczycie.
— Pomysł wyszedł z działu HR i szybko został przez nas podchwycony — mówi Krzysztof Szwedkowicz, członek zarządu TRW Polska. HR-owcy byli też inicjatorami jedzenia jabłek w Playu.
— Dbamy o zdrową dietę i samopoczucie pracowników. Na co dzień wspieramy polskich przedsiębiorców i rolników ofertami. Teraz postanowiliśmy kupić ich pyszny i zdrowy produkt — mówi Marcin Gruszka, rzecznik Playa.
W wielu firmach udział w akcji był inicjatywą oddolną, ale — jak wynika z relacji — szefostwo nie stawiało oporu. Większość uczestników rankingu zapowiada, że nadal będzie kupować jabłka.
— Dużym ułatwieniem i zachętą dla przedsiębiorców byłoby wprowadzenie przepisów, które umożliwią zaliczanie wydatków na jabłka do kosztów podatkowych firmy i nie uwzględnianie ich jako przychodu pracowników — zwraca uwagę Ryszard Florek.
Z rankingu wyłączyliśmy firmy z branży spożywczej i przetwórczej, które na co dzień kupują hurtowe ilości jabłek, ale jedną postanowiliśmy wyróżnić. Chodzi o Maspex, który zorganizował akcję „Jabłka Tymbark z polskich sadów”. 18 października w blisko 50 miastach w Polsce oraz dwóch na Litwie 2 tys. pracowników wraz z rodzinami, a także partnerzy handlowi firmy rozdali około pół miliona jabłek (80 ton). — To zakrojona na ogromną skalę akcja, która miała na celu promocję wysokiej jakości jabłek od polskich dostawców. Jej unikalność polegała na tym, że w całości była przygotowana i przeprowadzona przez pracowników. Akcję zorganizowaliśmy już po raz drugi i jesteśmy przekonani, że to doskonały sposób na promocję tych wartościowych i bardzo smacznych owoców — komentuje Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex Wadowice i współwłaściciel firmy Tymbark.