FIRMY NIECHĘTNIE ŁOŻĄ NA BADANIA
W tym roku na naukę przeznaczono około 50 dolarów na głowę jednego Polaka
Polskie przedsiębiorstwa znacznie częściej wspierają inicjatywy, przy okazji których mogą się zareklamować niż badania naukowe, o których często wie tylko nieliczne grono specjalistów. Tymczasem finansując naukę firmy mogą liczyć na ulgi podatkowe. Przedsiębiorstwa mogą ubiegać się także o dofinansowanie z budżetu swoich własnych prac badawczych.
Przedstawiciele polskiej nauki narzekają na trudności z pozyskiwaniem sponsorów dla podejmowanych przez nich inicjatyw badawczych. Po 1989 roku środowiska naukowe musiały nauczyć się poszukiwania sponsorów i współdziałania z nimi. Na Zachodzie badania naukowe w 85 proc. są sponsorowane przez prywatne firmy, podczas gdy w Polsce jest to zaledwie 30 proc.
Reklama i sponsoring
Zdaniem Artura Czereszki, prezesa firmy MOD-TAP, firmy wolą sponsorować drużyny sportowe i koncerty muzyczne niż prace naukowe. Przy okazji koncertu istnieje możliwość zareklamowania się, natomiast finansując naukę firmy często mogą liczyć tylko na ulgę podatkową.
— Sponsorowanie nauki wydaje się firmom niepotrzebne. W ich oczach badania archeologiczne ani niczego nie zmienią, ani nie pomogą zaprezentować się firmie. No bo niby w jaki sposób ekspedycja archeologiczna może pomóc sponsorowi? Może naukowcy mają nakładać na siebie koszulki z logo producenta soków i kopać w nich na stepie? — żartuje prof. Piotr Bieliński, prodziekan Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego.
Z braku sponsorów prowadzi się mniej badań, a budżety tych, które dochodzą do skutku, są ograniczane do minimum.
— Sześciotygodniowa ekspedycja badawcza, prowadzona przez naszych archeologów poza Europą, kosztuje przeciętnie tylko 15 tysięcy dolarów, podczas gdy naukowcy z USA wydają na taką samą ekspedycję czterokrotnie więcej. Ze względu na ograniczone środki polskie ekspedycje przebiegają najczęściej w harcerskich warunkach. Sponsorzy często oczekują od nas reklamy, a nam jest bardzo trudno się odwdzięczyć. Naukowcy starają się wspominać o sponsorach w wywiadach i raportach. Jednak wówczas zarzuca się im udział w kampaniach reklamowych. Większość firm sponsorujących polską naukę to najczęściej niewielkie, pozawarszawskie firmy. Duże firmy i koncerny niechętnie inwestują w te dziedziny nauk, które nie zapewniają im reklamy — informuje prof. Bieliński.
Obecnie tylko Wydział Historii UW prowadzi 14 ekspedycji naukowych, ale sponsorzy dofinansowują je tylko w niewielkim stopniu. Naukowcy twierdzą, że znacznie trudniej znaleźć sponsora dla prac historycznych niż np. dla finansowania badań nad wynalezieniem leku na raka dla dzieci.
— Budżety przydzielane przez Komitet Badań Naukowych na niektóre ekspedycje badawcze są niesłychanie niskie — twierdzi prof. Piotr Bieliński.
Jakie korzyści
Zdaniem Tadeusza Zaleskiego z Komitetu Badań Naukowych, stosunkowo niewielkie w porównaniu z państwami zachodnimi zainteresowanie firm sponsoringiem nauki jest wynikiem słabej kondycji finansowej polskiego przemysłu, a także mało sprzyjającej polityki fiskalnej.
— Jeśli firma decyduje się sponsorować badania naukowe, to najpierw wylicza sobie, czy zmieści się w uldze podatkowej. W innych krajach wypracowano instrumenty podatkowe znacznie bardziej sprzyjające finansowaniu nauki — uważa Tadeusz Zaleski. Kwoty z tytułu darowizn na cele naukowe i naukowo-techniczne nie przekraczające 15 proc. dochodu są odliczane od podstawy opodatkowania.
Fachowcy z Komitetu Badań Naukowych podkreślają, że zbyt niska konkurencyjność polskiej gospodarki nie wynika z braku w Polsce nowoczesnej myśli technicznej i zaplecza naukowo-badawczego, ale przede wszystkim z tego, ze polski przemysł nie kwapi się do inwestowania w prace badawczo-rozwojowe. Ich zdaniem, należy jak najszybciej przełamać dotychczasową praktykę sięgania przez polski przemysł do sprawdzonych, ale niejednokrotnie wcale nie lepszych niż krajowe, zagranicznych technologii.