Fiskus przegrał rozgrywkę z automatami
„PB” z 20 grudnia 2000 r.
Przez trzy miesiące, inspektorzy kontroli skarbowej sprawdzili legalność prawie 100 tys. automatów do gry, zlokalizowanych poza kasynami. Automaty okazały się legalne i pozostaną na swoim miejscu.
Kiedy w listopadzie 2000 r. weszła w życie znowelizowana ustawa o grach, w Polskę wyruszyła armia urzędników skarbowych. Ich zadaniem było sprawdzenie, czy automaty do gier stojące poza kasynami wypłacają wygrane pieniężne. W myśl ustawy, automaty wypłacające wygrane pieniężne mogą być ustawione tylko w koncesjonowanych salonach i kasynach gry. Poza tego typu placówkami w Polsce użytkowanych jest 100 tys. automatów i to one były przedmiotem trzymiesięcznej kontroli fiskusa.
Urzędnicy plombowali wszystkie automaty, w tym również, nie wiadomo dlaczego, tzw. flippery, a nawet dystrybutory napojów. Przeciw tym działaniom protestowała Krajowa Izba Gospodarcza Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych (IGPOUR). Do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego wpłynęły wnioski o zbadanie legalności tej kontroli. IGPOUR alarmował, że nowe prawo zniszczy branżę.
Inspektorzy skarbowi przegrali jednak w tej batalii.
— Okazało się, że podejrzenia fiskusa były bezpodstawne. Kontrolowane podmioty działały zgodnie z prawem. Przez 3 miesiące w kontroli brali udział niemal wszyscy inspektorzy. W tym czasie nastąpił całkowity paraliż kontroli skarbowych w innych dziedzinach gospodarki. Kto za tę chybioną kampanię zapłaci — zastanawia się Stanisław Matuszewski, prezes IGPOUR.
Skutek kontroli jest taki, iż stwierdzono, że skontrolowane automaty nie wypłacają wygranych w żadnej formie i dlatego nie są urządzeniami hazardowymi. Na ich wykorzystywanie w celach zarobkowych nie trzeba więc mieć koncesji, a założone na nich plomby muszą zostać zdjęte.
— Od dawna proponujemy prawne uregulowanie rynku tzw. automatów niskiej wygranej, aby odróżnić je od automatów twardego hazardu. Wprowadzenie porządnych przepisów dałoby skarbowi państwa nawet 500 mln zł rocznego przychodu tylko z podatku ryczałtowego — twierdzi Stanisław Matuszewski.