Fotowoltaika dzieli ministerstwa

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2013-03-04 00:00

Resort środowiska wolałby promować małe elektrownie wodne i biogazownie rolnicze, a nie fotowoltaikę, jak chce resort gospodarki.

Podczas gdy inwestorzy niecierpliwią się z powodu przeciągających się prac nad ustawą o odnawialnych źródłach energii (OZE), rządowi wciąż daleko do konsensu. W niezgodzie z resortem gospodarki, autorem projektu, jest na pewno resort środowiska. Sprzeciwia się silnemu promowaniu fotowoltaiki, czyli instalacji wykorzystujących promienie słoneczne do produkcji prądu.

Wsparcie stabilne źródła

— Uważam, że system wsparcia OZE powinien uprzywilejowywać źródła po pierwsze — stabilne, a po drugie — pomagające realizować cele środowiskowe. Czyli przede wszystkim małe elektrownie wodne i biogazownie rolnicze — mówi Marcin Korolec, minister środowiska.

Tymczasem projekt ustawy o OZE, ogłoszony w zeszłym roku przez Ministerstwo Gospodarki, największe wsparcie proponuje właśnie fotowoltaice.

— Rozmowy na temat wsparcia trwają — komentuje enigmatycznie Marcin Korolec.

Elektrownie wodne i biogazownie rolnicze mają w oczach ministra środowiska jeszcze tę zaletę, że wykorzystują polskie technologie.

— A w fotowoltaice nie mamy szans w walce na technologie — zauważa Marcin Korolec.

Węgiel ma zwolenników

Technologiom poświęcono właśnie piątkową debatę energetyczną, zorganizowaną przez firmę Emerson, dostawcę technologii, m.in. dla sektora energetycznego.

— Polska energetyka, dzięki inwestycjom w technologie, poradziła sobie z przebudową bloków energetycznych oraz wymogami dotyczącymi odazotowania i odsiarczania, dystansując w niektórych obszarach inne kraje europejskie. Dlatego absolutnie nie powinniśmy rezygnować z technologii opartych na węglu, zwłaszcza że są filarem polskiej energetyki — mówi Sławomir Suchomski, prezes Emerson Process Management Power and Water Solutions. Wtóruje mu Sławomir Krystek, szef Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska.

— Węgiel to w tej chwili najtańsza z technologii energetycznych, dystansująca kosztowo pozostałe, zwłaszcza OZE. W przypadku tych ostatnich widać w tej chwili zresztą ostrą rywalizację o stopień państwowego wsparcia.

I powinny rywalizować, ale przy identycznym wsparciu. Wtedy znaczenia nabierze efektywność tych technologii — zauważa Sławomir Krystek. Jego zdaniem, taka rywalizacja odbiłaby się pozytywnie na cenach energii dla odbiorcy końcowego.

Kiedyś OZE będą rentowne

A ceny, jak zauważa Mariusz Grochowski, prezes PGNiG Termiki, to kluczowy czynnik dla przyszłości rynku energii.

— Polityka państwa powinna być nakierowana na rozwój technologii, bo odbiorcy będą z czasem coraz bardziej wymagający, jeśli chodzi o cenę. Sprzyjać będzie temu rozwój energetyki prosumenckiej. Jeśli ceny będą zbyt wysokie, część społeczeństwa weźmie sprawy w swoje ręce — podkreśla Mariusz Grochowski.

Optymistką, jeśli chodzi o poprawę efektywności OZE, jest Lucyna Stańczak, szefowa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w Polsce. EBOR zainwestował już 1 mld EUR w projekty OZE w naszym regionie.

— Kierunek jest ewidentny — w długim terminie OZE będą konkurencyjne i bez wsparcia. W Australii już dziś instalacje wiatrowe i solarne są bardziej efektywne niż energetyka konwencjonalna — mówi Lucyna Stańczak.