
Od kwietnia do czerwca tego roku skonsolidowany zysk netto mBanku wyniósł blisko 109 mln zł i był o 24,9 proc. wyższy niż rok wcześniej. To o 9 proc. mniej niż spodziewał się rynek. W trakcie wtorkowej sesji kurs spółki spadł o blisko 6 proc.
- Wyniki są lekko poniżej konsensusu. Powodem jest gorszy od oczekiwań wynik z działalności inwestycyjnej i operacji walutowych. Słabszy kwartał może się zdarzyć, nie ma w tym nic nadzwyczajnego, szczególnie, że dwa poprzednie było bardzo dobre. Być może rynek oczekiwał też niższego kosztu ryzyka. Prawdopodobnie te dwa czynniki osłabiły kursu w trakcie wtorkowej sesji - komentuje Michał Sobolewski, analityk domu maklerskiego BOŚ
Według eksperta perspektywa na kolejne miesiące dla banku pod kątem podstawowej działalności jest dobra. mBank planuje zwiększać sprzedaż w segmencie hipotek, widać też odbicie w kredytach konsumenckich. Prognozowanie utrudnia jednak spór o franki.
- Bankowi cały czas przybywa nowych spraw sądowych z powództwa frankowiczów, co zwiastuje rosnące koszty. Mimo rekordowego napływu nowych pozwów poziom przyrostu rezerw, aczkolwiek rosnący, skutkował spadkiem poziomu pokrycia roszczeń, co sugeruje, że zarząd liczy na pomyślne orzeczenie Sądu Najwyższego. Przychylne bankom jest także stanowisko KNF i NBP. Jednocześnie, z prawnego punktu widzenia rozwiązania proponowane przez te instytucje, mimo iż rozsądne ekonomicznie, mogą być trudne do implementacji - uważa analityk.
We wrześniu Sąd Najwyższy prawdopodobnie wypowie się sprawie frankowiczów. Według kancelarii prawnych, które obsługują kredytobiorców walutowych, raczej należy spodziewać się potwierdzenia linii orzeczniczej, która kształtuje się w sądach powszechnych i mocno sprzyja frankowiczom. Tym bardziej, że na kilka pytań w zakresie kredytów walutowych SN już odpowiedział z korzyścią dla kredytobiorców. Zdaniem analityka, na tej podstawie można prognozować, że mBank będzie podnosił rezerwy frankowe w kolejnych kwartałach, co obciąży wynik.
Dotychczasowa strategia mBanku w kwestii programu ugód z klientami polegała na rozwiązaniu sporów na drodze sądowej. Za niepokojące ekspert uważa odwlekanie w czasie decyzji, czy iść na ugody, czy walczyć w sądach i ryzykować czekanie na orzeczenie SN. Przypomina, że mBank był pierwszym bankiem, który zaczął sądzić się z klientami.
- Na początku ubiegłej dekady mieliśmy sprawę nabitych w mBank. Oczywiście były inne realia, inna linia orzecznicza. Obecna sytuacja zmieniła się o 180 stopni. W sądach bankom jest dziś dużo ciężej. Strategia mBanku, aby walczyć, jednak się nie zmienia. Inną drogę wybrało Millennium. Chwali się liczbą ugód zawartych z frankowiczami. Warto podkreślić, że na tych dwóch bankach ciąży największe w sektorze ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi - podkreśla Michał Sobolewski.
Dodaje, że wyciągniecie ręki do klientów oczywiście kosztuje, ale też przybliża bank do rozwiązania problemu i oczyszczenia wyników z ryzyka.