Nie było to pierwsze spotkanie bankowców z frankowiczami, bo odbyły się już dwie takie debaty, ale pierwsze z udziałem mediów. Tym razem znacznie liczniejsze było też grono uczestników, ponieważ kancelaria prezydenta, gospodarz i organizator przedsięwzięcia, zaprosiła przedstawicieli UOKiK, KNF, BFG, Rzecznika Finansowego, KPRM, sejmowej i senackiej komisji finansów publicznych oraz członków zespołu, który doradza przy projekcie ustawy frankowej. Główni adwersarze, czyli frankowcy i bankowcy byli reprezentowani z jednej strony przez trzy stowarzyszenia kredytobiorców a z drugiej przez ZBP i prezesów mBanku, Deutsche Banku i wiceprezesa PKO BP.
Rozmowy odbywały się przy kwadratowym stole co w jakimś sensie stanowi metaforę całej dyskusji, w dużej mierze sprowadzającej się do próby rozwiązania problemu kwadratury koła.
- Istnieje przepaść między frankowiczami i bankami – tak obrady podsumował Jacek Sasin, szef sejmowej komisji finansów publicznych.
Nieprawdopodobne łupienie
Można się tego było spodziewać jeszcze przed rozpoczęciem dyskusji: stanowiska stron znane z publicznych wystąpień od dawna wydają się nie do pogodzenia. Bankowcy uważają, że systemowego problemu z frankami nie ma i trzeba pomóc tylko kredytobiorcom w najtrudniejszej sytuacji finansowej, a zdaniem frankowców umowy kredytów walutowych są nielegalne i powinny zostać uznane za nieobowiązujące.
- Banki łupą nas w nieprawdopodobny sposób i wyprowadzają zyski za granicę – tak swoją wypowiedź zaczął Maciej Pawlicki, dokumentalista, producent filmu „Smoleńsk” i jeden z najbardziej aktywnych frankowiczów.
- Stwierdzenia, że banki łupią klientów są nieprawdziwe i wprowadzają w błąd – ripostował Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Banku.
- Proszę, żeby prezes Kalicki nie zarzucał świadomego wprowadzania w błąd Andrzejowi Dudzie prezydentowi RP – kontrował Maciej Pawlicki, który, jak się okazało, cytował wcześniej wypowiedź ówczesnego kandydata na szefa państwa.
Na szczęście, była to jedna z nielicznych w całej dyskusji tak daleko demagogicznych wymian poglądów. Powiedzieć, że rozmowa miała charakter bardzo merytoryczny też byłoby grubym nadużyciem. Niemniej, jeśli ktoś obawiał się słownych przepychanek, czy zwyczajnej pyskówki o co przy takim natężeniu emocji po obydwu stronach nietrudno, to musiał poczuć się mile zaskoczony. Duża w tym zasługa Przemysława Bryksy z kancelarii prezydenta, który żelazną ręką pilnował czasu wypowiedzi i nie pozwalał na wycieczki ad personam.
Frankowicze zmieniają strategię
W pierwszej części spotkania uczestnicy przedstawiali stanowiska w sprawie franka. Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP, zaprezentował znany już zestaw faktów z historii kredytów frankowych, kto był za, kto się sprzeciwiał finansowaniu w walucie, że dzięki hipotekom powstały setki tysięcy mieszkań. Frankowicze tymczasem mocno zmienili sposób narracji i sięgnęli po nowy zestaw argumentów, w który wyposażył ich Rzecznik Finansowy, publikując kilka dni temu raport, stwierdzający, że niedozwolone klauzule w umowach kredytów walutowych są nieważne od samego początku. To groźna broń w rękach frankowiczów – o czym za chwilę. Zmienili oni też strategię komunikacyjną, kładąc nacisk już nie tylko na własną niedolę, ale podkreślając zagrożenia dla gospodarki wynikające z obciążenia portfeli bankowych kredytami walutowymi. Mowa jest teraz o minie podłożonej pod polską gospodarkę, która po wzroście kursu franka może wybuchnąć. Walutowe hipoteki ograniczają też możliwość sprawnej realizacji planu Morawieckiego. Teraz nie chodzi już tylko o uwolnienie od ciężaru frankowiczów, ale całej gospodarki.
Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu zaprezentowało własny pomysł przewalutowania franków nazwany 1000+ Banki dla gospodarki, który jest receptą na problem kwadratury koła, czyli jak rozłożyć koszty rozwiązania problemy frankowego w czasie. Jest to bardzo skomplikowany mechanizm kompensowania przez frankowiczów zapłaconych w przeszłości zawyżonych spreadów walutowych wobec banku, pozwalający obniżyć ratę kredytu. Jeśli chodzi o księgową stronę, to koncepcja sprowadza się do triku polegającego na tym, że banki nie rozpoznają jednorazowej straty, ponieważ nie są w stanie jej rozpoznać, bowiem szereg zmiennych ma wpływ na jej wielkość.
Nieważne umowy frankowe
W drugiej części dyskusji strony miały ograniczyć się wyłącznie do zaprezentowania propozycji rozwiązania problemu. Dwie wypowiedzi zasługują tu na szczególną uwagę. Jacek Sasin najpierw stwierdził, że czeka na szybkie przesłanie do sejmu projektu ustawy frankowej, po czym, powiedział, że w świetle stanowiska Rzecznika Finansowego, prezydent „będzie musiał przesądzić, że jeśli prawo zostało złamane, to zapisy ustawowe fakt bezprawności umów powinny uwzględnić. Ale jeśli przesądzi w inny sposób to jest kwestia odpowiedzi na pytanie jak koszty przewalutowania powinny być rozłożone między banki i kredytobiorców. Można zgodzić się, że wszyscy biorący w przeszłości udział w kredytowaniu w walutach byli nadmiernie optymistyczni. Nie może być jednak tak, że z tego powodu cierpi tylko jedna strona – kredytobiorcy”. Jacek Sasin dodał też, że trzeba rozstrzygnąć czy pomoc powinna objąć wszystkich czy tylko frankowiczów w trudnej sytuacji. Kluczowa jest jednak kwestia legalności umów.
- Z punktu widzenia banków nie ma problemu systemowego. Są incydentalne przypadki problemów ze spłatą kredytów i mogę zapewnić, że podchodzimy do nich z dużą empatią, starając się pomóc – powiedział Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, który chwilę wcześniej wyznał, że sam spłaca kredyt walutowy.
Zapewnił też adwersarzy, twierdzących, że franków na bilansach banków nie ma i nigdy nie było i że kredyty walutowe to instrumenty pochodne, że to nieprawda, ponieważ mBank ściągnął od matki 7 mld CHF (dzisiaj to 3,5 mld), co „można sprawdzić w bilansie”.
Cezary Stypułkowski przestrzegł przed ustawowym regulowaniem sprawy frankowej.
- Mówię to nie jako prezes banku, ale doktor prawa. To przedsięwzięcie niezwykle skomplikowane niosące ze sobą wiele ryzyk – stwierdził prezes mBanku.
Zachęcał do „spojrzenia przyjaźniejszym okiem” na najnowszą propozycję banków udzielenia wsparcia frankowiczom najbardziej obciążonym długiem.
Frankowcy pozostali przy swoim stanowisku, czyli przewalutowaniu kredytów, lub spłaty po kursie z dnia zaciągnięcia. Postulowali też zmiany w przepisach dotyczących postawienia kredytu w stan wymagalności. W Polsce bank może wypowiedzieć dług w ciągu 14 dni. W UE jest to, jak twierdzą frankowcy, 12 miesięcy. Wystąpili też do banków o wstrzymanie wszystkich egzekucji wobec kredytobiorców walutowych do końca tego roku.
Postulaty, pomysły, stawiska zgłoszone podczas debaty mają teraz zostać przeanalizowane przez kancelarię prezydenta i pomóc jej w opracowaniu projektu ustawy frankowej.
