W czwartek od godziny 15 nałożył mi się z dokładnością co do minuty specyficzny przekaz stereo. W słuchawce lewej Adam Glapiński, prezes NBP, pod szyldem „Dbamy o wartość polskiego pieniądza” rysował świetlane perspektywy osiągnięcia w Polsce średniookresowego celu inflacyjnego 2,5 proc., z możliwą odchyłką plus/minus o 1 punkt proc. Przez wrodzoną skromność nie ujawnił, czy schodzenie inflacji z poziomu blisko 8 proc. potrwa tylko do końca jego drugiej kadencji prezesowskiej 2022-28 – wszak reelekcję ma pewną – czy jednak dłużej. W słuchawce prawej miałem w tym samym czasie blok antyinflacyjnych głosowań Sejmu. Wypada przypomnieć, że konstytucyjnie to NBP „odpowiada za wartość polskiego pieniądza”, zaś ustawa uściśla owo zadanie zapisem „utrzymanie stabilnego poziomu cen, przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu NBP”. Interweniowanie banku centralnego stopami procentowymi, w tym roku i tak spóźnione o wiele miesięcy, skutkuje jednak antyinflacyjnie dopiero w dłuższym horyzoncie czasowym. Dlatego epizodycznie pilne ruchy wykonał wystraszony skalą inflacji rząd.

Skrojone na razie do 31 maja 2022 r. dwie interwencyjne ustawy obniżają akcyzę na nośniki energii oraz paliwa. Zupełnie inną kwestią będzie rzeczywiste odbicie się zmniejszenia podatków w cenach detalicznych, zarówno na stacjach benzynowych, jak też w rachunkach za energię elektryczną czy gaz. O zrozumiałej rządowej nerwówce świadczy okoliczność, że obejmujące tę samą tematykę dwa projekty nosiły daty 29 i 30 listopada, zatem w pracach komisyjnych mogły zostać w Sejmie złączone w jedną ustawę, ale nie było na to czasu. Większość poprawek opozycji przepadła, ale w finałowych głosowaniach klasa polityczna wykazała rzadką zgodność. Jedna ustawa przeszła stosunkiem 436:1, przy 1 głosie wstrzymującym się, zaś druga – 437:0, bez wstrzymujących się. Okresowe zmniejszenie podatkowych narzutów paliwowych i energetycznych powinno w okresie zimowym przynajmniej przygasić ogień inflacji, to tytułowa piana.
Ostatnia głosowana w czwartek ustawa uchwalona została podobnym stosunkiem 433:3, przy 1 głosie wstrzymującym. Ta jednomyślność Sejmu została jednak spowodowana głównie względami sondażowo-wizerunkowymi, albowiem jej następstwem będzie chluśnięcie do inflacyjnego ogniska czystą benzyną. Ustawa nazywa się bardzo zwięźle – o dodatku osłonowym. Przewiduje wypłacanie kolejnego świadczenia społecznego, tym razem rekompensaty inflacyjnej. Co prawda nie wszystkim, jedynie gospodarstwom domowym o niskich dochodach. Ze względu jednak na rozmiary kolejnego strumienia wpuszczonych do obiegu pustych pieniędzy, dodatek osłonowy szybko przebije płomień inflacji przez dosyć cienką warstwę akcyzowej piany. Dlatego urzędowo optymistyczna wizja prezesa Adama Glapińskiego, że nieszczęsna dla Polski inflacja „w dłuższym okresie powinna się obniżyć” sięga naprawdę dłuuuuuugiego horyzontu czasowego.