Warszawska Gazela Biznesu, która specjalizuje się w medycynie estetycznej, rozpędza się. Przedstawiciele ITP zakładają, że w ciągu trzech lat podwoją przychody i EBITDA, które na koniec 2014 r. wyniosły odpowiednio 50 mln zł i 11 mln zł.

— Gdy kilka lat temu zakładaliśmy firmę, byliśmy dystrybutorem zagranicznych marek. Postanowiliśmy jednak stworzyć własne, dzięki którym możemy realizować wyższe marże — mówi Dominik Śliwowski, dyrektor generalny i wiceprezes ITP.
W ubiegłym roku spółka rozpoczęła sprzedaż (produkcję zleca na zewnątrz) własnej marki kosmeceutyków (produkty kosmetyczne o działaniu leczniczym) i wypełniaczy Neauvia. Trafiają one do 13 państw (m.in. Europy i Bliskiego Wschodu).
— W ciągu roku liczba krajów się podwoi. Interesują nas obie Ameryki — zapowiada Gabriele Drigo, prezes ITP. Nie tylko kosmeceutykami ITP chce zdobywać przychylność właścicieli zagranicznych gabinetów lekarskich i salonów SPA. Do sprzedaży eksportowej jest też przygotowywana marka Zaffiro, pod którą polska spółka produkuje urządzenia wykorzystywane w medycynie estetycznej. Dominik Śliwowski zapewnia, że zdały już test w Polsce i zostały dobrze odebrane przez klientów.
— Obie nasze marki własne chcemy sprzedawać globalnie, dlatego dużo inwestujemy w badania i rozwój — informuje Dominik Śliwowski. Gabriele Drigo szacuje, że udział ITP w polskim rynku urządzeń dla medycyny estetycznej wynosi 40 proc.
— Nadal chcemy tutaj zwiększać sprzedaż i rozwijać produkty, jednak krajowy rynek powoli staje się dla nas za ciasny — mówi Gabriele Drigo. Ekspansja zagraniczna jest jednak dosyć kosztowna. ITP postanowiło więc rozejrzeć się za inwestorem.
— Jeśli chcemy przyśpieszyć ekspansję, potrzebujemy wsparcia. Prowadzimy zaawansowane rozmowy z dwoma funduszami, choć lista potencjalnych inwestorów nadal jest otwarta. Chcemy zamknąć transakcjędo końca roku — twierdzi Dominik Śliwowski. Właściciele spółki są gotowi oddać mniejszościowy pakiet akcji.
O inwestorze finansowym i/ lub debiucie na NewConnect spółka mówiła już trzy lata temu. Prezes wyjaśnia, że nic z tych planów nie wyszło, ponieważ wyceny były zbyt niskie.
— Rozwijaliśmy się więc sami. Co roku notowaliśmy 100-procentową dynamikę — mówi Dominik Śliwowski. W Polsce i za granicą sprzyja rynek. Według szacunków ITP, krajowy rynek medycyny estetycznej jest wart około 1 mld zł, a sprzedaż produktów i urządzeń rośnie rok do roku z dynamiką 15-20 proc. Znacznie więcej można wykroić z zagranicznego tortu.
Według paryskiej instytucji IMCAS (Aesthetic Surgery & Cosmetic Dermatology), tylko na produkty dla medycyny estetycznej wydano w 2014 r. na całym świecie 5,7 mld EUR, w tym w Europie ponad 1 mld EUR. Na pierwszym miejscu, z największym udziałem w rynku, znajdują się kosmeceutyki i wypełniacze.
W 2015 r., według IMCAS, globalna wartość sprzedaży tych produktów wyniesie 2,3 mld EUR. Andrzej Ignaciuk, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti- Aging, uważa ITP za jedną z ciekawszych spółek z branży.
— Dotychczas dominowały w Polsce przedstawicielstwa zagranicznych koncernów i spółki specjalizujące się wyłącznie w dystrybucji. ITP jest chyba pierwszą firmą, która jest już piętro wyżej i wytwarza własne produkty [urządzenia i kosmeceutyki — przyp. red.]. Docierają do mnie informacje, że są dobrze odbierane, równieżza granicą — mówi Andrzej Ignaciuk.