
Zaczęło się od nagłej choroby ukochanego psa, u którego pojawiła się ciężka postać epilepsji. Potężny i zdrowy dotąd pitbull przestał jeść i codziennie przeżywał napady padaczkowe, wskutek czego był właściwie umierający. Zabiegi i terapie weterynaryjne nie dawały rezultatów. Damian Olędzki i Izabela Wojciuk, zainteresowani zdrową żywnością i naturalnymi metodami wspomagania organizmu, zaczęli więc szukać na własną rękę pomocy dla pupila. W końcu trafili na informację o zastosowaniu kannabinoidów przy leczeniu epilepsji, sprowadzili z zagranicy naturalny olejek zawierający CBD i zaczęli go zakraplać do jedzenia psa.
– Efekty zobaczyliśmy od razu. Napadów było coraz mniej, pies zaczął się regenerować, a my byliśmy zaskoczeni, że prosty produkt pozyskiwany ze zwykłych konopi siewnych może mieć tak dobre skutki. Zaczęliśmy się interesować rynkiem tych produktów i w rezultacie założyliśmy firmę – wspomina Damian Olędzki, współzałożyciel HempKing.
Gazela Biznesu

Firma powstała w październiku 2017 r., a już w 2020 w rankingu e-Gazel Biznesu, organizowanym przez „Puls Biznesu”, zajęła pierwsze miejsce na Podlasiu i szóste w kraju. Ruszyli jak większość małych i średnich firm w rodzinnym składzie i na niewielką skalę, finansując wszystko z oszczędności. Początkowo sprzedawali przez własny sklep internetowy trzy suplementy diety: olejki z naturalnym CBD z 5-, 10- i 15-procentową zawartością aktywnego składnika. CBD to obecny w konopiach siewnych kannabidiol, który nie ma działania psychoaktywnego, takiego jak inny kannabinoid THC. Ma natomiast udokumentowane, choć ciągle badane, działanie przeciwzapalne, przeciwbólowe i neuroaktywne, wykorzystywane w leczeniu m.in. epilepsji, glejaków mózgu i zaburzeń lękowych. Jego popularność rośnie od 10 lat, wciąż zwiększa się liczba wytwórców i konsumentów produktów z CBD.
Tę falę wykorzystała też firma z Białegostoku. Nie obeszło się bez trudności, bo medialna popularność konopi siewnych to jedno, a wiedza urzędników i społeczne stereotypy na ich temat – drugie. Choć konopie siewne były uprawiane i wykorzystywane w Polsce od lat, głównie do produkcji lin i sznurków, ich wizualne podobieństwo do marihuany wciąż budzi nieporozumienia.
– Nasze profile w mediach społecznościowych były notorycznie blokowane, co znacznie utrudniało komunikację z klientami. Dzięki kreatywności działu marketingu udało się znaleźć na to sposób. Byliśmy też wielokrotnie kontrolowani przez różne instytucje, m.in. sanepid, Urząd Celno-Skarbowy i WIJHARS. Zakładając markę, postawiliśmy sobie za cel tworzenie przejrzystego biznesu oferującego produkty z naturalnymi składami, atestami i certyfikatami, dlatego każda kontrola wykazywała, że działamy prawidłowo, a nasze wyroby są wolne od szkodliwych substancji. Utrudnieniem było także ograniczenie prawne możliwości komunikowania właściwości konopi. Dzięki współpracy z kancelarią prawną wypracowaliśmy odpowiednie sformułowania – podkreśla Izabela Wojciuk, współzałożycielka HempKing.
Zdrowie z natury

Nie poprzestali na olejkach. Wkrótce zaczęli produkować i sprzedawać także kosmetyki konopne oraz surowce tej rośliny: susz i białka. Produkty marki weszły też do sklepów ze zdrową żywnością, odżywkami dla sportowców i aptek. Właściciele HempKing skoncentrowali działalność w Białymstoku, zaczynali w około 200-metrowym lokalu. Niedawno przenieśli się do nowej, sześciokrotnie większej siedziby składającej się z hali produkcyjnej, laboratorium badawczego, działu analiz i zaplecza biurowego. Mają 25 stałych pracowników i sporą liczbę poddostawców i współpracowników. Korzystają wyłącznie z konopi uprawianych w Polsce, częściowo na własnych polach firmy. Pilnują, by surowiec był uprawiany ekologicznie, bez użycia pestycydów, co jest możliwe, bo konopie siewne to roślina niezwykle silna i odporna na działanie szkodników.
Niedawno wypuścili nową markę Biowen, w której zamierzają tworzyć produkty na bazie ekstraktów ziołowych, witamin, minerałów i superfoods, w czerwcu uruchomili również własny sklep internetowy o nazwie Biozdrowy ze zdrową żywnością i naturalnymi kosmetykami.
– Dostrzegamy coraz większe zainteresowanie zdrowym stylem życia, co przekłada się na wzrost sprzedaży naszych produktów i stawia przed nami nowe wyzwania. Życie ma się jedno i to, w jakiej kondycji je przeżyjemy, w dużej mierze zależy od nas samych. Kiedy zachorowałem na boreliozę, przekonałem się, że odpowiednia dieta i suplementacja, aktywność fizyczna oraz regeneracja mają ogromny wpływ na samopoczucie i wyniki badań. Choroba naszego psa dodatkowo uświadomiła mi, że sposobów na wsparcie zdrowia powinniśmy szukać w naturze. Tak zaczęła się nasza przygoda z konopiami siewnymi, które mogą być stosowane u zwierząt i ludzi – mówi Damian Olędzki.
Cel: Europa
HempKing produkuje także dla odbiorców w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Czechach i Holandii pod markami partnerów i własną.
– Kontrahenci podkreślają, że zagraniczni klienci pozytywnie oceniają te produkty, dlatego postanowiliśmy zwiększyć działania pod szyldem HempKing w skali globalnej – twierdzi Damian Olędzki.
Branża konopna w Polsce od kilku lat jest w dobrej kondycji, czego nie zmieniła pandemia. Euromonitor prognozuje, że w 2025 r. rynek konopi siewnych w naszym kraju będzie wart 5 mld zł. Rośnie także HempKing: w 2019 r. przychody marki wynosiły 3,9 mln zł brutto, a w 2020 wzrosły o 37 proc. Założyciele firmy zapowiadają m.in. nowe produkty wspierające układ odpornościowy i nerwowy oraz dalszą ekspansję.
– Naszym flagowym produktem są olejki konopne z fitoskładnikami, ale klienci coraz częściej poszukują alternatywnych metod stosowania konopi. Chcemy sprostać ich wymaganiom, dlatego ciągle pracujemy nad innowacyjnymi formułami nowych produktów. W Polsce działa kilkadziesiąt firm produkujących i sprzedających wyroby konopne na dużą skalę, lecz porządnie robi to tylko kilka. Na rodzimym rynku jesteśmy liderem, planujemy zostać również numerem jeden w Europie – zapowiada Damian Olędzki.