Gazprom kręci kurkiem

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2014-09-12 00:00

Polska nadal nie dostaje od Rosji tyle gazu, ile zamawia. Biznesowo Gazprom na tym traci, ale woli grać politycznie.

Rosyjski koncern gazowy Gazprom już trzeci dzień z rzędu nie wykonuje w pełni zamówień składanych przez polskie PGNiG. Wczoraj dostarczył Polsce aż o 45 proc. gazu mniej, niż wynosiło nasze zamówienie. Deficyt rośnie, bo — przypomnijmy — przedwczoraj PGNiG alarmowało, że 8 i 9 września Gazprom dostarczył o ok. 20 proc. mniej, niż powinien. Rośnie też zapewne dlatego, że zamówienia PGNiG się zwiększają. Polska firma nie udziela jednak informacji na ten temat. Zachowanie Gazpromu nie stanowi na razie dla Polski zagrożenia, bo po pierwsze — gaz nadal płynie w stabilnych ilościach, o czym świadczą dane Gaz-Systemu, operatora sieci, po drugie — PGNiG uruchamia uzupełniające dostawy z Niemiec (punkt Lasów i Mallnow) i z Czech (Cieszyn), a po trzecie — magazyny są pełne.

— Emocje wokół tej sprawy są zdecydowanie nieadekwatne do okoliczności — usłyszeliśmy wczoraj w PGNiG. W długim terminie stabilność i przewidywalność dostaw ze Wschodu, czyli poprzez Białoruś i Ukrainę, ma jednak dla nas kluczowe znaczenie. Tą drogą trafia do Polski gaz zaspokajający dwie trzecie krajowego zapotrzebowania. Reszta to własne wydobycie i niewielki import. Komentatorzy są zgodni co do tego, że działanie Gazpromu ma charakter polityczny. Chodzi o przypomnienie Zachodowi, że Rosja dysponuje gazowym narzędziem nacisku, a także o powstrzymanie Unii od pomagania Ukrainie. Od czerwca Gazprom nie dostarcza temu krajowi gazu, a surowiec płynie tam połączeniami rewersowymi z Polski, ze Słowacji i z Węgier. Gazpromowi to przeszkadza, mimo że na tym zarabia.

— Z biznesowego punktu widzenia działanie Gazpromu nie ma sensu. Przecież wysyłając gaz na Ukrainę, koncern nie ma szans na uzyskanie zapłaty. Natomiast wysyłając gaz do Polski, na Słowację czy na Węgry i zezwalając na reeksport, zapłatę otrzyma — zauważa w rozmowie z „PB” moskiewski analityk, chcący zachować anonimowość.