Niemal od początku ubiegłego roku przedstawiciele skarbu państwa alarmowali, że Stoczni Gdańsk grozi bankructwo. Ukraińcy właściciele, związani z Siergiejem Tarutą, cudem utrzymywali spółkę na powierzchni. Bez gruntownej restrukturyzacji stocznia nie ma jednak szans na przetrwanie. Jej uzdrowienie wymaga zaakceptowania programu naprawczego przez Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP), do której należy prawie 25 proc. akcji. ARP zleciła niedawno firmie Nexus analizę programu restrukturyzacji, który stoczni pomagała opracować firma PwC. Jeśli zostanie odrzucony, przetrwanie kolebki Solidarności będzie nierealne. Paradoksalnie, w takim scenariuszu ARP umocni swoją pozycję na rynku stoczniowym oraz offshore (górnictwo morskie i energetyka). Poprzez fundusz Mars już kontroluje stocznię remontową ze Świnoujścia, zachodniopomorską Gryfię oraz trójmiejską Nautę. Z agencją powiązane są też trójmiejski Crist oraz Energomontaż Północ Gdynia. Ostatni może wkrótce powalczyć o zakup od syndyka majątku Mostostalu Chojnice, obecnie dzierżawionego przez Stocznię Gdańsk. Musi jednak być gotowy na starcie z kontrolującymi ją ukraińskimi rywalami. Jeśli Ukraińcy przegrają, jedynym znaczącym konkurentem dla spółek z funduszu Mars będzie gdańska grupa Remontowa, kontrolowana przez menedżment i pracowników. Z pewnością jednak żaden z rywali na brak zleceń nie będzie narzekać. Polskie spółki wyspecjalizowały się w dostawach urządzeń dla górnictwa morskiego i energetyki. Dzięki temu przez najbliższe lata mogą liczyć na intratne zamówienia z tych sektorów.
Gdańsk wyznaczy układ sił
opublikowano: 2014-01-03 00:00
Wkrótce wyjaśni się, czy kolebka Solidarności zbankrutuje, czy utrzyma się na powierzchni.