Do późnego wieczora ważyły się losy gabinetu. Jeśli strony nie dogadają się, powstanie rząd mniejszościowy. O ile powstanie...
Wczoraj wieczorem doszło w gdańskiej kurii biskupiej do rozmów o rządowej koalicji PiS i PO. Do chwili zamknięcia numeru nie były znane ich efekty. Wiadomo, że w spotkaniu wzięli udział główni aktorzy sceny politycznej: z PiS Jarosław Kaczyński, Kazimierz Marcinkiewicz i Marek Jurek, z Platformy — Donald Tusk oraz Jan Rokita. O efektach spotkania na bieżąco informuje nasz portal internetowy (www.pb.pl). Jeśli rozmowy nie doprowadzą do kompromisu, desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz zapowiada, że dziś o 9.00 przedstawi prezydentowi skład rządu. Ma to być gabinet ekspercki. Z informacji „PB” wynika, że ministrem finansów będzie Teresa Lubińska, infrastruktury Jerzy Polaczek, a gospodarki Roman Kluska. Mimo wcześniejszych spekulacji resort skarbu nie przypadnie Wojciechowi Jasińskiemu. Ministrem zdrowia ma być Zbigniew Religa.
Nerwowy tydzień
Debaty o koalicji trwały cały weekend.
— Do 9.00 w poniedziałek rozmowy z PO są możliwe. Istnieje też możliwość przesunięcia zaprzysiężenia rządu do 2 listopada — mówił premier.
PiS próbowało ustalić z PO, czy ta poprze mniejszościowy rząd.
— Mamy nadzieję, że po kwartale lub po sześciu miesiącach uda się przekonać PO do koalicji. Wtedy powstałby inny rząd — tłumaczył Konrad Ciesiołkiewicz z PiS.
— Na pewno nie poprzemy tego rządu — deklarował w niedzielę po południu Zbigniew Chlebowski z PO.
Ekonomiści przewidują więc, że i ten tydzień będzie dla inwestorów nerwowy.
— Oprócz PO rządowi prawdopodobnie przeciwna będzie też Samoobrona. Przewiduję, że rząd powstanie w drugim podejściu, a na jego czele stać będzie Jarosław Kaczyński. Zanim to nastąpi, złoty będzie tracił — uważa Marek Nienałtowski, główny ekonomista Palladia Capital Markets.
Jego zdaniem w tym tygodniu euro może zdrożeć o ponad 10 gr.
Bo program był zły...
Jeszcze w piątek Kazimierz Marcinkiewicz przedstawił Platformie program gospodarczy nowego rządu. Znalazły się w nim oszczędności w administracji, redukcja deficytu budżetowego do 30 mld zł do końca kadencji rządu, obniżenie i redukcja liczby stawek podatkowych w PiT do 18 i 32 proc., 18 proc. CIT i zmiany w VAT (dwie stawki — 7 lub 8 proc. i 21 proc.). Kazimierz Marcinkiewicz zakłada, że w 2006 roku tempo wzrostu PKB wyniesie 4,5 proc., by w kolejnych latach wzrosnąć do 5, 5,5 i 6 proc. W ciągu czterech lat bezrobocie ma spaść z ponad 17 proc. do 9 proc.
Propozycje przyszłego premiera nie spodobały się jednak PO.
— To żart — powiedział Rafał Antczak z zespołu ekspertów PO.
Atosfera gęstniała przez całą niedzielę. W południe z apelem do szefa PiS wystąpił Donald Tusk.
— Chciałbym, by Jarosław Kaczyński podjął się misji tworzenia nowego rządu. Deklaruję współodpowiedzialność za sukces rozmów — powiedział Donald Tusk.
Warunek to zerwanie taktycznego sojuszu z Andrzejem Lepperem i „rozwiązanie problemu jego obecności w prezydium Sejmu”.
Odpowiedź PiS była krótka.
— To nie do przyjęcia — powiedział Konrad Ciesiołkiewicz.