W czasie pandemii na giełdzie rosną wszystkie spółki, które w komunikatach chwalą się inicjatywami związanymi z walką z wirusem — niezależnie od tego, czy inicjatywy te to realne i dostępne na rynku produkty, czy dopiero mniej lub bardziej mgliste zapowiedzi stworzenia nowych rozwiązań. Niedługo grono giełdowych spółek z modelem biznesowym, którego atrakcyjność wzrosła dzięki pandemii, może się poszerzyć. Do debiutu na rynku NewConnect szykuje się spółka Genomtec, która pracuje nad przenośnym urządzeniem służącym do szybkiego wykrywania wirusów i bakterii w materiale biologicznym, np. w próbkach krwi.

— Szczegóły w sprawie debiutu przedstawimy w najbliższych dniach. Chcemy wejść na NewConnect, a potem przenieść się na GPW nie tylko po to, by zdobyć dodatkowy kapitał na realizację projektów spółki, ale też by zwiększyć jej wiarygodność w oczach potencjalnych partnerów z międzynarodowych firm, którzy mogą być zainteresowani licencjami na produkt Genomtecu. W naszym przypadku, na podstawie porównywalnych transakcji można mówić o potencjalnej transakcji wartej ponad 100 mln USD nawet w perspektywie przyszłego roku — mówi Jarek Oleszczuk, chief business oficer w Genomtecu.
Rynkowa potrzeba
Jarek Oleszczuk do zarządu Genomtecu wszedł pod koniec września. Menedżer jest dobrze znany na polskim rynku — w ostatnich latach kierował krajowym oddziałem koncernu farmaceutycznego AstraZeneca.
— Znałem Genomtec już wcześniej i uważałem, że pomysł biznesowy jest ciekawy, ale miałem wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście istnieje rynkowe zapotrzebowanie na tego rodzaju produkty — w końcu system, w ramach którego badania krwi były przeprowadzane głównie w specjalistycznych laboratoriach, funkcjonował sprawnie. Przyszedł jednak COVID-19 i okazało się, że urządzenia, pozwalające na szybkie przeprowadzenie testu w gabinecie lekarza rodzinnego czy właściwie w dowolnym miejscu, są niezwykle potrzebne — mówi Jarek Oleszczuk.
Genomtec został założony przez Mirona Tokarskiego, absolwenta Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Opracowane przez spółkę urządzenie pod nazwą Genomtec ID wykorzystuje metodę izotermalną do wykrywania fragmentów DNA i RNA konkretnych bakterii czy wirusów.
— Technologia nie jest nowa, bo na rynku stosuje się ją od dwóch dekad, ale nie w takiej formie. Podobnie zresztą jest w przypadku powszechnie stosowanej metody diagnostycznej PCR, która jest jeszcze starsza, ale na całym świecie pracuje się teraz nad jej usprawnieniem i miniaturyzacją urządzeń. Nasza metoda pozwala na stworzenie bardzo poręcznych urządzeń, które lekarz rodzinny w praktyce będzie mógł wozić ze sobą na wizyty. Dwa rozwiązania już opatentowaliśmy w Polsce i USA, a w sprawie osiemnastu kolejnych złożono wnioski. Patentować możemy też panele testowe dla konkretnych patogenów, co zwiększa potencjał komercyjny rozwiązania — mówi Jarek Oleszczuk.
Komercyjny potencjał
Urządzenie, jak zapewniają przedstawiciele spółki, jest prawie gotowe. — Większość prac badawczo-rozwojowych mamy ze sobą, spółka na ich prowadzenie pozyskała dotąd około 17 mln zł z grantów. W pierwszej połowie przyszłego roku zamierzamy przejść ścieżkę regulacyjną w Europie i potwierdzić funkcjonalność urządzenia oraz dokładność przeprowadzanych przez nie badań. To relatywnie szybka procedura, więc pod koniec 2021 r. powinniśmy być gotowi do komercjalizacji, a w pierwszej połowie 2022 r. możliwa jest już produkcja masowa kilku tysięcy sztuk urządzenia — mówi Jarek Oleszczuk. Na tym etapie urządzenie może mieć już innego właściciela. — Masowa produkcja i międzynarodowa sprzedaż wymagają wysokich nakładów i kompetencji w zakresie każdego z potencjalnych rynków — mówimy tu bowiem o produkcie, którego wprowadzanie w poszczególnychkrajach wyglądać będzie inaczej ze względu na różny zakres refundacji badań przez publicznych płatników. Dlatego nasz plan A zakłada pozyskanie partnera i sprzedaż licencji już na etapie industrializacji rozwiązania — mówi Jarek Oleszczuk.
Pandemiczna odpowiedź
Spółka funkcjonowała dotąd jak typowy start-up, czyli nie generowała przychodów, przynosiła straty, a pieniądze na rozwój pozyskiwała z dotacji i od inwestorów, wśród których są m.in. fundusz venture capital Leonarto i Jakub Swadźba, prezes spółki Diagnostyka. W tym roku, przy okazji pandemii, to się jednak zmieniło.
— Genomtec wprowadził na rynek własny test koronawirusowy, dotychczas sprzedano około 20 tys. zestawów. Dosłowne na dniach zakończone zostaną prace nad jego rozszerzoną wersją. W sytuacji pandemicznej opracowanie takiego testu to odpowiedź na potrzebę społeczną i oczywiście coś, co dobrze mieć w ofercie, ale priorytetem jest i pozostanie urządzenie Genomtec ID, którego potencjał komercyjny jest wielokrotnie większy — mówi Jarek Oleszczuk.
W dalszej perspektywie spółka zamierza rozwinąć urządzenie, które będzie służyło diagnostyce immunoonkologicznej.
— To projekt rozwijany pod kątem doboru terapii personalizowanych dla pacjentów z nowotworami. Takie terapie są coraz popularniejsze, mają jednak krótkie okna czasowe, w trakcie których ich skuteczność jest największa, należy więc możliwie szybko analizować materiał od pacjentów w poszukiwaniu nowotworowych mutacji genetycznych. Tu jednak prace badawczo- -rozwojowe nad urządzeniem jeszcze potrwają — co najmniej do 2024 r. — mówi Jarek Oleszczuk.
OKIEM EKSPERTA
Dobry moment rynkowy
PROF. PIOTR GARSTECKI, prezes Scope Fluidics
Urządzenie spółki Genomtec jest bardzo ciekawe. Szybkie testy, zwłaszcza w formacie mobilnym, to potrzebne i atrakcyjne rozwiązanie — trzymamy kciuki za jego wprowadzenie. Metoda izotermalna, którą wykorzystuje spółka, dobrze sprawdza się w zwłaszcza przy zakażeniach typu SARS-owego, moment rynkowy na wprowadzenie tego rozwiązania też jest więc dobry. Z dostępnych danych wynika, że rozwiązanie Genomtecu jest podobne do urządzenia ID Now firmy Abbott, ma być jednak bardziej poręczne i oferować łatwiejszą obsługę. Najważniejsze aspekty podobnych projektów to skuteczność kliniczna, czas wejścia na rynek i cena wytworzenia testów — w tej chwili popyt zdecydowanie dominuje nad podażą, rynek urządzeń POCT jest bardzo dynamiczny, niemniej długookresowy trend konkurencji, również cenowej, na pewno będzie odgrywał rolę po przejściu 2-3 letniej fali zapotrzebowania na testy SARS-CoV-2.