GetBack wycenił Osieckiego

Grzegorz NawackiGrzegorz Nawacki
opublikowano: 2019-02-19 22:00

Władze windykatora ostro negocjowały z Altusem zwrot pieniędzy z tytułu sprzedaży EGB Investments. Kartą przetargową była ugoda z prokuratorem i wyjście Piotra Osieckiego z aresztu

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak GetBack negocjował z Altus TFI zwrot pieniędzy zapłaconych za EGB Investments
  • o co chodziło z ugodą prokuratorską
  • jaką korespondencję esmesową prowadziła członkini zarządu GetBack
  • jak narastała presja na podmioty zaangażowane w aferę

207,6 mln zł — tyle GetBack zapłacił za akcje EGB Investments, przejmując je od funduszy Altus TFI. Gdy wybuchła afera i okazało się, że windykator ma problem z płynnością, zaczęło się poszukiwanie pieniędzy, które 10 tys. inwestorów powierzyło GetBackowi. W tej sytuacji transakcja znalazła się na świeczniku. Nowy zarząd GetBacku zaczął kwestionować umowę i domagać się zwrotu części wydanej wcześniej kwoty. Altus przekonywał, że transakcja była transparentna i rynkowa, ale na początku lipca usiadł do stołu, by wynegocjować porozumienie, które zakończyłoby spór coraz mocniej uderzający w biznes obu spółek. Negocjacje przerwało aresztowanie Piotra Osieckiego, prezesa Altus TFI. Wkrótce przedstawiciele Altusa zaczęli otrzymywać kontrowersyjne propozycje.

Esemesy i zatrzymanie

31 sierpnia o 6 rano do drzwi domu Piotra Osieckiego zapukali agenci, zatrzymując go w dość brutalnych okolicznościach. 1 września został aresztowany na trzy miesiące. Trzy dni później do Altusa przyszło pismo, w którym zarząd GetBacku zadeklarował gotowość zawarcia porozumienia (jako pierwszy opisał je „DGP”). Zarząd windykatora postawił pięć warunków. Jednym z nich była wpłata przez Altusa 120 mln zł do GetBacku „na poczet przyszłego rozliczenia transakcji zakupu EGB”. W zamian zarząd GetBacku zadeklarował, że przedstawi porozumienie Komisji Nadzoru Finansowego i Prokuraturze Regionalnej z intencją, by „doprowadziło do pozytywnego zakończenia postępowań prowadzonych w związku z umową EGB”. W Altusie odebrano to jako ofertę wpłaty 120 mln zł w zamian za pozytywne zakończenie postępowania w prokuraturze. Tym bardziej, że równolegle do oficjalnej korespondencji nieformalną, poprzez esemesy, prowadziła z najbliższym współpracownikiem i przyjacielem Piotra Osieckiego Paulina Pietkiewicz, członkini zarządu GetBacku i dyrektor operacyjny w funduszu Abris. Próbowała go przekonać do pójścia na ugodę. „PB” dysponuje ich treścią. W jednym z esemesów Paulina Pietkiewicz napisała tak: „Ja bym ci chciała przekazać moje rozmowy z Prok. B poważne. Oni dali nam zielone światło żeby negocjować. Nietypowe ale na poważnie bo cały Gb [GetBack — red.] jest nietypowy. Czy mamy z kim porozmawiać ws ugody prokuratorskiej?

Możemy poprosić Prokuraturę żeby pozwoliła Piotrowi dać pełnomocnictwo niekarniście do negocjacji i może żeby się zgodzili na widzenie z kimś innym niż tylko karny obrońca. Karniści niestety niewiele kumają z nieszablonowych rozwiązań ani z biznesu. Najlepiej jakby wynegocjowali z kimś kumatym i przedstawicie Piotrowi kompleksowy pomysł żeby się zastanowił nad gotowym rozwiązaniem. Co ty na to? Negocjowanie przez mecenasa obrońcę nie ma sensu. Do kolejnego posiedzenia aresztanckiego możemy zamknąć temat”.

W kolejnych wiadomościach sugerowała: „chciałam z Tobą b poważnie i otwarcie pogadać. O opcjach, które są. I boję się że źli doradcy którzy a) nie mają kompletnie wyczucia ani politycznego ani co do naszej bezprecedensowej sprawy b) chcą sobie zrobić nazwisko na sprawie Piotra; mogą doradzać we własnym interesie i w dodatku w niewiedzy. Więc pls pogadajmy”. Paulina Pietkiewicz potwierdza, że w negocjacjach sugerowała możliwość ugody prokuratorskiej.

— W trakcie negocjacji pomiędzy GetBackiem i Altus TFI wiosną i latem 2018 r. dotyczących rozliczenia transakcji zakupu EGB Investments sugerowaliśmy w imieniu pokrzywdzonego, że pozytywne zakończenie rozmów ugodowych może przełożyć się na rodzaj ugody z prokuratorem. To oczywiste: jeśli pokrzywdzony, czyli GetBack, otrzymałby zwrot pieniędzy, to szkoda byłaby mniejsza albo nawet zniwelowana. Na podstawie ówczesnych rozmów z prokuratorem, uważaliśmy, że może to zostać uwzględnione przy rozpatrywaniu ewentualnych zarzutów, szczególnie w zakresie wysokości szkody. Podnosiliśmy tę kwestię w rozmowach z Piotrem Osieckim oraz jego partnerami biznesowymi, bo uważaliśmy, że to dobre rozwiązanie. Co więcej, spółka nadal tak uważa i ono nadal jest możliwe. GetBack jako poszkodowany podtrzymuje gotowość do zawarcia ugody, której efektem byłoby zmniejszenie lub zniwelowanie poniesionej przez spółkę szkody — mówi Paulina Pietkiewicz, przedstawicielka Abrisu w radzie nadzorczej GetBacku, oddelegowana do zarządu.

Przekonuje, że mówienie o szantażu to absurd, bo takie rozwiązanie było korzystne dla wszystkich.

— Zarówno władzom GetBacku i, jak sądzę, także prokuraturze zależy bowiem na tym, by odzyskać jak najszybciej i jak najwięcej pieniędzy dla wierzycieli, a nie na jak najsurowszym wyroku karnym i wtrącaniu kogokolwiek na lata do więzienia. Podejmowane działania były uzasadnione dobrem spółki i wierzycieli. W skłonności prokuratury do ugody nie tylko nie ma nic złego, ale wręcz przeciwnie — sytuacja, w której organy ścigania koncentrują się na maksymalnym naprawieniu szkody poszkodowanym, a nie maksymalnej karze więzienia są normalną i pożądaną praktyką — dodaje Paulina Pietkiewicz.

— W ramach postępowania karnego to prokurator, a nie pokrzywdzony może oferować i uzgadniać z podejrzanym warunki ugody na etapie prowadzonego śledztwa. Do dziś żadna taka propozycja ze strony prokuratury nie padła i żadne tego typu rozmowy z udziałem Piotra Osieckiego się nie toczą. Przedstawiciele GetBacku i Abrisu powoływali się na bezprecedensowe umocowanie do negocjowania warunków opuszczenia aresztu przez Piotra Osieckiego. Te esemesy wpisują się w szereg działań o charakterze szantażu i gróźb mających na celu bezpodstawne wypłacenie GetBackowi ponad 100 mln zł. To absolutnie kuriozalna sytuacja, w której w ramach sporu o charakterze stricte cywilnym podmiot prywatny jest wyposażany w instrumenty postępowania karnego. To najlepszy dowód na to, że areszt stosowany wobec Piotra Osieckiego ma charakter środka nacisku, a nie środka zabezpieczającego przed jakimkolwiek matactwem czy obawą ucieczki — mówi Katarzyna Szwarc, obrońca Piotra Osieckiego.

Zapytaliśmy w piątek prokuraturę, czy przedstawicielka Abrisu miała upoważnienie do negocjowania ugody i czy prokuratura wyrażała gotowość do ugody. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Narastająca presja

Nie mniej ciekawe rzeczy działy się w dniach poprzedzających zatrzymanie Piotra Osieckiego. Kiedy wiosną 2018 r. nowy zarząd GetBacku zakwestionował wartość umowy zakupu EGB i zaczął domagać się zwrotu części zapłaconej ceny, w odróżnieniu od wielu innych umów i faktur nie dopatrzył się w transakcji zakupu EGB przestępstwa, bo nie złożył zawiadomienia do prokuratury. Władze Altusa dowodziły, że transakcja została przeprowadzona prawidłowo, opublikowały nawet białą księgę, w której szczegółowo został opisany proces zakupu i sprzedaży EGB.

Nieprawidłowości dopatrzyła się natomiast Komisja Nadzoru Finansowego i 29 maja złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przy transakcji zakupu EGB Investment, które miało wynikać m.in. z konieczności dokonania odpisu aktualizującego wycenę EGB w księgach GetBacku. W kolejnych tygodniach w mediach o aferze Getback robiło się coraz głośniej — „Gazeta Wyborcza” poinformowała o rzekomym zaangażowaniu Kornela Morawieckiego, ojca premiera, we wspieranie Konrada Kąkolewskiego. Dziennikarze prawicowi natomiast zaczęli wskazywać na rzekome związki Piotra Osieckiego ze środowiskami zbliżonymi do Platformy Obywatelskiej. Altus znalazł się pod presją, bo inwestorzy zaczynali reagować nerwowo, więc Piotr Osiecki postanowił zareagować — zadeklarował gotowość rozmów o rozwiązaniu sprawy EGB poprzez odwrócenie transakcji i dokonanie wzajemnych rozliczeń na podstawie orzeczenia niezależnego arbitrażu.

— Chciał pokazać, że nie ma nic do ukrycia i jest gotów do załatwienia sprawy z korzyścią dla wszystkich stron. Trzeba pamiętać, że zakup EGB był w pełni transparentny. EGB była notowana na giełdzie i jej wycena nie odbiegała od wyceny rynkowej. Na transakcję zgodzili się wszyscy członkowie zarządzu i rady nadzorczej GetBacku, w tym przedstawiciele Abris Capital, głównego akcjonariusza. Komisja Nadzoru Finansowego zaakceptowała prospekt emisyjny GetBacku, w którym transakcja była szczegółowo opisana i dopiero po jakimś czasie, gdy okazało się, że GetBack ma problemy, zaczęto kwestionować zapłaconą cenę — mówi osoba zbliżona do Altusa.

Twarde negocjacje

2 lipca Altus przesłał do GetBacku pismo wzywające do rozwiązania umowy sprzedaży EGB, i umów towarzyszących transakcji przy porozumieniu i rozliczeniu świadczeń wykonanych przez strony i z zaczęły się negocjacje, jak rozliczyć transakcję. Dość szybko okazało się, że prosty zwrot zapłaconej kwoty w zamian za zwrot akcji nie będzie możliwy, bo dość szybko po przejęciu GetBack zintegrował EGB, m.in. przenosząc portfele wierzytelności i dokonując na nich licznych operacji. Piotr Osiecki zaproponował zatem, by arbitraż zdecydował, jaka jest wartość aktualnych aktywów pozostałych po EGB możliwych do przejęcia zwrotnego. Sytuacja GetBacku z tygodnia na tydzień stawała się coraz gorsza, spółce realnie groziła utrata płynności, dlatego Piotr Osiecki zaproponował, że obejmie emisję akcji lub obligacji zamiennych na akcje — był na nie gotów wyłożyć 70 mln zł. W mediach tłumaczył, że upadek windykatora odbije się na całym rynku, więc jest gotów się zaangażować w jego ratowanie.

Zarząd GetBacku poczuł krew i zaczął naciskać na Altusa, by oddał pieniądze bez stawiania warunków. Negocjacje prowadziła Paulina Pietkiewicz, członek zarządu GetBacku, która do spółki została delegowana przez Abris Capital, głównego akcjonariusza.

18 sierpnia doszło do spotkania w Komisji Nadzoru Finansowego, które miało pomóc wypracować porozumienie. W spotkaniu uczestniczyli m.in. Piotr Osiecki, Sebastian Buczek, Paulina Pietkiewicz oraz Marcin Pachucki, wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. Według relacji jednego z uczestników spotkania na stole pojawiła się koncepcja, aby dokonać korekty ceny zakupu EGB i Altus oddałby różnicę. Piotr Osiecki odmówił, przekonując, że nie ma podstaw do korekty ceny i może rozmawiać jedynie o jakiejś formie dokapitalizowania GetBacku. Z powodu fundamentalnej różnicy zdań w kwestii tego, jak rozliczyć transakcję, spotkanie nie zakończyło się porozumieniem.

Tuż przed spotkaniem na Piotra Osieckiego presję miał wywierać jeden z przedstawicieli rady wierzycieli, który rzucił „Panie Piotrze, jeszcze może pan wyjść z tej sprawy suchą stopą, wystarczy, że pan wszytko zaakceptuje, nie będzie już nic negocjował. Bo po co ma wypływać umowa spółki żony”. Piotr Osiecki był wzburzony gdy usłyszał taki argument, bo umowa, którą jego żona podpisała jako reprezentant firmy Altus Doradztwo Inwestycyjne, dotyczyła pozyskania inwestora dla GetBacku. Proces zakończył się sukcesem, tj. nabyciem GetBacku przez Abris, a w konsekwencji udanym IPO. Piotr Osiecki dysponował dokumentacją działań z tym związanych, a władze ani Abrisu, ani GetBacku nie kwestionowały wcześniej jego roli w procesie, o czym świadczyć ma zachowana korespondencja esemesowa między nimi oraz m.in. to, że faktura została opłacona bez żadnych zastrzeżeń. Przedstawiciel rady wierzycieli miał poinformować Piotra Osieckiego, że wątpliwości wokół zawartej umowy doradczej zgłosili po niemalże ponad dwóch latach od jej wykonania przedstawiciele Abrisu, zasiadający obecnie we władzach GetBacku.

Dzień po nieudanym spotkaniu w Komisji Nadzoru Finansowego rada wierzycieli oficjalnie wezwała zarząd Altusa i GetBacku do zawarcia ugody polegającej na korekcie ceny EGB o 100 mln zł przy jednoczesnym ujawnieniu „wszystkich powiązań biznesowych (umów i przepływów finansowych) pomiędzy Altusem i GetBackiem, włącznie z wszystkimi funduszami, osobami zarządzającymi i nadzorującymi, a także osobami z nimi powiązanymi lub bliskimi”.

31 sierpnia Piotr Osiecki został aresztowany. 7 listopada prokuratura zgłosiła się do Anny Osieckiej, stawiając jej zarzuty wyprowadzenia z GetBacku ponad 5 mln zł z tytułu fikcyjnej umowy doradczej. Została wezwana do stawiennictwa w prokuraturze o godzinie 13, tak się złożyło, że na tę samą do tej samej prokuratury został doprowadzony Piotr Osiecki. Jego obrońcy twierdzą, że nie był to przypadek, lecz forma nacisku na ich klienta.