Azjatyckie giełdy rozpoczęły tydzień od spadków. W Tokio, na największym rynku regionu przecenę wywołało pyrrusowe zwycięstwo Partii Liberalno-Demokratycznej w wyborach parlamentarnych. Inwestorzy obawiają się spadku tempa reform finansowych w Japonii.
Partia Liberalno-Demokratyczna nie uzyskała większości miejsc w niższej izbie japońskiego parlamentu. Zabrakło jej jednego głosu. Oznacza to, że wzrośnie znaczenie jej koalicyjnego partnera w rządzie, partii konserwatywnej. A ten zgłaszał ostatnio postulaty, których realizacja może wyhamować tempo reform japońskiego systemu finansowego. Giełda w Tokio zareagowała na wynik wyborów spadkiem cen. W dół poszły przede wszystkim kursy papierów banków, m.in. największego na świecie pod względem aktywów Mizuho Holdings. Nie lepsza sytuacja panowała w innych sektorach. Inwestorzy pozbywali się papierów Nikona. Drugi na świecie producent maszyn do umieszczania obwodów elektrycznych na krzemowych płytkach układów scalonych rozczarował informując o niższym niż oczekiwano wyniku sprzedaży w pierwszym półroczu.
Wśród spółek, dla których tydzień rozpoczął się od wzrostu kursu, znalazł się Komatsu. Drugi na świecie producent maszyn budowlanych podniósł po piątkowej sesji prognozę tegorocznego zysku po lepszym niż oczekiwał pierwszym półroczu.
Na giełdzie koreańskiej taniały akcje największych eksporterów. W dół poszła cena papierów Samsung Electornics i Hyundaia. Potaniały również akcje spółek handlu detalicznego po tym, gdy okazało się, że jej najwięksi przedstawiciele zanotowali w październiku dziewiąty z rzędu spadek sprzedaży. Pogorszenie nastrojów wiązało się także z rekomendowaniem przez Credit Suisse First Boston zmniejszenia udziału akcji koreańskich spółek w portfelach inwestycyjnych klientów banku.
MD