Branża nie spodziewa się zmiany na stanowisku prezesa UKE. Przynajmniej do wyborów parlamentarnych.
Anna Streżyńska kończy kadencję prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) za pięć tygodni. To kluczowa funkcja dla rynku telekomunikacyjnego. Do tego wybór prezesa UKE to dość długotrwały proces. Premier wyznacza kandydata (lub kandydatów), których powołuje Sejm za zgodą Senatu. A na razie jest jak w czeskim filmie — nikt nic nie wie. Pytanie Kancelarii prezesa Rady Ministrów o obsadę tej ważnej dla rynku funkcji to długa droga przez cztery sekretariaty. Po ponad dziesięciu dniach "PB" uzyskał odpowiedź:
"Kiedy tylko premier podejmie decyzję o wyborze kandydata na przyszłego prezesa UKE — przedstawi ją Sejmowi" napisało Centrum Informacyjne Rządu w oświadczeniu.
Anna Streżyńska, która zgłosiła chęć pozostania na stanowisku prezesa UKE, również niewiele więcej może powiedzieć na temat swojej przyszłości.
— Potencjalna reelekcja z cała pewnością musi być poprzedzona moją rozmową z premierem — obie strony mają bowiem prawo zarówno do podsumowania, jak i do sformułowania oczekiwań i pytań. Nie wiem nic o planach premiera związanych z prezesem UKE, od sierpnia nie mieliśmy okazji porozmawiać — mówi Anna Streżyńska.
"Szanuj regulatora swego, możesz mieć gorszego" — mawia podobno Maciej Witucki, prezes Telekomunikacji Polskiej.
Wśród operatorów dominuje przeświadczenie, że Anna Streżyńska pozostanie prezesem UKE również po 8 maja. Od kilku osób usłyszeliśmy, że premier nie zdecyduje się obsadę stanowiska prezesa UKE co najmniej do wyborów parlamentarnych. Zgodnie z ustawą, prezes UKE pełni swoją funkcję do czasu obsadzenia następcy, nigdzie nie jest powiedziane, jak długo taki stan może trwać. To najbardziej prawdopodobny scenariusz. Co się będzie działo po wyborach — będzie zależało od układu sił politycznych.