Aleksander Paszyński: gminy znowu wchodzą w budownictwo
NIKŁE SUKCESY TBS-ÓW: Towarzystwa nie budują lokali skromnych, a wręcz przeciwnie, ich mieszkania są duże, o wysokim standardzie, często z podziemnymi garażami — mówi Aleksander Paszyński. fot. Borys Skrzyński
Przełom roku sprzyja różnym podsumowaniom, stale więc czytamy i słuchamy, jak to minął rok i co przyniesie obecny. Są i takie oceny, które niby mają cieszyć, ale jeśli głębiej się nad nimi zastanowić, to wcale nie budzą radosnego nastroju.
PRZYKŁADEM takich informacji są dane dotyczące Towarzystw Budownictwa Społecznego. W teorii miały być ratunkiem dla gasnącego budownictwa mieszkaniowego. Miały budować skromne lokale czynszowe przeznaczone dla gorzej sytuowanej części naszego społeczeństwa, i tanie, bo finansowane ze środków specjalnie w tym celu stworzonego Krajowego Funduszu Mieszkaniowego.
Fundusz zasilany z budżetu państwa miał udzielać preferencyjnych kredytów owym TBS-om. Tworzenie TBS-ów miały inicjować samorządy lokalne, we współdziałaniu ze spółdzielniami mieszkaniowymi, ewentualnie jeszcze z innymi organizacjami. Gminy miały też wnosić do tworzonych towarzystw, jako aport budowlany, działki budowlane i infrastrukturę, co miało przyczynić się do obniżenia kosztów budowy.
PRZYJĘCIU USTAWY o niektórych formach popierania budownictwa towarzyszyły ogromne nadzieje. I oto w z okazji noworocznych podsumowań w świat poszła informacja, że od 1996 roku do końca ubiegłego zbudowano ponad 5 tys. mieszkań czynszowych, kredytowanych ze środków Krajowego Funduszu Mieszkaniowego! Nie ma powodów do radości, nawet jeśli pocieszyć się kolejną informacja, że w tym roku przewiduje się budowę (przy udziale kredytów KFM) 14,4 tys. czynszowych lokali, a w 2000 roku powinno ich powstać blisko 30 tys.
W STOSUNKU DO 1996 roku byłby to pięciokrotny wzrost liczby mieszkań budowanych przez TBS-y. Ale czy to powód do radości? Towarzystwa przekazały do użytku w 1998 r. 1738 lokali, a wszyscy inwestorzy łącznie — około 60 tysięcy. A więc ubiegłoroczny sukces, to ledwie 3 proc. całości nikłych przecież rozmiarów budownictwa mieszkaniowego w 1998 r. Przez cały okres funkcjonowania programu budownictwa czynszowego wnioski o zatwierdzenie statutu zgłosiło tylko 181 Towarzystw Budownictwa Społecznego. Najwięcej powstało ich w Polsce północno-zachodniej, a w piętnastu dawnych województwach centralnych i na wschodzie mamy zero takich inicjatyw.
I TERAZ INFORMACJA, dla mnie najważniejsza — aż 66 proc. towarzystw powstało w postaci jednoosobowej spółki gminy. Teoretycznie mogą one korzystać z wielu możliwości organizacyjnych, np. łączyć kapitał gminy z prywatnym lub spółdzielczym, współdziałać z przedsiębiorstwami działającymi na ich terenie, z bankami, itp. Wszystko to dopuszcza ustawa, na podstawie której działają TBS-y i Krajowy Fundusz Mieszkaniowy.
RÓŻNE MOGĄ BYĆ powody takiego samotnego działania gmin, jak choćby niechęć do przekazywania uzbrojonych terenów wspólnikom, czy też niechęć do partycypowania w kosztach uzbrajania terenów cudzych, a nawet obawa przed konsekwencjami zawsze podejrzanego styku różnych form własności. Sądzę jednak, że kryje się w tym chęć swobodnego dysponowania niezwykle cennym dobrem, jakim jest mieszkanie, nawet, jeśli jest ono tylko czynszowe.
A WIĘC MARTWIĆ SIĘ czy cieszyć nikłymi sukcesami towarzystw? Cóż oznaczałby sukces większy? Ano to, że większy byłby zasób lokali znajdujących się w gestii gmin. Kiedyś były to mieszkania kwaterunkowe, które później oddano za półdarmo. Były one zdewastowane, w budynkach nie remontowanych przez półwiecze. Ale przecież mieszkania kwaterunkowe nie zawsze były w tak opłakanym stanie. Miejmy nadzieję, że los domów zarządzanych przez TBS-y będzie inny.
TOWARZYSTWA nie budują lokali skromnych, a wręcz przeciwnie, ich mieszkania są duże, o wysokim standardzie, często z podziemnymi garażami — w zamyśle więc przeznaczone są dla ludzi zamożnych, a nie dla gorzej sytuowanych.
Więcej tu znaków zapytania niż sensownych odpowiedzi. Może więc nie należy się martwić, że tak wolno rozwija się ta forma budownictwa?
Aleksander Paszyński, były minister budownictwa, jest prezesem Korporacji Przedsiębiorstw Budowlanych Uni-Bud