W ostatnich dniach ropa WTI z wiodącego kontraktu zdrożała dwucyfrowo, pokonując w czwartek 50 ISD po raz pierwszy od lipca.
- Choć ten rajd pojawił się wraz z szerszym powrotem do ryzyka na różnych aktywach po ubiegłotygodniowych raportem z rynku pracy w USA, ruch na ropie był większy, nasilony przez wciąż duże krótkie pozycje i przełamanie kluczowych technicznych poziomów – napisał Jeffrey Currie, szef analizy rynku surowców w Goldman Sachs.
Przypomniał, że już wcześniej zdarzały się takie sytuacje, wskazując na paraboliczny wzrost cen ropy pod koniec sierpnia, który pojawił się po masywnej wyprzedaży akcji.
Według analityka Goldman Sachs, problemem jest to, że fundamenty się nie zmieniły. Pomimo początku ograniczania produkcji w USA rynek wciąż boryka się z nadpodażą ropy. Currie uważa, że podtrzymują ją obecnie producenci spoza USA.

- Oczekujemy, że ten rajd zakończy się i podtrzymujemy naszą prognozę niższych cen w dłuższym terminie – napisał.
Miesiąc temu Goldman Sachs zasygnalizował, że w najgorszym scenariuszu cena ropy może spaść nawet do 20 USD za baryłkę, a relatywnie niskie ceny mogą utrzymać się nawet przez półtorej dekady.