Energetyka i swoboda gospodarcza — te dwa tematy wymalowane są na sztandarze resortu Waldemara Pawlaka.
BCC ocenił wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka na 3,17 w skali od 1 do 5. Czyli tak sobie. Sami szefowie resortu natomiast przedstawili długą listę zasług po 100 dniach rządzenia.
— Przywróciliśmy dialog społeczny, prowadzimy rozmowy z pracodawcami i stroną społeczną, chcemy premiować tych pracowników, którzy pracują po nabyciu uprawnień emerytalnych. Wartość naszych transferów społecznych sięga bowiem 200 mld zł, a wynagrodzeń 100 mld zł — wyliczał niemal jednym tchem Waldemar Pawlak.
Mantra ministra
Chwali też ministerstwo za działania, dzięki którym Polska i Litwa porozumiały się w sprawie powołania spółki, która ma przygotować projekt mostu energetycznego łączącego kraje. Podkreśla, że obecnie w działaniach związanych z bezpieczeństwem energetycznym priorytetem będzie gazociąg Amber, który ma stanowić alternatywę dla Nord Stream. Resort stawia też na własne surowce energetyczne.
— Złoża węgla są oceniane na 300 lat, a ropy i gazu na 30-50 lat i to najlepiej obrazuje, w jakich obszarach powinniśmy szukać możliwości zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego — dodaje minister.
I jak mantrę powtarza konieczność inwestowania w technologię zgazyfikowania węgla.
Pokonać rafy
Prace związane z przyciągnięciem inwestycji zagranicznych są natomiast domeną Adama Szejnfelda. Przygotował projekt nowelizacji ustawy, która pozwoli zwiększyć obszar stref ekonomicznych.
— Dzięki zmianom, które wdrażamy, będzie możliwe pozyskanie docelowo nawet 7,5 mld zł inwestycji i stworzenie 26 tys. miejsc pracy w ciągu trzech lat — uważa wiceminister Adam Szejnfeld.
Opracował też pakiet ustaw, które mają ułatwić życie przedsiębiorcom i ograniczyć ingerencję administracji w biznes. Tyle że macki biurokracji już dają o sobie znać, bo „pakiet Szejnfelda” wciąż napotyka na rafy podczas urzędniczych dyskusji nad jego wdrożeniem. O tym już kilkukrotnie pisał „PB”.