Gospodarka trwa duchowo

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2015-11-09 22:00

Obsada bloku gospodarczego nowego rządu aż tak strasznie nie zaskoczyła

W odróżnieniu od niektórych szokujących opinię publiczną nominacji ministerialnych w resortach siłowych, ogłoszona wczoraj przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego i premier Beatę Szydło obsada bloku gospodarczego nowego rządu aż tak strasznie nie zaskoczyła. Reorganizacja kilku ministerstw znana była przynajmniej od roku. Poniżej przypominam konkretne zapisy z programu Prawa i Sprawiedliwości, potwierdzone w lipcu br. na katowickiej konwencji „Myśląc Polska”. Oczywiście zdumiewa, że z nazwy superresortu nagle została skreślona… gospodarka, co pojąć trudno — wersja obowiązująca w dokumentach PiS jeszcze niedawno była bardziej sensowna i kompletna. Wypada trzymać się tezy zapisanej w tytule.

Beata Szydło i Jarosław Kaczyński
Beata Szydło i Jarosław Kaczyński
Forum

Mimo opustki w nazwie, nowa struktura rządu potwierdza filozofię przeniesienia centrum sterowania gospodarką z ulicy Świętokrzyskiej na plac Trzech Krzyży. Czytelnikom spoza Warszawy przypomnę, że chodzi o likwidację nadrzędności resortu finansów i umocowanie zajmującego słynną „mincówkę”. Notabene ustroje przemijają, ale ten gmach pozostaje symbolem — ponad sześć dekad temu Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego była naprawdę superurzędem trzęsącym ministerstwami. Teraz taką pozycję otrzymuje nowe Ministerstwo Rozwoju.

Problem przenoszenia gospodarczego centrum w dziejach III RP przypomina przelatywanie co ileś lat komety. Trudno uniknąć wrażenia, że ogromne znaczenie mają osobowości konkretnych polityków. Podczas dwukrotnego ministrowania Leszka Balcerowicza oczywistością było łączenie resortu finansów z silnym wicepremierostwem. Podobną pozycję mieli Grzegorz Kołodko czy Marek Belka, a także Jacek Rostowski, który wywalczył fotel wicepremiera u Donalda Tuska. Również premier Jarosław Kaczyński tak umocował Zytę Gilowską.

Ale szefowie rządów doznawali także nagłych olśnień, np. Leszek Miller po rozstaniu się z Grzegorzem Kołodką postawił na Jerzego Hausnera i stworzył mu superresort nadrzędny wobec finansów, wtedy pod kombinowaną nazwą Ministerstwo Gospodarki i Pracy. Ówczesna argumentacja szefa SLD była identyczna, jak obecnie PiS. Można zatem przyjąć, że na pl. Trzech Krzyży nowe wraca.

Z programu PiS: zmiany ministerstw

Wielką wagę przywiązujemy do utworzenia Ministerstwa Gospodarki i Rozwoju, które będzie odpowiedzialne za politykę przyspieszenia rozwoju kraju z wykorzystaniem środków budżetowych i funduszy europejskich. Na jego czele stanie wicepremier, który w zakresie realizacji strategii rozwoju będzie wykonywał kompetencje władcze w stosunku do pozostałych ministrów. Rolę Ministerstwa Finansów ograniczymy do strategicznego planowania finansowego oraz prowadzenia księgowości budżetowej państwa.

Dominująca pozycja ministra finansów prowadzi do nadmiernego fiskalizmu, krępuje myślenie i działanie w rozwoju. Ze względu na strategiczne znaczenie bezpieczeństwa energetycznego powołamy do życia Ministerstwo Energetyki, które przejmie kompetencje rozproszone obecnie między różne agendy administracji rządowej.

W związku z koniecznością odbudowy polskiej gospodarki morskiej zostanie odtworzone Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Przeniesienie nadzoru właścicielskiego nad spółkami o kluczowym znaczeniu do ministerstw branżowych oraz powierzenie zarządzania pozostałą częścią mienia państwowego Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej uczyni zbędnym istnienie Ministerstwa Skarbu Państwa.