GPW odchorowała wzrosty

Roman Przasnyski
opublikowano: 2009-03-27 16:53

Zdawało się, że dzisiejsza sesja, podobnie jak czwartkowa, będzie przebiegała bez większych emocji. Początkowo tak było, później jednak wydarzenia nabrały dynamiki. Fatalne dane o spadku zamówień w przemyśle w strefie euro, które w styczniu obniżyły się o 34,1 proc. w porównaniu do stycznia ub.r., wywołały spore zamieszanie i na rynku walutowym, i na giełdach papierów wartościowych. Euro mocno straciło w stosunku do dolara, a giełdowe indeksy zanurkowały.

GPW

Początek dzisiejszej sesji był umiarkowanie zły. Po silnych wczorajszych zwyżkach w Stanach Zjednoczonych można było spodziewać się czegoś więcej niż symboliczne - ale jednak - minusy. Zresztą, już po kilkunastu minutach zrobiły się większe, a jeszcze przed południem w przypadku WIG20 urosły do 2 proc. Początkowo nieźle radziły sobie małe i średnie spółki, ale później poddały się kiepskim nastrojom. Właściwie trudno znaleźć przyczyny tak kiepskiej kondycji naszego rynku. Co prawda, kontrakty na amerykańskie indeksy wskazywały na możliwość wystąpienia dziś korekty w USA, ale to nie mógł być powód do takiego pesymizmu. Istotnym czynnikiem mogło być natomiast dość gwałtowne umocnienie się dolara wobec euro i fatalne dane o spadku w styczniu zamówień w europejskim przemyśle. Ta informacja nie podziałała początkowo negatywnie na europejskie parkiety.

Druga spadkowa sesja z rzędu - i to przy początkowo sprzyjającej atmosferze na świecie - każe sądzić, że i u nas przyszedł czas na korektę. Za zniżkę indeksów największą winą trzeba obarczyć mocno taniejące papiery KGHM (o 7 proc.) i PKN (o 5 proc.). Kroku starały się im dotrzymać największe banki. Miedziowy kombinat otrzymał niekorzystne rekomendacje analityków Deutsche Banku i ING Securities, którzy zalecili sprzedaż akcji spółki. Powrót WIG20 poniżej poziomu 1600 punktów nasilił przecenę i wzmógł wyprzedaż. WIG20 zniżkował o nieco ponad 3 proc., a WIG o niecałe 2,3 proc. Obroty wyniosły niemal 1,3 mld zł.

Europa

W Europie, podobnie jak wczoraj, dzień rozpoczął się bez większych zmian. Potem jednak nastroje nieco się pogorszyły i trudno było dostrzec indeks znajdujący się na plusie. Spadki jednak nie były duże, sięgały zaledwie 0,4-0,8 proc. Mocniej zniżkowały wskaźniki naszego regionu, czyli BUX i PX50. To może wskazywać, że kapitał, który od kilkunastu dni przyczyniał się tam do znacznych zwyżek, przystąpił do realizacji zysków. Wyraźnie było to widoczne pod koniec dnia. Spadki wyraźnie się pogłębiły. DAX i CAC traciły po niemal 2 proc. Spośród głównych indeksów fason trzymał jedynie brytyjski FTSE zniżkujący o zaledwie 0,7 proc. BUX ostatecznie zniżkował o 3,1 proc., a PX o 2,5 proc. Indeks giełdy rosyjskiej tracił ponad 4 proc. Ten piętek, choć trudno go określić mianem czarnego, pomyślny dla inwestorów nie był. Kiepski początek sesji w USA pogrążył nasze giełdy.

Waluty

Na rynku walutowym dzień zapowiadał się całkiem spokojnie. Euro umacniało się nieco w stosunku do dolara, zbliżając się do poziomu 1,36 dolara za euro. W połowie dnia, po ogłoszeniu danych o zamówieniach w przemyśle w strefie euro, dolar gwałtownie się umocnił i za wspólną walutę trzeba było płacić już tylko 1,33 dolara. Tę zmianę bardzo mocno odczuł złoty, który osłabił się o ponad 3 proc. Jeszcze rano można było kupić dolara za 3,35 zł, a w kilka godzin później za 3,48 zł - dwanaście groszy drożej. Nieco mniej nasza waluta traciła do euro, które zdrożało o około 7 groszy, do 4,62 zł. Frank, zyskując nieco ponad 5 groszy, przekroczył poziom 3,04 zł, a w ciągu dnia nawet 3,06 zł. Obraz rynku znacznie się więc pogorszył. W krótkim terminie złoty może jeszcze słabnąć.

Zwolennicy spokojnych reakcji rynku zyskali kolejne punkty i argumenty. Dopóki wzrostowa tendencja na naszej giełdzie miała przebieg łagodny, nie było większych zagrożeń. Gdy wzrost przybrał większą skalę i nabrał dynamiki, musiała pojawić się korekta. To zjawisko normalne na każdym rynku. W obecnych warunkach nieprzewidywalności i dużej zmienności trzeba jego przebieg obserwować szczególnie uważnie i odpowiednio reagować. Nerwowe reakcje nigdy nie dają dobrych rezultatów. A pod koniec tygodnia nerwowości w decyzjach inwestorów było sporo.

Roman Przasnyski
Autor jest głównym analitykiem Gold Finance