Korki, w których tkwili Polacy przed autostradowymi bramkami w drodze na majowy weekend, zachęciły Elżbietę Bieńkowską, ówczesną minister transportu, do przestawienia systemu poboru opłat na bezbramkowy. Wpędziło to jednak w kłopotliwą sytuację konsorcjum firm Colas i Intertoll, które akurat wtedy miało podpisać z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) kontrakt na bu-dowębramek na autostradzie A4 z Wrocławia do Sośnicy.

Warta 80 mln zł oferta została uznana za najkorzystniejszą w lutym. Po decyzji o budowie bezbramkowego systemu, GDDKiA unieważniła postępowanie. Konsorcjanci wystąpili do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) o unieważnienie unieważnienia przetargu.
Wygrali, bo izba nie uznała odręcznej notatki Elżbiety Bieńkowskiej za wiążącą drogowców istotną zmianę. Dyrekcja się odwołała, bo uważa, że z punktu widzenia interesów skarbu państwa unieważnienie przetargu było słuszne. Miesiąc temu sąd utrzymał w mocy wyrok KIO.
Jednak sytuacja konsorcjum się nie zmieniła.
— W świetle wyroków KIO i sądu GDDKiA jest zobowiązana podpisać z nami umowę. Jesteśmy zdeterminowani żeby zamknąć tę sprawę, bo uważamy, że przestrzeganie prawa jest podstawowym obowiązkiem administracji państwowej. Liczymy, że nowa minister infrastruktury i rozwoju regionalnego uporządkuje tę sprawę. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której instytucja reprezentująca skarb państwa ignoruje prawomocny wyrok sądu, niezależnie od powodów, które nią kierują — mówi Renaud Roussel, prezes Colasa.
Dla GDDKiA to twardy orzech do zgryzienia, bo gdyby podpisała kontrakt, to prawdopodobnie musiałaby go od razu zerwać i zapłacić karę umowną. Czy ma taki plan? Na razie nie ujawnia, choć wiele razy podkreślała, że to niecelowe.
— Obecnie podejmujemy czynności mające na celu unieważnienie czynności unieważnienia postępowania o udzielenie zamówienia publicznego — informuje Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.