Grunty uziemiły sprzedaż Niedzicy

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2013-01-08 00:00

Prawny galimatias zablokował prywatyzację elektrowni, wycenianej na 600 mln zł. Na długo.

Największa i najnowocześniejsza elektrownia wodna w Polsce nadal będzie państwowa. Długi proces dopinania umowy prywatyzacyjnej z czeską firmą Energo-Pro, ciągnący się od maja zeszłego roku, zakończył się fiaskiem. Przedwstępne porozumienie straciło ważność, a cała prywatyzacja została zamknięta bez rozstrzygnięcia.

Do szuflady

— Pomimo wniosku czeskiego inwestora o przedłużenie terminu nie wydłużyliśmy umowy — komentował sprawę Zespołu Elektrowni Wodnych Niedzica Tomasz Lenkiewicz, wiceminister skarbu. Skarb zamknął proces, kapitulując przed problemami prawnymi obarczającymi niedzickie grunty. Otóż część działek, wykorzystywanych przez elektrownię, nie ma tzw. zdolności aportowej. W związku z tym nie mogą być wniesione aportem do spółki i wciąż pozostają pod zarządem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.

Żeby ten zarząd wygasić, konieczne jest tzw. wskazanie przez starostę nowotarskiego. Tymczasem starosta nie chce wydawać odpowiednich pozwoleń, powołując się na wiele argumentów prawnych. Czas zatem na porządki prawne.

— Dopiero po nich wypracujemy nową ścieżkę prywatyzacyjną,w kontakcie z wojewodą małopolskim i starostą nowotarskim. Na dziś prywatyzacji ZEW Niedzicy nie będzie — deklaruje Tomasz Lenkiewicz.

— Cieszy nas wola współpracy przy tej kwestii — mówi Krzysztof Faber, starosta nowotarski. Ma pomysły na rozwiązanie problemu z gruntami. Obejmują np. ich użyczenie albo dzierżawę na wiele lat.

Chętni się znajdą

Nie udało nam się uzyskać komentarza od Energo-Pro. Można jednak przypuszczać, że inwestor jest rozczarowany, skoro wcześniej z takim zapałem walczył o Niedzicę. Z naszych informacji wynika, że za 100 proc. akcji firmy oferował skarbowi ok. 600 mln zł, deklasując cenowo kolejne oferty (opiewały na nieco ponad 400 mln zł). Wśród oferentów były głównie przedsiębiorstwa państwowe: Energa, KGHM TFI i Tauron, a poza tym pracownicy ZEW Niedzica oraz Kulczyk Holding.

— Jeśli resort skarbu wznowi prywatyzację, to na pewno się nią zainteresujemy — twierdzi Marcin Chmielewski, prezes KGHM TFI.

Przypuszcza jednak, że w kolejnym procesie uzyskana cena może się okazać niższa. Choćby ze względu na niepewność związaną z pracami nad nową ustawą o odnawialnych źródłach energii.