Przyznawany przez tygodnik „Wprost” tytuł Człowieka Roku stał się już instytucją, odgrywającą w Polsce rolę porównywalną tylko z werdyktem amerykańskiego „Time”. Przyznając swoją nagrodę już po raz dwunasty, redakcja zmieniła dotychczasowe zwyczaje. Po pierwsze — wyszła poza granice kraju; po drugie — wyróżniła więcej niż jedną osobę; po trzecie — ponownie uhonorowała laureata jednej z poprzednich edycji. Tytuł za rok 2002 otrzymali ex aequo: komisarz Unii Europejskiej ds. rozszerzenia Günter Verheugen oraz premier Leszek Miller (Człowiek Roku 2001).
Jeszcze w grudniu, w okresie poszukiwania sponsorów uroczystości, „Wprost” sygnalizowało zainteresowanym firmom tylko osobę unijnego komisarza. Widocznie jednak redakcja dokonała analizy szczytu w Kopenhadze i doceniła wysiłki premiera w finale negocjacji akcesyjnych. Notabene stworzono precedensową konstrukcję językową, albowiem według oficjalnej wersji obaj laureaci to... Ludzie Człowieka Roku 2002. Za rozbiór logiczny tego zwrotu należy się odrębna nagroda.
Lingwistyka w ogóle stała się lejtmotywem uroczystości przyznania tytułu w hotelu Sofitel Victoria. Günter Verheugen nawiązał do swojej wpadki z poprzedniej bytności w Polsce, gdy podziękował Leszkowi Millerowi za kolację słowem „spasiba”. Poprosił o wyrozumiałość, jako że w pracy nad poszerzeniem Unii ma do czynienia z 25 językami i czasem może mu się coś pomieszać. Tym razem — zerkając na ściągawkę — zakończył zwrotem „dziekuje bardzo”.
Inny lapsus z zakresu lingwistyki stosowanej przytrafił się szefowi „Wprost” Markowi Królowi. Ogłaszając werdykt powiedział, iż tytuł otrzymał Leszek Ba...Miller. To podświadomość podpowiedziała redaktorowi nazwisko stałego felietonisty tygodnika, ale świadomość na szczęście zdążyła ugryźć się w język. Licznie zebrana publiczność oczywiście ryknęła śmiechem i biła brawo. Chyba jedyną osobą, która nie pojęła dwuznaczności tego przejęzyczenia, był komisarz Verheugen.
Zadowolony premier Leszek Miller tym razem wstrzymał się od sprezentowania gospodarzom wycinków z „Wprost” (co uczynił rok temu) — a mógłby, jako że w sezonie 2002 tygodnik wyjątkowo krytycznie odnosił się do wielu posunięć rządu SLD-UP-PSL.