Hamująca Szwecja źle wróży eksporterom

RB
opublikowano: 2008-09-05 00:00

Gospodarka Szwecji dostała zadyszki, w konsekwencji ucierpieć może polski biznes, głównie branża budowlana i motoryzacyjna.

Gospodarka Szwecji dostała zadyszki, w konsekwencji ucierpieć może polski biznes, głównie branża budowlana i motoryzacyjna.

Wysokie ceny ropy naftowej odbiły się na gospodarce w Szwecji. Ceny konsumpcyjne wzrosły w lipcu aż o 4,4 proc. (r/r). To największa dynamika od 14 lat. Aby zastopować presję inflacyjną, Riksbank, bank centralny, podwyższył wczoraj stopy procentowe o 25 pkt bazowych, do 4,75 proc. — najwyższego poziomu od 12 lat. To jednak nie koniec złych informacji zza Bałtyku.

Zdaniem państwowego Instytutu Badań Koniunktury (KI), tegoroczny wzrost gospodarczy przyhamuje do 1,5 proc., a rok później do 1,4 proc. Dla porównania: dwa lata temu wyniósł on 4,1 proc., a w 2007 r. — 2,7 proc.

— Spowoduje to osłabienie rynku pracy, zmniejszenie poziomu zatrudnienia i wzrost bezrobocia — ostrzega Mats Diolen, dyrektor generalny KI.

Zadyszka szwedzkiej gospodarki może odbić się na polskim biznesie. Nasz zamorski sąsiad jest dziewiątym pod względem wielkości importerem towarów znad Wisły (trafia tam 3,3 proc. naszego eksportu). W pierwszym półroczu wartość towarów sprzedanych Szwedom wyniosła 6,6 mld zł. To o 6,5 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku (eksport wyrażony w EUR wzrósł o 16 proc., a w USD aż o 32,7 proc.).

W dalszej części roku może być jednak gorzej, bo Szwedzi będą musieli zaciskać pasa.

Zdaniem Tadeusza Iwanowskiego, prezesa Polsko-Szwedzkiej Izby Gospodarczej, najbardziej ucierpieć mogą branże budowlana oraz podzespołów motoryzacyjnych. Niezagrożona pozostanie natomiast usługowa.

— Droga ropa wymusiła cięcie mocy koncernów motoryzacyjnych, a rosnące koszty kredytów hipotecznych, w ciągu trzech lat o 100 proc., ograniczają inwestycje w nieruchomości — mówi prezes Polsko-Szwedzkiej Izby.

Na ograniczenie polskiego eksportu do Szwecji wpływa też mocny złoty.

— Polscy producenci, chcąc zrekompensować koszty, podnoszą ceny, a to dodatkowo zmniejsza ich konkurencyjność — zauważa Tadeusz Iwanowski.

Dodaje, że poprawa sytuacji nastąpi dopiero, gdy złoty straci na wartości.