Handlowcy nie widzą światełka w tunelu

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2025-05-19 20:00

W branży handlowej panuje marazm. Tylko 8 proc. firm planuje inwestycje, a 5 proc. liczy na wzrost przychodów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Jak jest sytuacja w branży handlowej?
  • Ilu z nich widzi szanse na rozwój?
  • Z czego wynika trudna sytuacja w tym sektorze?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Perspektywy dla sektora handlowego nie są zbyt optymistyczne – wynika z Barometru Europejskiego Funduszu Leasingowego (EFL). Subindeks barometru dla tej branży jest na poziomie 47,9 pkt., o 1,2 pkt. niższym niż kwartał wcześniej.

Brak paliwa

Generalnie wskaźnik przyjmuje wartości od 0 do 100, przy czym wynik powyżej 50 pkt. oznacza, że występują sprzyjające warunki do rozwoju, a niższy, że są one niekorzystne.

– Od ponad trzech lat subindeks dla sektora handlowego waha się w przedziale 45-49 pkt., czyli poniżej progu, który oznacza, że pojawiają się korzystne warunki do rozwoju – mówi Robert Dudziński, dyrektor sprzedaży w Carefleet.

Bez wątpienia handel jest mocno uzależniony od otoczenia społeczno-polityczno-gospodarczego. Przy tym zła passa handlowców zaczęła się wraz z wybuchem pandemii koronawirusa. Potem sektor nieco odżył, ale za naszą wschodnią granicą zaczęła się wojna.

– Potem coraz gorzej zaczęła sobie radzić gospodarka naszych zachodnich sąsiadów i całej Unii Europejskiej. A teraz od kilku miesięcy jesteśmy na linii napięć politycznych między Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Unią. Brakuje więc oddechu do rozpędzenia handlu. Do tej pory paliwem była konsumpcja wewnętrzna, ale i ona wyhamowuje. Handel detaliczny rośnie minimalnie. W takich okolicznościach trudno o optymistyczne prognozy – tłumaczy Robert Dudziński.

Handel, podobnie jak w poprzednim kwartale, odnotował najniższy subindeks wśród sześciu badanych sektorów. W sumie już od grudnia 2021 r. ani razu nie uzyskał wyniku powyżej progu ograniczonego rozwoju, który wynosi 50 punktów. Takiej sytuacji nie było w żadnej innej badanej branży, wśród których znajduje się także produkcja, usługi, HoReCa, transport i budownictwo.

Wszędzie spadki

Na niską wartość indeksu wpłynął przede wszystkim fakt, że w przypadku trzech na cztery badane obszary, opinie pesymistyczne przeważają nad optymistycznymi. Tylko 8 proc. handlowców planuje nowe inwestycje, podczas gdy ich ograniczenia spodziewa się aż 20 proc. podmiotów. Natomiast 72 proc. firm nie przewiduje żadnych zmian w tym obszarze.

Jeszcze gorzej wyglądają opinie dotyczące sprzedaży. Tylko 5 proc. firm liczy na większe obroty, a 23 proc. obawia się ich spadku. W ostatnim kwartale ubiegłego roku 9 proc. firm planowało wyższą sprzedaż, a 20 proc. obawiała się jej spadku. Największa grupa firm uważa, że nic się nie zmieni (71 proc.).

Za niską sprzedażą idzie gorsza płynność finansowa firm handlowych. W sumie 7 proc. obawia się gorszej kondycji finansowej, a 23 proc. spodziewa się jej poprawy, co również jest najniższym wynikiem wśród sześciu branż. Natomiast 69 proc. respondentów nie spodziewa się zmian w tym obszarze.

Tylko w kontekście finansowania zewnętrznego więcej respondentów wskazuje na wzrost zapotrzebowania niż na spadek (odpowiednio 26 proc. i 4 proc.). Jednak, tak jak w czasach prosperity i normalności zewnętrze finansowanie jest potrzebne głównie na inwestycje, tak teraz przedsiębiorcy dzięki niemu bardzo często płacą bieżące rachunki, wynagrodzenia czy zamawiają potrzebne towary.

Wartość głównego indeksu Barometru EFL na drugi kwartał tego roku wyniosła 50,6 pkt. To o 0,1 pkt. mniej niż kwartał wcześniej.