Po tym jak rząd zmuszony został do zwiększenia poziomu tegorocznego deficytu budżetowego do 3,9% PKB z 2,6% PKB w celu pokrycia luki wynikającej z niższych niz. oczekiwano dochodów budżetowych najważniejszą sprawą na rynku stały się przewidywania co do przyszłego kształtu polityki fiskalnej Polski. Zgodnie z prawem rząd zobligowany jest do przedstawienia planu budżetu 2002 do końca września br. Prawdopodobnie przyszłoroczny budżet oparty będzie na założeniu wzrostu PKB o 2,9%, a średniej inflacji do 5,1%. Wątpliwości są już co do samych założeń. M. Borowski z SLD twierdzi np., ze przedstawiona wyżej prognoza inflacyjna jest zbyt ambitna. Brak zgodności co do założeń powoduje, że prognozy PKB są bardzo rozbieżne. I tak:
1) według Ministra Gospodarki Janusza Steinhoffa deficyt budżetowy w 2002 roku nie powinien znacząco przekroczyć 4.5% PKB. Będzie jednak wyższy od tegorocznego ze względu na słabsze wyniki gospodarcze kraju,
2) bardziej pesymistyczne prognozy przyszłorocznego deficytu przedstawił członek RPP Bogusław Grabowski. Według niego deficyt ekonomiczny (suma deficytu centralnego, samorządów, kas chorych itd.) może osiągnąć poziom 5%PKB lub nawet więcej jeśli wpływy z prywatyzacji będą mniejsze niż wcześniej zakładano,
3) nasza prognoza bliska jest przewidywaniom B. Grabowskiego. Oczekujemy bowiem wzrostu PKB do 800 mln zloty w 2002 roku, co według naszych wyliczeń da deficyt rzędu 5.00-6.25% PKB.
Widać wiec, ze ten rok nie będzie specjalnie różnił się od wcześniejszych lat. Deficyt budżetowy zawsze wywoływał i nadal będzie wywoływał kontrowersyjne dyskusje w kręgach ekonomiczno-politycznych.
Katarzyna Zajdel-Kurowska