Historia ryzyka recesji w USA: z 66 do 14 proc.

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-07-30 20:00

Pojawiły się wstępne szacunki dotyczące PKB w drugim kwartale. Stany Zjednoczone wymknęły się recesji i rosną w niezłym tempie. W Unii Europejskiej wciąż słabo wyglądają Niemcy, ale za to wigor odzyskują Czechy.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Jeszcze na początku maja ryzyko recesji w Stanach Zjednoczonych w 2025 r. wyceniane było na 66 proc. według notowań z platformy Polymarket. Po środowych danych o PKB wynosi już tylko 14 proc. Amerykańska gospodarka rośnie szybciej od oczekiwań, szybciej też niż gospodarka europejska. Choć w Europie są miejsca dynamiczne. A są też takie, które przestają rosnąć po wielu dobrych latach.

PKB jako najszersza miara aktywności gospodarczej zawsze jest stemplem przypieczętowującym ocenę koniunktury. W drugim kwartale produkt krajowy brutto USA wzrósł o 2 proc. rok do roku oraz 0,7 proc. kwartał do kwartału (w mediach anglosaskich jest raportowana liczba 3 proc., która stanowi zannualizowaną wartość kwartalnej zmiany). Jest to pod względem dynamiki rocznej wynik taki sam jak w drugim kwartale i jednocześnie taki jak średnia długookresowa. Można powiedzieć, że największa gospodarka świata rozwija się w stabilnym tempie.

Wewnątrz amerykańskich danych widać pewne objawy słabości związane z wojną celną. Nakłady inwestycyjne firm rosną wyraźnie wolniej niż w poprzednich latach, co jest objawem podwyższonej niepewności. Ale fakt, że one wciąż rosną mimo całego zamieszania wokół handlu międzynarodowego, jest jak sądzę objawem odporności gospodarki. Na początku drugiego kwartału można było mieć obawy, że to właśnie spowolnienie inwestycji będzie czynnikiem recesyjnym.

Unia Europejska też rośnie, choć tradycyjnie nieco wolniej niż USA. W drugim kwartale PKB UE było o 1,5 proc. wyższe rok do roku, po wzroście o 1,6 proc. w pierwszym kwartale. Natomiast ten zagregowany wynik jest o tyle mało interesujący, że zaburzają go w zauważalny sposób dane z Irlandii, raju podatkowego, gdzie działania księgowe korporacji prowadzą do kuriozalnych zaburzeń w danych (wzrost PKB Irlandii przekracza 16 proc.).

Lepiej patrzeć na poszczególne państwa. Tam widać pewne rachityczne objawy ożywienia w największych gospodarkach – Niemczech i Francji. Oba kraje w ujęciu rocznym rosną minimalnie szybciej niż w pierwszym kwartale, choć są w tym efekty bazy. Patrząc na zmiany kwartał do kwartału, ostatnie trzy miesiące były słabe w Niemczech i niezłe we Francji. Ale Niemcy tak naprawdę czekają na poprawę pod koniec roku związaną z polityką nowego rządu Friedricha Merza. Prawdziwym testem dla tej gospodarki będą trzeci i czwarty kwartał.

Ciekawe rzeczy dzieją się poza ścisłym europejskim centrum. Wciąż najszybciej rosnącym krajem strefy euro jest Hiszpania (pomijam oczywiście Irlandię), utrzymująca dynamikę zbliżoną do 3 proc. w ujęciu rocznym. Wśród ekonomistów toczą się debaty, na ile jest to trwałe zjawisko. Kraj na pewno korzysta na dobrej koniunkturze w turystyce, atrakcyjnych cenach energii oraz dużym napływie imigrantów. Ale z kolej wydajność pracy rośnie bardzo wolno, co różni Hiszpanię na przykład od Polski, gdzie wzrost jest generowany głównie przez wydajność.

W naszym regionie pozytywnie wyróżniają się Czechy. Przez pięć lat do 2024 r. ten kraj należał do najwolniej rozwijających się w Unii Europejskiej, ale teraz odzyskuje wigor. W pierwszych dwóch kwartałach 2025 r. czeskie PKB rosło w tempie 2,4 proc. rok do roku, wyraźnie powyżej średniej unijnej. Potwierdza to poprawę widoczną wcześniej w danych o produkcji przemysłowej. Jest to efekt niższych stóp procentowych i ożywienia konsumpcji (czynniki trwałe), a także akumulacji zapasów przez firmy (czynnik przejściowy).

Zupełnie inaczej wyglądają natomiast Węgry. Przez pięć lat do 2024 r. kraj ten zanotował wyższy wzrost niż średnio inne kraje Unii, ale teraz znajduje się w stagnacji. W drugim kwartale PKB zwiększył się tylko o 0,2 proc. rok do roku. Węgry płacą cenę za podwyższoną inflację i wysokie stopy procentowe. Możliwe, że rząd Viktora Orbana zapłaci za to w nadchodzących na wiosnę 2026 r. wyborach parlamentarnych. W sondażach rządzący Fidesz ma średnio 37 proc., a opozycyjna Tisza 44 proc.

Polska opublikuje wstępne szacunki PKB w połowie sierpnia. Wtedy oczywiście lider wzrostu w Europie będzie inny.