Hossa przed posiedzeniem ECB

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2021-09-07 08:32

Jak zwykle krótki tekst piszę we wtorek rano, bo tygodniowy komentarz publikowany na stronach iWealth kończę zawsze w czwartek po sesji w USA. Tutaj piszę krótko o tym, co wydarzyło się w piątek i poniedziałek. Tym razem tekścik miał być  wyjątkowo krótki, bo w poniedziałek w USA świętowano Dzień Pracy i giełdy nie pracowały. Miał być, bo wyszedł całkiem normalnie.

Wydarzeniem miał być w piątek miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Był zaskakująco słaby (w regularnym komentarzu podam liczby) – zarówno w całym sektorze jak i w sektorze prywatnym utworzona o 2/3 mniej miejsc pracy niż tego oczekiwano. Podobno wariant delta wirusa (w USA liczba zakażeń przekracza 150 tys. dziennie) zmniejszył aktywność sektora usług (szczególnie restauracji). Tak jak prognozowano spadła stopa bezrobocia (z 5,4 na 5,2%), ale ten parametr nigdy nie jest traktowany bardzo poważnie (z powodu metodologii pomiaru).

Reakcja rynkowa mogła nieco zaskakiwać. Owszem, tuż po publikacji raportu, mocno wzrósł kurs EUR/USD (osłabł dolar), ale natychmiast wrócił w okolice poziomu neutralnego i tam dzień zakończył (mikroskopijną zwyżką). Dziwić mogło tylko to, że wzrosła rentowność obligacji (tak jakby dane były dobre). Nie dziwiło zaś to, że o jeden procent zdrożało złoto uderzając w techniczny opór.

Rynek akcji nie bardzo wiedział, co zrobić, bo przed trzydniowym weekendem część inwestorów wolała zrealizować część zysków, a dane z rynku pracy można było interpretować na dwa różne sposoby (o tym niżej). W pierwszej części sesji wygrywała chęć realizacji zysków, w drugiej już indeksy barwiły się na zielono. Zakończenie na S&P 500 było neutralne, ale NASDAQ zyskał 0,21% i oczywiście ustanowił nowy rekord.

Wróćmy do raportu z rynku pracy. Dlaczego został przyjęty wzruszeniem ramion? Po części dlatego, że na rynku dominuje ciągle nastawienie zgodnie z którym słabe dane to dobre dane, bo Fed nie odważy się na wyraźne zaostrzenie polityki monetarnej. Po drugie dlatego, że od pewnego czasu mówiło się o „paskudnym efekcie sierpnia”. W sierpniu bowiem wiele milionów Amerykanów udaje się na urlop, pytania o zatrudnienie nie są często na czas zwracane i generalnie sierpniowy raport jest mało wiarogodny. Może i tak rzeczywiście jest, ale według mnie to ta pierwsza przyczyna miała największy wpływ na zachowanie rynków.

W poniedziałek na giełdach europejskich, które zakończyły sesje w piątek spadkami, zapanował duży optymizm. Brak Amerykanów mógł zarówno zmniejszać aktywność jak i zmniejszać ruchy indeksów. Czekano też (a może przede wszystkim) na czwartkowe posiedzenie ECB, kiedy to może dojść do ciekawych ruchów na rynkach finansowych.

Jednak indeksy zyskały blisko jeden procent, a XETRA DAX, który 20. września wzbogaci się o 10 spółek (ma to podobno nie wpłynąć zasadniczo na wartość indeksu) zbliżył się na odległość 8 pkt. do rekordowego poziomu. Mówiło się, że pomagają zapowiedzi kolejnych pakietów pomocowych w Japonii (po odejściu premiera Yoshihide Sugi co doprowadziło do euforii na rynku akcji) oraz w Chinach.

Pomagały też dane makro publikowane w Niemczech - zamówienia w przemyśle w lipcu wzrosły o 3,4% (oczekiwano spadku o 0,9% m/m. Co prawda ten wzrost zawdzięczają dane jednorazowemu wydarzeniu (wzrost w budowie statków), ale nikt zbytnio nie przeglądał tym danym zbyt szczegółowo. We wtorek również produkcja przemysłowa w lipcu wzrosła mocniej niż oczekiwano (1% m/m – oczekiwano 0,7%).

W Warszawie piątek na GPW był korekcyjny. WIG20 stracił 0,46%. Po prostu dopasowaliśmy się do nastrojów panujących na innych giełdach europejskich. W poniedziałek też poszliśmy za innymi giełdami i indeksy w Warszawie rosły. WIG20 zyskał aż 1,49% (WIG 1,40% i nowy rekord) dochodząc do poziomu niewidzianego od 2,5 roku. Wzrósł znacznie obrót (chociaż znowu przede wszystkim dzięki wymianom na fixingu). Początek września był dla posiadaczy akcji na GPW bardzo korzystny.

Na rynku walutowym w piątek nawet tylko delikatne osłabienie dolara na rynku globalnym oprowadziło do kontynuacji tygodniowych spadków kursów walut na naszym rynku. O powodach umocnienia złotego pisałem w ostatnim komentarzu tygodniowym. W poniedziałek pojawiła się chęć do zrealizowania części zysków i złoty stracił po części dlatego, że delikatnie spadł kurs EUR/USD.

Po części zaś dlatego, że prezes NBP Adam Glapiński w wywiadzie prasowym powiedział, żeby na razie zapomnieć o podwyżkach stóp procentowych (bo może wykoleić gospodarkę). Przy okazji – w czwartek odbędzie się prawdziwa konferencja prezesa – taka z udziałem dziennikarzy.

Link do komentarza tygodniowego:

https://iwealth.pl/doskonaly-przelom-miesiecy-na-rynkach-akcji/