HP szukał, nie znalazł

Mariusz Zielke
opublikowano: 2004-05-05 00:00

HP, jedna z największych na świecie korporacji IT, podziękował KPMG za współpracę przy akwizycjach w Polsce.

Wiele wskazuje na to, że HP zrezygnował z planów przejęć w Polsce. Kilka miesięcy temu pisaliśmy, że amerykańska korporacja wynajęła KPMG, znaną firmę konsultingową, do wyszukania u nas możliwości akwizycji. KPMG zlecenie przyjęło. I co? Podobno padły nawet wstępne propozycje. Okazuje się jednak, że nic z tego nie wyszło.

— Projekt został zamknięty. HP nie jest już zainteresowany zakupami, przynajmniej na razie — mówi nasz informator zbliżony do projektu.

Kwestia specyfiki

Przypomnijmy, że wcześniej firmy do kupienia w Polsce szukał także IBM, wielki konkurent HP. Bezskutecznie. Czy to oznacza, że Polska nie ma niczego ciekawego do zaoferowania wielkim korporacjom?

— Kupienie firmy informatycznej to proces długotrwały i ryzykowny. Dla korporacji, które mają już w Polsce rozbudowane struktury, nie jest priorytetem — uważa Marcin Duszyński, konsultant inwestycyjny, były szef funduszu Advent w Polsce.

Problemem takich korporacji, jak IBM czy HP, w określeniu celów akwizycji w Polsce jest specyfika rodzimych firm. Polskie spółki często są partnerami różnych konkurentów i po przejęciu przez któregoś z nich mogłyby stracić sporą część biznesu.

— To nikomu się nie opłaca. Stąd akwizycje będą następować między firmami o zbliżonym profilu: np. integrator z integratorem — uważa Marcin Duszyński.

Rzeczywiście integratorzy tacy jak EDS czy Cap Gemini wymieniani są jako potencjalni nabywcy polskich spółek. Problem w tym, że nasi najwięksi integratorzy niespecjalnie chcą się sprzedać. Prokom i Computerland nie wykluczają podjęcia rozmów w przypadku propozycji, ale wypowiadają się na ten temat bez entuzjazmu. Preferują raczej formułę partnerstwa przy konkretnych projektach.

Bez produktów

Inna możliwość akwizycji to przejęcie firmy, która ma dobre produkty. Zdaniem analityków, jednak w polskiej branży IT niewiele firm posiada własne, ciekawe oprogramowanie, które mogłoby przyciągnąć inwestorów. Jeśli takie produkty są, to albo mają nie najlepszą renomę, albo właściciel firmy nie chce jej sprzedać. Przykład: Comarch. Prezes Janusz Filipiak stanowczo deklaruje, że firmy w tym roku na pewno nie sprzeda.

— Byłbym zaskoczony, gdyby w tym roku nastąpiło jakieś duże przejęcie w branży, choć wykluczyć tego nie można. W końcu zachodnie korporacje chcą coraz więcej robić jako główni wykonawcy własnymi siłami, bo uzyskują w ten sposób większe marże. A do tego potrzeba rozbudowanych struktur — komentuje Andrzej Dyżewski, analityk branży, szef firmy analitycznej DiS.